Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Andrzej Duda mieli wypadek. Trafili do nieba. Na złotym tronie siedzi Bóg i mówi: – Powiedzcie mi coś o sobie. Jakie są wasze poglądy? Co myślicie o ludziach? Co jest dla nich najważniejsze? Co sprawia, że powinienem pozwolić wam tu zostać? Lechu, co myślisz? – Myślę, że najważniejsza jest wolność i solidarność. Ludzie muszą być z jednej strony wolni, żeby móc o sobie decydować, z drugiej strony solidarni, żeby nie zatracić wspólnoty i człowieczeństwa. – Bardzo mądre słowa. Pozwalam ci zostać u mojego boku. A ty, Aleksandrze, co powiesz? – Myślę, że najważniejsza jest demokracja i szacunek. Demokracja pozwala społeczeństwu sprawować władzę i podejmować decyzje, wzajemny szacunek sprawia natomiast, że nawet poglądy mniejszości nie są w społeczeństwie dyskryminowane. – Tak, to bardzo ważne. Tobie również pozwalam zostać u mojego boku. A ty, Andrzeju, co myślisz?
– Myślę, że siedzisz na Jarka miejscu.
i.m.p. • 2015-12-14, 23:00 Najlepszy komentarz (168 piw)
Akurat do obecnego prezydenta trudno się doczepić. A Kwachu jako piewca demokracji, i TW Bolek jako orędownik wolności i solidarności to jakiś wyższy poziom abstrakcji jak dla mnie.
Prezydenci USA, Rosji i Francji umówili się, żeby zagrać w golfa. Postanowili jednak nie brać żadnych telefonów komórkowych ani innych urządzeń, które umożliwiają kontakt ze światem, aby cieszyć się grą. Już na polu golfowym prezydent Francji szykuje się do uderzenia, ale coś mu brzęczy w mankiecie, odchodzi na bok i zaczyna prowadzić rozmowę. Pozostali panowie są oburzeni, ponieważ mieli być bez komórek. Skończył rozmowę, uderzył i przyszła kolej na prezydenta Rosji, ale i jemu po chwili zabrzęczało coś w zębie, odszedł na bok i również zaczął rozmawiać. Panowie znów się oburzyli. Uderzył i następnie przyszła kolej na prezydenta USA. Uderza, a tu nagle słychać z jego spodni głośne pierdnięcie, prezydent USA udaje się na boczek w pobliskie krzaczki. Po chwili zaczyna stękać. Po chwili pozostali dwaj, zaniepokojeni, idą zobaczyć, co się z nim dzieje i wołają: "Barack, co ty robisz?!?", a on na to: "Cicho, faks do mnie idzie!"