Wieś. Ciemna noc. Naród śpi. Na jednym podwórzu, na stole cztery puste flaszki po samogonie i jedna opróżniona do połowy. Wokół stołu siedzi czterech, twarze napięte. Zamyśleni, brwi zmarszczone. Sapią ciężko. Nagle, gdzieś w pobliżu rozlega się szczekanie psa. Jeden podskakuje z uśmiechem, ulgą na twarzy i szklanką w dłoni - O! ZA AZORA!