Pewien mąż po powrocie z pracy lubił sobie pobić żonę dla sportu, z byle powodu. Wraca z pracy, patrzy, obiad nie gotowy. - Czemu jeszcze nie ma obiadu?! - Ja... nie zdążyłam... I sprał ją na kwaśne jabłko.
Innym razem wraca z pracy, ale tym razem gorący obiadek już na niego czekał na stole. Siada, zjadł, myśli przez chwilę. - Daj mi wódki! - Nie ma wódki... - Jak to nie ma?! Żonie znów się udało pobrać wpie**ol.
Następnego dnia jak zwykle wraca z pracy i już zaciera ręce. Rozgląda się, obiad gotowy. Siada, zjada. - Wódka jest?! - Oczywiście, ze jest - odpowiedziała żona podając zmrożoną flaszeczkę i kieliszek. - Ale ogórków pewnie nie ma?! - już pełny nadziei mąż. - Ależ są, są - i podała mu dobre ogórasy.
Facet pomyślał chwilę, za co by ją tu pobić, bo tak głupio bez pretekstu. - Właź pod stół. - Po co? - Właź pod stół i udawaj psa! Szczekaj! Żona posłusznie weszła pod stół i zaczyna udawać psa - warczy, szczeka. Na to mąż wstaje gwałtownie od stołu i zaczyna z całej siły ją kopać. - Na swojego szczekasz suko?! Na swojego?!
konio167 • 2010-02-15, 21:18 Najlepszy komentarz (15 piw)
RoflmaO95 napisał/a:
Może dlatego, że w moim życiu jeszcze nie było żadnej "dziewoi".
Pani na lekcji polskiego poleciła dzieciom napisać wypracowanie o zimie. Jak to w dowc**ach o Jasiu bywa najpierw swoim dziełem chwali się Kasia - dostaje 6, potem Basia - też 6, Kazio - 6, w końcu przyszła kolej Jasia. Młodzieniec czyta: - Zapada zmierzch, w ostatnich promieniach słońca lśni tafla zamarzniętego jeziora. Pani lekko podniecona: - Ach, Jasiu, jak ślicznie!! Czytaj dalej! - Na horyzoncie majaczy niewyraźna linia lasu. Pani już w ekstazie: - Jasiu! Cudownie, rośnie nam młody literat!! Jasiu kontynuuje: - Na środku jeziora pieprzą się dwa wilki. Pani wpada w panikę: - Och! Niedobrze, Jasiu, niedobrze.... Na co Jasiu: - No, niedobrze, bo im się łapy rozjeżdżają.
II Wojna Światowa. Rosyjskie sołdaty bezczeszczą niemiecki cmentarz. Skaczą sobie po nagrobkach, czytając przy okazji kto tam leży: - Albert Hess - Bruno Schwarz - Herman Guttman - Edward von Klinkerhoffen - Achtung Minen...
Kiedyś Czukcza pojechał po przyjemności do miasta. Wstąpił do burdelu. Wybrał jedną z dziewczyn i poszedł z nią do pokoju. Po zakończeniu usługi Czukcza płaci. Dziewczyna widząc większą gotówkę naciąga na jeszcze jedną usługę. Wreszcie Czukcza się zgadza. Po wszystkim zabiera jej wcześniej dane pieniądze. - Co robisz? Zostaw moje pieniądze. Dlaczego mi je zabierasz? - Czukcza chciał, Czukcza płacił. Ty chciałaś, ty płacisz...