18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Planowana przerwa techniczna - sobota 23:00 (ok. 2h) info

#opowiesci

220
Witam wszystkich serdecznie.

Swego czasu zamieszczałem na tym portalu swoje wspomnienia z pracy na A4. Być może część osób pamięta. Niestety po czystkach na serwerze z 7 części, uchowały się dwie. Te bez zdjęć.

Tym razem, chciałbym spróbować czegoś nowego. Więc jeśli temat się przyjmie, to z pewnością doda mi to skrzydeł i chęci na dalszą pracę.

Może zacznę od tego, że Lubię swoją prace. Powaznie. Chociazby dla tego, ze codziennie jestem gdzie indziej i codziennie poznaje nowych ludzi. Tak tez bylo i tym razem. Podjezdzam do sklepu z rtv i agd w Wigston kolo Leicester. Ide sie spytac gdzie mam rozladowac i wita mnie ekspedient. Pan po 60ce. Z akcentu rodowity anglik. Jakiez bylo moje zdziwienie jak zaczal do mnie po polsku mowic. Chwilowa wymiana zdan i podjechalem z tylu sklepu.
Podczas rozladunku nawiazala sie calkiem sympatyczna konwersacja.
Powiedzialem Panu, ze bardzo ladnie mowi po polsku. Odpowiedzial, ze kilka lat mieszkal w Polsce, po za tym jego tatus byl Polakiem.(caly czas mowil o ojcu, tatus) Chodzil do polskiej szkoly w soboty, oraz w domu tylko w ojczystym jezyku rozmawial.
Wspominal ze jego wielu kolegow pozmienialo nazwiska bo nie chca sie przyznawac do polskosci. Widac bylo zlosc na jego twarzy za to.
Jak sam mowi, jest Polakiem i jest dumny z bycia Polakiem. Po za tym nie moglby zrobic tego swojemu tatusiowi, ze zapomnialby o swojej polskosci.
Jak sie okazalo ojciec Pana Krzysztofa walczyl pod Monte Cassino w brygadzie pancernej. Byl kierowca czolgu. Podczas bitwy i jego pomyslowi aby ominac most i sforsowac rzeke, uratowal kilkanascie innych czolgow bo cala kolumna ruszyla za nim. Dostal za to medal zaslugi Krzyz Walecznych. Oprocz tego otrzymal 5 innych polskich medali, oraz 4 angielskie. Dumny do konca z tego nie byl, bo mawial: "ja mam krzyze z metalu na piersi, a wielu moich kolegow ma drewniane w Ziemii".
Zamurowalo mnie...
Pan Krzysztof wspomnial, ze poznal generala Andersa osobiscie, podczas zjazdu harcerzy w Anglii gdzie pan Krzysztof niosl sztandar jego hufcu. Nastepnie rozmawial z nim przy boku tatusia.

Gdy opowiadal o swojej podrozy na Monte Cassino w 25 rocznice bitwy, gdzie zobaczyl te slynne maki to glos mu zadrzal i pojawily sie lzy w jego oczach. Zas mi serce chyba peklo, a to dlatego, że doskonale wiem o czym mówil, z racji tego, że 1.11.2016r sam udałem się na Monte Cassino. Specjalnie tylko po to, aby oddać hołd poległym i poczuć tą niesamowitą magię tego miejsca. Coś poruszającego. Wierzcie mi.

Z taka pasja, duma, honorem, glebia i szczeroscia opowiadal to wszystko, a najbardziej to ze jest bardzo dumny z tego, ze jest polakiem, ze do tej pory nie moge sie ocknac. Spedzilem tam dobra godzine choc powinienem tylko 5 minut. Nie przejmowalem sie nawet tym, ze utrudniam ruch w centrum.
Dla mnie jako milosnika historii to bylo cos niesamowitego.
Dla takich chwil warto zyc. Na pewno chetnie tam wroce...

To było w czwartek.

Natomiast w sobotę nie wytrzymalem. Sprawdzilem w google'ach do ktorej czynny jest sklep Pana Krzysztofa i pojechalem. Jest do 17ej. Bylem tu o 16.50. Z Derby do Leicester jest nie cala godzina.

Pojechalem podziekowac za to co mi opowiedzial i spytac czy znalazlby czas aby sie spotkac i poopowiadac.
Nawet nie wiecie jakie szczescie mnie ogarnelo, gdy sie zgodzil dodajac przy tym, ze bardzo chetnie.
Spytalem czy dzisiaj znalazlby czas. Bo ja chce juz; teraz, natychmiast. Taki typ czlowieka jestem, ze od razu. Niestety dzis nie.
To moze jutro? -spytalem.
Jutro moze tez byc problem bo wstepnie jest umowiony z corka. Ale... no wlasnie, ale.
Wymienilismy sie numerami. Bede dzwonil jutro by sie umowic.
Kurde jak ja sie nie moge doczekac.

Podczas tej mojej sobotniej wizyty, gdy wspomnialem, ze sie podzielilem z ludzmi tym co mi opowiedzial, na pytanie czy sie gniewa? Stanowczo odpowiedzial, ze nie.

W ciagu tej kilkuminutowej rozmowy caly czas podkreslal, ze jest bardzo dumny z bycia Polakiem. Czuc bylo ta dume.
Dume ale nie pyche, bo to w dodatku bardzo skromny mezczyzna, co w polaczeniu z jego sympatycznoscia i cieplem dobrego czlowieka daje wynik fantastycznej osoby.
Nie sadze zebym sie mylil co do niego. To sie czuje i to sie widzi w oczach.

Na koniec dodam, ze Pan Krzysztof to chodzaca ksiazka, a jego wspomnienia to istny sarkofag wiedzy. Wyobrazcie sobie, ze poznal osobiscie Naszego Papieza Jana Pawla II.
niewiarygodne to sie wszystko wydaje, ale wiem, ze nie klamie. Jestem pewny.

Jako uwiarygodnienie tego wszystkiego dołączam samojebke z Panem Krzysztofem oraz moje z Monte Cassino (żeby nie było, że ściemniam ;) )
Natomiast jeśli temat się przyjmie to bardzo chętnie spróbuje spisać jego wspomnienia o jego tatusiu.

(Próbuje wrzucić zdjęcia na serwer Sadistica, ale coś nie chcą wejść, więc wrzucam linki alternatywne, chyba że moderatorom się uda je wrzucić na serwer, co by linki nie wygasły)

FOTO 1
FOTO 2
vojtasopole • 2017-07-09, 13:51  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (87 piw)
Loaloa napisał/a:



Cebula zawsze pozostanie cebulą.



Łaaaaaaaał, no to jest sensacja na światową skalę. Santo subito pedofilo protettore lubił się pławić w uwielbieniu baranów i chętnie przytulał i całował dzieci podczas, gdy jego pracownicy dupczyli je na potęgę. Ale ludzki pan z niego był, no i najważniejsze - był WASZ.



Jest i On. Wielce szanowny i czcigodny jegomość, poplecznik, wychowanek i przydupas BongMana, albo to i sam BongMan? Chociaz w sumie obrazalbym Bongusia Tobą.
Czekałem aż się odezwiesz szczerze mówiąc. Twoje komentarze zawsze dodaja kolorytu i pikanterii w danym temacie. I ch*j, moge byc i szczypiorkiem z cebuli. Przynajmniej spotkalem kogos bardzo wartosciowego i madrego, ktorego warto bylo posluchac a i dowiedziec sie czegos szczegolnego, niz siedziec tak jak Ty na Sadisticu, trzepac gruche do wpisow Fantastico czy wspominac 3 letnie gimnazjum jako najpiekniejsze 7 lat Twojego zycia.

Nawet jakbym dostal mandat za te utrudnianie ruchu, uwierz ze zaplacilbym go z usmiechem na twarzy, bo te opowiesci sa bezcenne.
Pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego.

Wspomnienia z A4 cz.6

vojtasopole • 2015-08-22, 18:50
364
Witajcie Drodzy Sadolowcy!
Od ostatniej części moich wspomnień, minęło już trochę czasu... Nie wiem czemu ale jakoś nie mogłem się zebrać do napisania kolejnej części. Dzisiaj nastąpił jakiś przełom, naszła mnie ochota więc wziąłem się za pisanie.

Zapraszam zatem do czytania:

1. Od dyżurnego OUA (Obwód Utrzymania Autostrady) dostaję zgłoszenie, że w okolicach 270km w kierunku na Katowice, jakaś kobieta macha rękami i zatrzymuje auta. Dostaliśmy polecenie aby niezwłocznie udać się w tamtym kierunku i sprawdzić co się stało. Byliśmy w tym czasie na drugiej nitce (na Wrocław), ale przed Orlenem w Wysokiej, więc postanowiliśmy skorzystać z bramy awaryjnej, która znajduje się na każdym MOP. Przejeżdżamy na stronę MOP Góra Św Anny i udajemy się we wskazane miejsce. Podczas dojeżdżania do miejsca postoju tej Pani, czyli gdzies na 700m przed, widzimy jak auta zwalniają i zaczął się tworzyć lekki zator. Po dojechaniu na miejsce, okazało się, że Szanowna Pani, zatrzymywała auta w celu zapytania się czy nie miałby ktoś, pożyczyć JAKIEGOŚ koła bo w jej aucie, akurat miała przebitą oponę.... Nie wiem czemu, żaden z kierowców nie powiedział tej Pani, że nie ma uniwersalnego koła, aby pasowało do niej, tylko że musi być akurat z jej modelu auta. Dopiero ja ją oświeciłem o tym fakcie. Nawet nie wiecie, jak się bardzo zdziwiła owa Pani, gdy zaraz za nami przyjechała Policja, aby ukarać ją mandatem za blokowanie autostrady i zabrać jej Prawo Jazdy. Myślę, że na pewno nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji jej próżnego i głupiego zachowania. Moje działania polegały na zabezpieczeniu miejsca tego zdarzenia i jej pojazdu do czasu przyjazdu pomoc drogowej, w celu zapakowania auta na lawetę.

2.
O tej historii opowiedział mi mój kolega. Ja w tym czasie byłem na urlopie. Rzecz się działa w zeszłym roku na Jesień. Dostał zgłoszenie od naszego dyżurnego OUA o incydencie z udziałem dwóch pojazdów ciężarowych, pomiędzy węzłami Nogowczyce, a Łany. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że wypadkowi uległy dwa ciągniki siodłowe, znajdujące się w rowie w pasie zieleni przy pasie awaryjnym. Moi koledzy przyjechali na miejsce jako drudzy. Pierwsi byli Strażacy, potem oni, następnie karetka pogotowia, która zabrała jednego z kierowców do szpitala, gdyż uległ jakimś obrażeniom. Ostatni dojechał patrol policji z wydziału ruchu drogowego. Okazało się, że do tego wypadku doszło na wskutek holowania się obu pojazdu na sztywnym holu, co jak przypominam jest zabronione i tylko pojazdy do tego przystosowane i upoważnione mogą to robić. Kolega opowiedział mi jedną kwestie, która utkwiła mu w pamięci, otóż pan policjant zadał tylko jedno pytanie, temu kierowcy który został na miejscu: "który taki mądry to wymyślił..." O odpowiedź było nie trudno, otóż, jak to zwykle bywa, na polecenie szefa firmy, Ci dwaj kierowcy zrobili to co zrobili. Mało tego, podczas ich wspaniałej eskapady, padał mocny deszcz, więc o poślizg nie było trudno.
Opowiadam o tej historii z jednego względu: "chytry traci podwójnie..." w tym przypadku stracił kilkadziesiąt, jak nie kilkaset razy więcej ponieważ: 2x ciągnik siodłowy ( nie orientuje się dokładnie, ale przypuszczam, że był w plecy kilkaset tysięcy zł) jego dwóm kierowcom zabrano prawa jazdy, a o ich karze zadecydował sąd (nie znam wyroku), została poinformowana również Inspekcja Transportu Drogowego, bo były jakieś nieprawidłowości i firma miała tzw. "Kontrolę Przedsiębiorstwa". Reasumując, zamiast wydać kilkaset czy ileś tam zł na holownik, który by zaciągnąl pojazd do warsztatu, pan szef stracił kilkaset tys zł. Jest to przestroga dla właścicieli firm... Jeszcze raz powtarzam... nie warto oszczędzać i kombinować, bo raz czy drugi może się uda, ale w końcu dojdzie do tragedii...

3.
W tym punkcie napiszę o moim koledze, który to dokonał zakupu życia od elementów aspołecznych narodowości romskiej. Możliwe, że niektórzy z Was jeżdżą autostradą A4 i na parkingach czy stacjach widują całe tabory cyganów w różnym wieku, trudniących się rzemiosłem handlu. Moj kolega oczarowany nowym modelem telefonu w niemożliwie niskiej cenie, dokonał zakupu. Jako, że był łatwowierny i łyknął by nawet to, że Maciuś z klanu został prezydentem, to udało im się go zrobić jak dziecko. Standardowo jak to bywa w handlu zaczęli od wysokiej bariery. 500zł, by móc z czego zejść. Schodzili po kolei o 100zł by zakończyć transakcje na 100zł za nowiuśki telefon bez opakowania i papierów, ale za to z ładowarką z 10 końcówkami... Dali mu go nawet do przetestowania aby sam sprawdził, jakie posiada bogate funkcje. Doszło do transakcji. Wsiadł do auta, zadowolony jak Komorowski ze swojej suflerki i już miał się brać za odkrywanie fantastycznych opcji tegoż wynalazku, gdy przypomniał sobie, że "doradca sprzedaży" zalecił mu aby naładował telefon czym prędzej, ponieważ bateria była na wyczerpaniu. Tak też zrobił. Po około 2 godz nerwówki i ciągłego zachwytu nad nowym telefonem, dojechaliśmy na baze, moj kolega wyskoczył jak atakująca kobra z wozu i pobiegł cwałem do naszego pomieszczenia dziennego celem naładowania telefonu. Jako, że przerwy między jednym objazdem, a drugim mieliśmy max 20-25 min to oczywistym było, że telefon się nie naładował, więc zostawił go aby nabrał mocy by mógł po następnym patrolu raczyć się jego zajebistością.
Po przyjeździe z patrolu, tak jak ostatnim razem, kolega wybiegł z auta i dorwał się do telefonu. Wyobraźcie sobie, że moj kolega został oszukany ( :banany: ). Okazało się, po rozebraniu telefonu, że w okazyjnej cenie kupił: 1x mały układ scalony, 1x wyświetlacz ekranu, 1x obudowa telefonu, 4x baterie AAA i coś tam jeszcze... aaa i ładowarkę. Pytacie pewnie: "przecież sprawdzał przed zakupem" no tak, sprawdzał, ale jak to zwykle bywa, oryginał został u handlarza by ten szajs wcisnąć kupującemu :) Jak się domyślacie, Ci romowie zniknęli na jakiś czas i mój kompan nie mógł "zgłosić reklamacji"
To samo tyczy się porcelanowych noży. Otóż one nie są porcelanowe. Są to zwykłe metalowe gówniane noże, pokryte niby powłoką porcelanową i również sprzedawane przez nich.
Osobną rzeczą jest wciskanie tombaku, jako złota. Niejednokrotnie widziałem sytuacje gdzie jechała rodzina romów, po czym wyprzedzała jakieś auto (najczęściej auta z tablicami rejestracyjnymi z Niemiec), sygnalizowali że coś im się dzieje i zjeżdżali na pas awaryjny. Scenariusz był zawsze ten sam: "kończy im się paliwo, nie mają pieniędzy by zatankować, ale mają złoto na sprzedaż". Nie zdajecie sobie sprawy ile ludzi się na to nabierało i takim oto sposobem zamiast kupić złoto po okazyjnej cenie, kupowali nic nie warte gówno. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Ci wyłudzacze stwarzali ogromne zagrożenie na autostradzie, poprzez gwałtowne hamowanie, po bezmyślnym wjeżdżaniu z pasa awaryjnego na prawy pas. Wiele razy, gdyby nie refleks kierowców to dochodziło by do tragedii. Drugim problemem było to, że nie ma bicza prawnego na nich, a wystawiane mandaty były podpisywane wiecie jak? a tak: "X". Sam widziałem to na własne oczy, bo jak się domyślacie prawie żaden nie umiał ani pisać ani czytać...
Moja osobista prośba... uważajcie na nich...


Wielu z Was pytało mnie o to kiedy napiszę w końcu o odśnieżaniu i o tym jak to jest być kierowcą pługosolarki i na jakim sprzęcie pracowałem. Obiecuję Wam, że opiszę to w kolejnej części, gdyż miesiąc temu moj laptop "umarł na śmierć" i muszę pozbierać zdjęcia i filmiki z mojego starego komputera ;) Dlatego też w tej części nie ma żadnego zdjęcia.

Mam nadzieję, że temat znowu się przyjmie tak jak poprzednie pięć części.
Serdecznie pozdrawiam!
Wojtek
Dżizas_kurde • 2015-08-22, 21:13  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (32 piw)
Cytat:


Osobną rzeczą jest wciskanie tombaku, jako złota. Niejednokrotnie widziałem sytuacje gdzie jechała rodzina romów, po czym wyprzedzała jakieś auto (najczęściej auta z tablicami rejestracyjnymi z Niemiec), sygnalizowali że coś im się dzieje i zjeżdżali na pas awaryjny. Scenariusz był zawsze ten sam: "kończy im się paliwo, nie mają pieniędzy by zatankować, ale mają złoto na sprzedaż". Nie zdajecie sobie sprawy ile ludzi się na to nabierało i takim oto sposobem zamiast kupić złoto po okazyjnej cenie, kupowali nic nie warte gówno.


Nie dalej jak rok temu, na drodze łączącej miejscowości Markowa i Łańcut zatrzymali mnie właśnie tacy jegomoście, stojące na poboczu audi 80 na niemieckich numerach i gruby śniadej cery koleś przykuły moją uwagę...
Mówią że benzyna im się skończyła.... (frajerzy nie wiedzieli że za zakrętem jest stacja benzynowa na którą ja właśnie jadę)
No to mówie - wsiadaj to cię podrzucę, na miejscu jakiś kanister skołujemy....
A on że nie, że kasy nie ma i że kartę mają zablokowaną i jak coś to mi może coś spieniężyć...
Najpierw zegarek za 1000zł....
potem telefon za 500zł
A później sygnet "niby złoty" za 100zł..... ;)
Więc... wziąłem swój telefon.... i udaję że dzwonię do znajomego :)
Jak się strasznie panowie zdziwili jak zamiast kolegi przyjechał patrol policji :D