Pewien Polak pojechał na wakacje do Hiszpanii. Wiele słyszał o corridzie więc postanowił ujrzeć to widowisko na własne oczy. Stanął przed stadionem. Kupa ludzi, u niego zero kasy... Pomyślał więc "Wejdę na krzywy ryj". Odnalazł tylne wejście i obserwował z pewnej odległości, jak załatwiają to inni. Jako pierwszy do bramkarza podszedł gość w bogato wyszywanym złotem mundurze i powiedział: - Matador!- odźwierny nisko się ukłonił i otworzył przed nim drzwi. Następnie zjawił się ubrany w czerń i srebro facet z czapką na głowie: - Pikador! - przedstawił się i odźwierny wpuścił go uprzejmie. Chwilę później przed drzwiami stanął mężczyzna ubrany w purpurę i dumnie powiedział: - Torreador! Gdy ten również zniknął za drzwiami, Polak podrapał się po głowie, poprawił kanty w swoich dresach, śmiało podszedł do odźwiernego i rzekł: - Teodor!
M@peT • 2011-09-16, 17:23 Najlepszy komentarz (16 piw)
No i co było dalej ?? Wszedł w końcu czy nie bo tak w połowie skończyłeś.