18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#vietcong

Bitwa o Khe Sanh

Anonymous • 2013-07-14, 10:38
11



Amerykańska piechota morska w I Strefie Taktycznej (ICTZ), na południe od strefy zdemitaliryzowanej (DMZ) stopniowo rozciągała kontrolę nad obszarem 1600 mil kw. głównie wzdłuż skraju wybrzeża. Okazało się to jednak niewystarczające. Jeśli zamierzano utrzymać północne obszary Wietnamu Południowego, należało zablokować inflirtację Amrii Północnowietnamskiej przez drogę nr 9 z Laosu.
Kluczowy obszar rozciągał się wokół wioski Khe Sanh - porośniętych dżunglą wzgórz w pobliżu granicy laotańskiej. Rozmieszczono tam oddziały Marines wspierane przez 175 mm działa z obsługą piechoty zlokalizowane w dwóch bazach ogniowych - obozie J.J.Caroll i Rockpile. Piechota morska częściowo przejęła bazę sił specjalnych na północny wschód od wsi Khe Sanh.


Zbudowana na niskiej wyżynie wokół pasa startowego baza bojowa Khe Sanh została szybko uznana przez obie strony za pozycję newralgiczną. Dla armii północnowietnamskiej zdobycie Khe Sanh oznaczałoby nie tylko zwycięstwo propagandowe, lecz także otwarcie prowadzącej na wybrzeże drogi nr 9. Marines traktowali ją jak skałę na drodze komunikacyjnej ekspansji. Baza ta miała pomóc utrzymać dotychczasowe zdobycze amerykańskie i była tajnym punktem wypadowym do rajdów oddziałów sił specjalnych na terytorium Laosu i Wietnamu Północnego. Dowództwo amerykańskie uważało, że jeśliby udało się wciągnąć armię północnowietnamską w regularną bitwę na terenie wybranym przez Amerykanów, można by ją zniszczyć w połączonym szturmie artyleryjskim i lotniczym. Aby te plany się jednak powiodły, Marines musieli zająć większe obszary niż wyżyna Khe Sanh - konieczne stało się rozszerzenie kontroli nad wzgórzami na zachód i północ od bazy. Najważniejsze było wzgórze 881 północne, 881 południowe i 861 (cyfry oznaczają wysokość w metrach), widoczne z wyżyny i górujące nad rzeką Rao Quan, skąd z płn.-zach. mógłby nadejść atak północnowietnamski. Gdyby komuniści zajęli te wzniesienia, znaleźliby się w idealnej pozycji do ostrzału Khe Sanh, uniemożliwiając tym samym dostarczenie posiłków i zaopatrzenie drogą powietrzną. Wiosną 1967 roku podczas walk o te wzgórza Marines udało się wedrzeć na nie wyprzedzając wojska północnowietnamskie. Khe Sanh wyglądała na bezpieczną.
Ponieważ wojska amerykańskie potrzebne były również na innym terenie, a bytności wojsk nieprzyjaciela nie stwierdzono, zmniejszono liczebność garnizonu, pozostawiając tylko liczbę żołnierzy w sile mniej więcej kompanii, na 881 południowym i 861.



Mimo braku bytności nieprzyjaciela, Marines pracowali przy robotach fortyfikacyjnych: zbudowano bunkry i okopy, wzmocniono pozycje artyleryjskie i zmodernizowano pas startowy w Khe Sanh, aby mógł przyjmować samoloty transportowe. Jednak wywiad donosił o zwiększonej ruchliwości nieprzyjaciela, który koncentrować się zaczął za granicą z Laosem. Oznaczać to mogło tylko jedno - zamierzony atak na Khe Sanh. W styczniu 1968 garnizon otrzymał posiłki: trzy bataliony płk Dawida Lowndsa z 26 pułku piechoty morskiej. Zwiększono też liczbę patroli. Ustanowiono też dodatkowe placówki, które miały kontrolować dolinę rzeki Rao Quan. Przygotowywano się do oblężenia.
Amerykanie nie musieli długo czekać. 17 stycznia patrol odpowiadający za obronę wzgórza 881 południowego, wpadł w zasadzkę i został ostrzelany, a patrol który w dwa dni później udał się w to miejsce również został zaatakowany. Nieprzyjaciel wykorzystując mgły i monsunowe deszcze zajął 881 północne stwarzając zagrożenie dla pozostałych pozycji piechoty morskiej.



Dowódca płk. Dabney zaatakował siły nieprzyjaciela trzema plutonami, jednak szybko zostały przygniecione ogniem; mimo to jeden z plutonów zdołał wedrzeć się na wzgórze. Mimo to walki trwały aż do wieczora. Gdy samoloty Marines zrzucały napalm i bomby na pozycje nieprzyjaciela, Dabney poprosił o posiłki. Zamiast tego otrzymał rozkaz wycofania się na wzgórze 881 południowe. Wyglądało to na decyzje co najmniej dziwną.
Jednak jak się później okazało płk. Lownds miał trochę szersze spojrzenie na sytuację, którego dostarczył mu dezerter z armii Wietnamu Północnego. Według jego informacji dwie dywizje Wietnamu Płn. właśnie szykowały atak na właściwą bazę Khe Sanh, a atak na wzgórza był tylko manewrem mającym za zadanie odwrócenie uwagi od sedna operacji. Oczywiście Lownds mógł podejrzewać, że celowo zostaje wprowadzony w błąd, jednak nie miał czasu zwerfikowac tych informacji. Wszelkie wątpliwości rozwiały się jednak w nocy 21 stycznia. Tuż po północy około 300 wietnamczyków zaatakowało wzgórze 861, przechodząc przez obronę Marines i zajmując lądowisko dla śmigłowców. Ludzie z Kompanii K szybko przeszli do kontrataku, aby odzyskać utracone pozycje, jednak kontratak stracił na znaczeniu, gdy nagle setki rakiet, i pocisków wszelkiego rodzaju zwaliło się na bazę bojową.



Jeden z pocisków spadł na skład amunicji wzniecając olbrzymią eksplozję 1500 bomb, pocisków, granatów i nabojów. Śmigłowce stojące na pasie zostały zmiecione z powierzchni, poległo lub zostało rannych mnóstwo żołnierzy a wszędzie zapanował niebywały chaos. Pomniejsze wybuchy trwały jeszcze przez dwie doby.



Lownds znalazł się w sytuacji podbramkowej, gdyż przyszły również informacje, że nieprzyjaciel zaatakował również wioskę Khe Sanh, od południa. Amerykanie byli odcięci. Wojska północnowietnamskie zwarły siły i przystąpili do oblężenia, które miało trwać przez 77 dni. Pamiętać należy o tym, że w tym czasie trwała ogólnokrajowa ofensywa Tet, która miała wzniecić powstanie w całym kraju. Oblężeni nie mogli więc liczyć na szybkie wsparcie czy odsiecz.



"Oblężenie" - może być tutaj nawet niezbyt właściwym słowem, Amerykanie bowiem nie stracili możliwości dostawania zaopatrzenia i cały czas utrzymywali najważniejsze pozycje na wzgórzach na zachodzie i północy. Co więcej, było przez cały czas prowadzone regularne patrolowanie terenów poza obwodem obrony, dlatego oblężenie polegało głównie na nękającym ostrzale prowadzonym przez Wietnamczyków. Skutki tego bombardowania powinny być zastraszające - na bazę spadało średnio 2500 pocisków tygodniowo - na obszar dł. 1800 na 900 m. To, ze Amerykanie masowo nie ginęli od tej lawiny pocisków zawdzięczali siedzeniu w głębokich schronach i bunkrach. Wypracowano pewną taktykę: wraz z poranną mgłą rozprowadzano zaopatrzenie, gdy mgła opadła wchodzono do schronów, natomiast wieczorem wychodzono na patrole. Nie było to życie komfortowe, ale pozwalało przetrwać.



Mimo rozbieżności zdań o cel ataku na bazę Khe Sanh, nasuwa się pytanie, dlaczego Wietnamczycy mając na okolicznych wzgórzach 20 000 żołnierzy, nie przypuścili generalnego szturmu, którego Amerykanie się spodziewali. Odpowiedź stoi po właściwej reakcji wojsk amerykańskich. Prezydent Johnson za wszelką cenę starał się nie dopuścić aby Khe Sanh stało się drugim Dien Bien Phu. Cały czas działało zaopatrzenie: wywożono rannych i dostarczano nowych żołnierzy, mimo ostrzału wietnamskiego. Samolot musiał lądować zostać wyładowany i wystartować w ciągu 3!! MINUT. Cudów odwagi dokonywały załogi helikopterów dostarczających zaopatrzenie. Gdy wzrastała liczba ofiar wymyślono nowe techniki, z których najbardziej skuteczna okazała się "Super Gaggle" z wykorzystaniem lotnictwa do osłony lądującego zaopatrzenia.
Oblęzenie kosztowało Amerykanów przynajmniej 205 zabitych i 852 rannych. Na miejscu starcia naliczono ponad 1600 ciał wroga. Liczba ta nie obejmuje ofiar nalotów którą szacuje się na ok. 10 000. Wojska północnowietnamskie poniosły tak olbrzymie straty, że skłoniło to USA do uznania Khe Sanh za jedno z większych zwycięstw wojny wietnamskiej.

Wietnamskie pułapki

xgregor • 2012-01-19, 01:37
535
Właśnie tak zabijali amerykańskich żołnierzy

Angius • 2012-01-19, 03:08  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (24 piw)
Zajebiste pomysły, wystawię takie na jechowych przed domem :D