18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#twoja stara

Twoja mama

Velture • 2023-05-18, 21:37
196
No i fajnie :)

Przygoda na jewtube

CzarnyAdolf • 2020-11-06, 13:41
127
Na youtube oglądam filmik o Liście Schindlera. Kątem oka strzepnąłem napływającą łzę i zabieram się do pisania komentarza. Piszę:

'Biedni żydzi'

Odświeżam wideo - komentarz zniknął. Coś mi z tył głowy rzekło: napisz żydzi z dużej litery pie**olony antysemito. Jak usłyszałem tak zrobiłem:

'Biedni Żydzi'

Komentarz wisi. Inny głos w głowie rzekł: Wyedytuj by było z małej litery i nie słuchaj tamtego debila. To edytuję:

'Biedni żydzi'

Mija 5 sekund, odświeżam a komentarz znika.

Docieramy do puenty moi drodzy: szanujcie Panów Żydów, bo was usuną :shock:
Asuritta • 2020-11-06, 14:13  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (20 piw)
zydki to nowy naziści ... dowody:

1- w dupie mają zycia innych
2- strzelają do ludzi gdy podejdą do ogrodzenia
3- mają w dupie historie i ją zakłamują
4- tworzą propagandę jak gebels
5- ich wiara jest naj jak to naziści tak samo robili
6- wykonują rozkazy bez wyrzutów sumienia byle zarobić
... itd mogę wymieniać i wymieniać jednym słowem ŻYD TO NAZISTA FASZYSTA oczywiście są wyjątki ! jak ZAWSZE ! nawet naziści potrafili przymykać lub pomagać ale wyjątki potwierdzają regułę :/ Polski już nie ma od kiedy oni zaczęli kłamać by zyskać coś Usa też już nie ma robi co Izrael każe ... Straszne czasy nastały

Didlo

loveandpeace • 2017-10-06, 11:19
200
Twoja mamusia już czeka na dosstawę :)

Moby_Dick • 2017-10-06, 11:21  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (24 piw)
loveandpeace napisał/a:

Twoja mamusia już czeka na dosstawę :)



Albo Twój tęczowy tatuś :krejzi:

God bless America!

Velture • 2016-06-10, 10:57
237
To chyba nawet jak na harda jest za mocne...

Niech bóg błogosławi amerykę!

Rodzina?

Velture • 2015-10-20, 16:46
191
Długie dość ale daje do myślenia.
Nie zdradzam o co chodzi. Co mądrzejsi z was kapną się przed zakończeniem a reszta dopiero pod koniec.

Szkoda ,że w polsce i na świecie dalej jest tyle rodzin zj***nych.

Vasnach • 2015-10-20, 16:58  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (22 piw)
Ja rozumiem, rudą z domu wyrzucić, ale żeby psa? Słabe te porównanie

Ostro posrane, dosłownie

Anonymous • 2015-05-14, 21:57
94
Loot z wyprawy do internetu. Ostatni FloorBoss dropnął legendarny item



A jak za mocne, to poproszę o umieszczenie to w dziale hard
Piełun • 2015-05-14, 22:16  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (66 piw)
nie fajne, pedalskie, powinien być ban

Wyspa Pitcairn

Iguor • 2014-02-27, 18:26
22
Przeklejam ciekawy artykuł o wyspie Pitcairn, będący wstępem do obszerniejszego reportażu, który ukazał się w zeszłym roku w książce o tytule "Jutro przypłynie królowa" Macieja Wasielewskiego (Czarne 2013).
No więc miłego czytania zboczeńcy:

Tropikalny raj czy przeklęta wyspa?

Maciejowi Wasielewskiemu, młodemu polskiemu reporterowi, udało się dostać na wyspę Pitcairn tylko dzięki temu, że podszywał się pod badacza żeglarskich sag. To, co odkrył na miejscu było bardziej przerażające od najgorszych wyobrażeń. Wrócił i opisał piekło, które wydarzyło się na tym niewielkim skrawku lądu na Oceanie Spokojnym...

Uginające się od soczystych owoców mandarynkowe sady, piękne kwiatowe ogrody, setki drzew - w tych rajskich okolicznościach przyrody rozegrał się prawdziwy horror, którego nie wymyśliliby nawet scenarzyści o najbardziej chorej wyobraźni. Zamieszkujący wyspę chłopcy i mężczyźni przez lata bezkarnie gwałcili małe dziewczynki. Bo mieli na to ochotę. Bo nie musieli się nikogo i niczego bać. Bo byli silni, rządzili całą wyspą i nikt nie mógł im podskoczyć. "Widzieli w nas tylko pochwy i piersi" - mówi jedna z ofiar.

Na kolejnych stronach piszemy więcej na temat tego niewyobrażalnego dramatu, oprawców i ich ofiar, życia na Pitcairn, mieszkańców wyspy oraz cytujemy kilka wstrząsających fragmentów "Jutro przypłynie królowa" Wasielewskiego (Wyd. Czarne).



Obcy nie są tutaj mile widziani

Pitcairn to należąca do Wielkiej Brytanii wyspa na Oceanie Spokojnym. Obecnie zamieszkuje ją 60 osób. Zaledwie sześć razy do roku w pobliże wyspy podpływa statek. Nie wyląduje tutaj żaden samolot, nie doleci żaden helikopter. "Pitcairneńczycy wierzą w doskonałą komunę, odgradzają się od świata, nie zbudowali portu". Trudno się stąd wydostać, jeszcze trudniej tutaj trafić. Mówiąc grzecznie - obcy nie są mile widziani.

Pewien angielski dziennikarz został deportowany jeszcze zanim zdążył zejść z pokładu. To samo spotkało francuskiego autora książek podróżniczych. Pewna reporterka usłyszała: "Powiesimy cię, jeśli o nas źle napiszesz". Korespondentka australijskiego "The Independent" była zastraszana. Na forum internetowym zamieszczono post: "Kathy Marks powinna być zastrzelona".

Nicola i Hendrik z Niemiec dotarli co prawda na wyspę, ale szybko z niej uciekli - nie wiadomo dlaczego. Jak więc udało się dostać na Pitcairn i przeprowadzić dziennikarskie śledztwo Wasielewskiemu?




"Co za diabeł prowadzi cię na Pitcairn?"

"Napisałem do konsulatu Pitcairn w Auckland, że interesuję się antropologią, badam sagi żeglarskie. Pytania i podejrzenia - człowiek kaja się bardziej niż w ambasadzie Stanów Zjednoczonych. W końcu urzędniczka wysłała papiery na Pitcairn. Po dwóch tygodniach dostałem pozwolenie na przyjazd" - opowiada Wasielewski.

Reporter opisuje w książce swoją drogę na wyspę. Wraz z załogą statku ekspedycyjnego dociera na odległość dwustu metrów od brzegu. "Co za diabeł prowadzi cię na Pitcairn?" - pyta Wasielewskiego jeszcze na pokładzie Rob, pierwszy kapitan - "Dwa razy zszedłem tam na ląd. Mówię ci, ta wyspa jest przeklęta. Ludzi łączy tylko współodpowiedzialność za zbrodnię". W końcu do czekającego statku podpływa łódź, a w niej kobieta i 12 mężczyzn...

"Ona będzie pytać, sprawdzać paszporty, ustalać, kto ma wstęp na ląd. Oni są po to, żebyś przypadkiem nie zechciał dyskutować. Ale najpierw pytania, grad pytań, pytania się powtarzają: kim jesteś, co wiesz o Pitcairn, jaki jest cel twojej podróży. No bo przecież żeby pokonać te szesnaście tysięcy kilometrów, trzeba mieć jakiś cel. I jeśli nie jesteś dziennikarzem albo reporterem, to masz prawo wskoczyć na łódź, i płyniecie w stronę brzegu".





"Wydarzenia minionych lat"

Wasielewskiemu udało się przebrnąć przez dziesiątki pytań i nie zdradzić się z faktem, że jest dziennikarzem, więc dostaje się na Pitcairn. Jego przewodnikiem zostaje Donna, niegdyś burmistrzyni wyspy, dzisiaj - pracownica Służby Celnej i policjantka. "Donna mówi, że bez wspólnoty człowiek znaczy niewiele. I że ludzie, którzy myśleli inaczej, odpłynęli" - dowiaduje się Wasielewski już na wstępie.

"Ziemię dostajesz za darmo, a cała społeczność pomaga ci wybudować dom" - wyjaśnia Donna. I nieco dalej: "Płynie w nas krew buntowników z Bounty. Pula genów pochodzi od dziewięciu angielskich marynarzy i tuzina tahitańskich kobiet. Z rozmysłem dobieramy mężów i żony z zewnątrz. Nie każdy może żyć w naszej komunie. Kierujemy się klarownymi zasadami: ducha hartujemy przez pracę, ciału oddajemy szacunek.

Nie używamy alkoholu ani mocnej kawy. Wyzbyliśmy się namiętności. Do niedawna pastor dbał, by diabeł nie mącił nam w głowach, i opiniował filmy, które sprowadzaliśmy na wyspę. [...] Sami regularnie organizujemy spotkania dyskusyjne pod hasłem "Jak ulepszyć Pitcairn". Wydarzenia minionych lat nauczyły nas wybaczać".





Chłopcy na straży tajemnicy

"Większość wyspiarzy nie chce ze mną rozmawiać, bo konsekwencje rozmów z obcymi mogą być poważne. Może dojść do samosądu. Dowiedziałem się, że kilkoro Pitcairneńczyków obawia się przypadkowej śmierci. Tu rządzą mężczyźni szybkich decyzji, tacy, którzy się nie zawahają. Mówią na nich Chłopcy" - pisze Wasielewski.

To Chłopcy stoją na straży tajemnicy i budzą strach: "Kto złamie ciszę, ten Judasz. Ten skończy marnie. Na Pitcairn niektóre informacje są jak zawleczki granatów".

"Widziałeś jak Pitcairneńczyk bawi się gekonem? [...] Wypuszcza go ze słoja, śmiech, gekon szaleje, boi się, skacze po ścianach, po zamkniętym pokoju, głupi, liczy, że ucieknie na wolność. Widziałeś? Tak było z nami na wyspie" - mówi Veronika, jedna z ofiar Chłopców, z którą udało się porozmawiać Wasielewskiemu.


Chłopcy polują na dziewczynki

"Przypominało to polowanie na gekony, lecz na zamkniętej przestrzeni. Kiedy temperatura w spodniach Chłopców rosła, dziewczęta chowały się w puszczy, po norach, na drzewach, bo w domach też nie było bezpiecznie. Spędzały w ukryciu długie godziny. Trzy godziny. Pięć godzin. Kiedy wrócić do domu? Kiedy jest odpowiednia pora? Nie zawiedź mnie, intuicjo" - czytamy w "Jutro przypłynie królowa". I dalej:

"Bo gwałt dało się przewidzieć. Mężczyźni wysyłali sygnały. Żartowali. Czekali za rogiem. Rzucali uśmiechy. Takie, których nie wolno odrzucić. Jak dziewczynka odrzucała uśmiech, to rodziła się pretensja. A pretensja była pierwszym krokiem do gwałtu. Więc prowadziły grę. Kto kogo przechytrzy. Uśmiechnę się, żeby zadowolić, ale nie sprowokować. Stawką - jeszcze jeden dzień bez.

Ale ile można wygrywać ogranym trikiem? Więc potem znowu - w zakamarki, kryjówki, półcienie. Dokąd teraz pójść, skoro tu mnie znaleźli? Jak długo siedzieć? Dokąd pójść, kiedy chce się jeść? Gdzie się chować? W domu - przyjdzie sąsiad. W szkole - nauczyciel. Przed burmistrzem też należy uciekać. Więc do puszczy. A że wyspa jak pudełko po zapałkach, to zmieniać miejsce. Co rusz. Najlepiej chodzić. Chodzić. Lawirować".



Albo gwałciłeś, albo odwracałeś wzrok

Wasielewski pisze, że rządzący wyspą Chłopcy gwałcili "tyle, by zaspokoić potrzeby, lecz nie tyle, żeby zrobił się smród wokół wyspy. Czyli ile? Czy któryś zadał sobie pytanie, czy zgwałcił w sam raz, czy już za dużo?".

"Polowanie na gekony nie ominęło nikogo, przeszło przez każdy dom. Nikt nie mógł stanąć z boku, powiedzieć: "Ten gwałt mnie nie dotyczy". Albo gwałciłeś, albo odwracałeś wzrok. Jadłeś płatki na mleku, gdy twoja córka wracała zbroczona krwią, spacerowałeś, gdy w krzakach dwóch sąsiadów zajmowało się córką twojego brata. Trudno dziś ludziom żyć z tym ciężarem. Ludzie dziś nie chodzą na spacery" - czytamy w książce.



"Widzieli w nas tylko pochwy i piersi"

"Widzieli w nas tylko pochwy i piersi" - opowiada reporterowi Veronika - "Nasłuchiwałam kroków. Ziemia pode mną falowała albo krew szybciej napływała do głowy. Wołać o pomoc? Nie znałam takiego pojęcia. Każda musiała liczyć na siebie. Każda pewnie tuliła się potem do ściany.

Nawet nie zbliżałyśmy się do siebie. Rozumiesz? Ze wstydu. Nie potrafię tego opowiedzieć. Gwałtu nie da się opowiedzieć, opisać, nie można się nim podzielić, prosić: "Zdejmij ze mnie ciężar gwałtu". Każda musi doczekać końca ze swoim gwałtem. Ktoś zapytał, czy to boli. Chodzić ścieżkami, które kojarzyły się z najgorszym. Tam przecież nie ma wielu ścieżek, a bólu nie czujesz. Adrenalina".

"Veronika przez wiele lat nie powiedziała siostrze, tak jak siostra nie powiedziała jej. Gęby, spojrzenia, oddechy Chłopców są wciąż żywe" - pisze Wasielewski.



Ofiary Chłopców

Jednym z najbardziej wstrząsających fragmentów książki (jeśli w ogóle można tutaj wybrać jakieś fragmenty mniej wstrząsające i szokujące od innych) jest ten, w którym autor opisuje kolejne ofiary Chłopców i przykładowe sytuacje, w jakich dochodziło do gwałtów.

"Pierwsza. Oganiała się od pszczół. Podjechał na motorze. Chodź, tam na wzgórzu są mandarynki. Wsiadła. Zatrzymali się przed drewnianą chatą. Ufność ją opuściła. Miał żywe, penetrujące spojrzenie. Tylko nie mów nikomu. Bo powtórzę. Potem stała, nie pamięta jak długo. Dłonie zdrętwiałe, ciało obrzękłe. [...]".

"Druga. Kroiła pomarańcze w soczyste talary - przychodził. Spała - przychodził. Siedziała w domu, z ojcem i matką - też przyszedł. Ojciec poradził matce: "Zatkaj uszy watą". Następnego dnia ojciec poszedł na ryby z napastnikiem. Minął rok i ojciec zaczepił jego córkę, swoją bratanicę".



Ofiary Chłopców

"Piąta. Bała się dziadka. Dziadek lubił zjeść i zapić. Potem wracał do domu jak krab. Mówili: "Jadł mięso, zapładniał mięso". Ona jeszcze nie wiedziała. Miała dwanaście lat, kiedy pierwszy raz jej dotknął. Potem już nie znał opamiętania. [...]".

"Siódma. Siedziała pod drzewem, w sadzie. Jadła mandarynkę, nagle przestała wypluwać pestki. On znajdował przyjemność w biciu: "Teraz to ci zrobię gwałt". Leżeli po wszystkim na ciepłej ziemi, a drzewa układały się w kotarę. Ktoś pomyśli: miłosna schadzka, szczęśliwa chwila; śmiała się z bezradności".

"Ludzie milczeli, ale ziemia mówiła: kokardą na trawie, koralikami rozsypanymi na drodze. Po latach Veronika powie, że te koraliki to myśli i że już nigdy nie zebrała ich w całość" - pisze Wasielewski.



Gwałciciele nie przyznają się do winy

W kolejnym rozdziale reporter opisuje pamiętny dla Wyspiarzy dzień - czwartek 30 września 2004 roku, kiedy to po latach bezkarności na ławie oskarżonych usiadło siedmiu mężczyzn: Buck, jego dwaj synowie Harvey i Sigga, a także dalsza rodzina - Nico, Brayden, Bourne i Atkins.

Tylko jeden z oskarżonych o wielokrotne gwałty przyznał się do winy. Garwood Watkins przyznał się do molestowania seksualnego 12-letniej Erin w 1972 roku oraz ponownego jej molestowania, gdy skończyła 14 lat.

Za przyznanie się do winy Garwood został przeklęty na wyspie i przestał być jednym z Chłopców władających Pitcairn. Pozostali gwałciciele nie przyznali się do winy.



Zeznania kobiet

Kobiety zeznawały godzinami. Ich porażające relacje zostały nagrane i odtworzone, gdyż w chwili procesu przebywały już w Nowej Zelandii. "Miałam tylko trzynaście lat" - mówiła jedna z nich o Bournie.

Inna, która zeznawała przeciwko Buckowi: "Miałam dwanaście lat. Najpierw dopadł mnie w dżungli, innym razem zawlókł do łodzi zacumowanej w zatoce Bounty. Nie powiedziałam nikomu. To by nic nie zmieniło. Do mojej kuzynki też przyszedł. Tej nocy, której urodził się jego syn".

Przeciw Nico: "Pierwszego gwałtu prawie nie pamiętam. Byłam zbyt młoda. Pamiętam drugi. Miałam dziesięć lat. Czekał na mnie przed latryną. Nie chciałam wyjść. Modliłam się, żeby tylko poszedł. Zaczekał".



Gwałciciele się bronią

"Oskarżenia są fałszywe. Być może uprawiałem seks z dziewczynami poniżej szesnastego roku życia, ale nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy i w jakich okolicznościach" - bronił się Buck, lider Chłopców i nieformalny władca całej wyspy.

Z kolei Allan Robert, obrońca Harveya, jednego z gwałcicieli, bronił swojego klienta słowami: "Trzeba pamiętać, Wysoki Sądzie, że związki mężczyzn z dużo młodszymi kobietami były społeczną normą. Powódka, która skarży mojego klienta o gwałt i która pierwsza powiadomiła organa ścigania o domniemanych przestępstwach na Pitcairn, pisała do Harveya Nelsona listy miłosne. Także po tym, jak opuścił wyspę. To zimna i okrutna kłamczyni, powie wszystko, byle tylko zwrócić na siebie uwagę".

"To niedorzeczne, Wysoki Sądzie" - odpowiadał Simon Moore, oskarżyciel publiczny: "Harvey jest starszy od powódki o dziesięć lat. Wykorzystywał naiwność dziewczynki. Schlebiał jej, grał emocjami, doprowadził do sytuacji, w której jadła mu z ręki. Kiedy próbowała się bronić, wykorzystywał siłę fizyczną".



Kara dla gwałcicieli karą dla całej wyspy?

"Wysoki Sądzie, proszę o wyrozumiałość w imieniu swoich klientów, a także całej społeczności. Wyroki skazujące najsilniejszych, zdolnych do ciężkiej pracy mężczyzn będą oznaczały śmierć wspólnoty. Wyspa bez nich nie przetrwa. Proponuję, by oskarżeni złożyli publiczne przeprosiny, a pokrzywdzone kobiety otrzymały rekompensatę finansową" - postulował obrońca Christopher Harder.

"Uwięzienie mężczyzn byłoby karą dla całej społeczności. Tylko mężczyźni mogą pracować przy rozładunku towarów, tylko oni potrafią sterować łodzią, która łączy wyspę ze statkami, a tym samym ze światem zewnętrznym" - potwierdzał zdanie obrońcy prof. John Connell z uniwersytetu w Sydney. Przypomnijmy, że Pitcairn jest zamieszkiwane przez zaledwie kilkadziesiąt osób, w tym kobiety, dzieci i starców.

Sąd w czasie procesu odczuł wyraźnie presję społeczności, lincz wisiał w powietrzu: "Zbyt surowy wyrok - i mogą polecieć kamienie".



Wyroki

29 października, dzień ogłoszenia wyroków. Sąd skazał tylko sześciu mężczyzn, którzy zostali uznani za winnych 35 z 55 zarzucanych im czynów. Bucka, któremu udowodniono winę przy pięciu gwałtach na nieletnich i czterech zachowaniach nieobyczajnych, skazano na trzy lata więzienia.

Kilka innych przykładowych wyroków: Winny dwóch gwałtów Atkins dostał dwa lata aresztu domowego ze względu na wiek (miał 78 lat!). Winny dziewięciu zachowań nieobyczajnych Bourne został skazany na 400 godzin robót publicznych. Winny trzech gwałtów Sigga został skazany na trzy lata i sześć miesięcy więzienia. Dzień przed wyrokiem ożenił się z Audrey. Gdy zakuwano go w kajdany, krzyknął do niej: "Kocham cię!". Publiczność na sali rozpraw płakała...

"Kochani Chłopcy. Nie zasłużyli na proces" - mówi Wasielewskiemu jedna z dojrzałych kobiet mieszkająca na wyspie. Ojcowie skrzywdzonych dziewczynek mówili przed sądem: "Nasze córki to dz**ki, są obłąkane, gwałty to ich urojenie". Żaden z nich nie pomścił córki. "Ojcowie odebrali nam prawo do bycia ludźmi" - mówi Veronika.

Lektura przerażająca, choć obowiązkowa

Koniec końców, skazani Chłopcy zostali na wyspie. Więzienie-hotel wybudowali sobie sami. "Więźniowie" wychodzili często w głąb wyspy i np. pomagali mieszkańcom oczyścić drogę z kamieni. Ćwiczyli na siłowni, oglądali filmy na DVD. W soboty odwiedzały ich rodziny, urządzali przyjęcia. Właściwie żyli tak samo, jak wcześniej. Dzisiaj gwałciciele żyją na Pitcairn, jakby nic się nie stało. Większość ofiar opuściła wyspę lub milczy. Mieszkańcy, którzy wspierali ofiary w czasie procesów, nazywani są Judaszami i nie mają lekkiego życia...

Zacytowane powyżej fragmenty "Jutro przypłynie królowa" Macieja Wasielewskiego to zaledwie namiastka wstrząsającego, a co gorsza - prawdziwego horroru, który udało się opisać w książce młodemu polskiemu reporterowi. W kolejnych rozdziałach autor pisze obszernie m.in. o swoim dziennikarskim śledztwie, rozmowach z wyspiarzami, życiu codziennym i obecnej sytuacji mieszkańców Pitcairn, tworzonej przez nich kalekiej "wspólnocie", a także o historii wyspy, buntownikach z Bounty (mieszkańcy Pitcairn są ich potomkami), agresji ukrytej w genach wyspiarzy oraz gwałtach jako kultywowanej na wyspie od pokoleń przerażającej "tradycji".

"Ta książka dotyka zła w taki sposób, że po jej przeczytaniu człowiek koniecznie i natychmiast chce zrobić coś dobrego, by zmyć z siebie to, czego doświadczył. Przeżycie, które daje czytelnikowi Wasielewski, nie jest ani łatwe, ani przyjemne. Jest za to konieczne" - napisał Filip Springer. Nic dodać, nic ująć.

Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL.

Przesada

KiecolPB • 2014-02-22, 21:53 IGNORUJ TEMATY Z DZIAŁU "INNE CZARNOŚCI"  
201
Sytuacja z dzisiaj. Żartujemy z siebie z kumplami, nagle jeden mówi do mnie.

- Wiesz co kiecol?
- Hm?
- Można się brzydkim urodzić, ale twoja stara to już przesadziła
:samoboj:
Popiół • 2014-02-22, 22:14  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (29 piw)
gozdek napisał/a:



ty za to z kolegami rozmawiasz pewnie o lvlach w tibii i o zabijaniu potworów, jeżeli w ogóle masz kolegów w realu:)



:homer:

rekin rafowy

gumisw • 2013-03-27, 11:45
1412
Walka drapieżnika z falami.



... czytała Krystyna Czubówna
roy197 • 2013-03-27, 12:30  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (15 piw)
oj chyba to rekin wielorybi

Historia prawdziwa.

Anonymous • 2013-01-29, 04:30
341
BERŁO OSTATECZNEGO SUSZU.

Prolog.

Słońce przypiekało skórę, piach parzył w stopy, odziane jedynie w skarpetę i startego sandała. Ostatkiem sił dr. James Bongman stawiał krok za krokiem, w ręce dzierżąc mapę ze skóry wielbłąda.
- To musi być już blisko - szeptał do siebie spękanymi wargami.
Uniósł delikatnie głowę i ujrzał go. Przez załamujące się od żaru powietrze, kilkadziesiąt metrów przed nim stał on. Śmiertelny wróg. Nieprzejednany rywal: Bob Kedik. Stał plecami, nad wykopem, wsparty o złotą łopatę. W ręce dzierżył dziwny, złoty przedmiot. Dr. Bongmanowi, mimo wielkiego wyczerpania, ten widok dodał sił. Pognał w stronę Kredika, nie zważając na pękające paski sandałów. Zatrzymał się kilka kroków przed nim. Najgorsze, co przewidywał, właśnie się ziściło. Kredik odwrócił się powoli, w ręce dzierżąc Berło Ostatecznego Suszu. Nieprawdopodobnej mocy narzędzie magiczne, zamieniające owoce w promieniu 100 km w bożonarodzeniowy susz na kompot, chleb krojony w suchary, a piwo w jęczmienną mąkę. Lecz co najgorsze, posiadacz zyskiwał zdolność zabijania słowem, poprzez wywołanie w ofierze nieprawdopodobnie silnego facepalmu.
- Haha! Dr. Bongman! Jak zwykle spóźniony! - powiedział, robiąc przerwy na oddech.
- Oddaj to, Kredik! Doskonale wiesz, że ten artefakt w niepowołanych rękach może wyrządzić nieopisane krzywdy!
- Przecież o to mi chodzi! Od dziś każdy, kto usłyszy zdanie z mych ust, zginie niczym mądra sentencja na kwejku!
- Nie pozwolę Ci na to! Ludzie nie są gotowi... Przygotowywałem ich od miesięcy na tę okoliczność, ale wielu nadal nie uodporniło się wystarczająco! Zginą setki, jeśli nie tysiące niewinnych istnień!
- Niewinnych? Każdy z nich na pewno gnębił jakiegoś kolegę z klasy, tak jak gnębiono mnie... Przez co starałem się być zabawny choć w internecie, choć tu zdobyć kolegów... Wszystko na marne. Ale teraz to się zmieni!!! - Krzyknął z pasją Bob Kredik, wysoko unosząc berło.
W tym momencie Dr. Bongman wyciągnął zza pazuchy bezprzewodową suszarkę o kilkuset watowej mocy i skierował ją wprost na rękę Kredika. Ta od razu upuściła berło, które upadło na łopatę, pękając wpół. Powietrze w skutek promieniowania podgorącego stało się żółtawe, a uszkodzony artefakt rozsypał się milionem okruchów. Zaklęta moc wywołała niesamowitą burzę piaskową, rozwiewając okruchy po całej pustyni.
- Co zrobiłeś, idioto! - Krzyczał przez tumany piasku Kredik - by odnowić artefakt, będę musiał zebrać wszystkie okruchy i każdy na nowo uświęcić publicznym dowcipem!
- Nie pozwolę Ci na to! Ze mną nie wygr...

Burza rozszalała się na dobre... Bitwa rozpoczęła wojnę.

CDN.
Kris LaMuerte • 2013-01-29, 06:26  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (61 piw)
GrzecznyPunk napisał/a:

dr. James Bongman



W tym momencie tak parsknąłem śmiechem, że obudziłem wszystkich w domu :D Piwo :D