18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#jurgen

Jürgen Stroop

squ87 • 2014-02-19, 10:49
17
Jürgen Stroop – Kat Getta

Wszyscy wiedzą, że w SS mani to były sk***ysyny jakich mało, a tym bardziej tacy z powołania, tacy którzy święcie wierzyli w słowa Hitlera i Himlera i innych „wielkich szwabów”, nie myśląc nad ich sensem. Ich okrucieństwo i szczególne sk***ysyństwo tyczyło się głównie narodów „podludzi”, będących takimi w ich mniemaniu (nawiasem mówiąc mieli trochę racji, tak mi się wydaje przynamniej jak patrzę na zachowania Murzynów) – a byli to głównie Żydzi, Cyganie, Mongołowie, których stawiali na równi ze zwierzętami.

„(..)prowadziłem bój z ciężkim w istocie przeciwnikiem (..) Żydzi to naprawdę nie ludzie w naszym pojęciu. Powiem inaczej: Żydzi, Cyganie i rozmaite Mongoły są w rozumieniu prawdziwej nauki prawie zwierzętami albo niepełnymi ludźmi. Małpa jest także, według Darwina, zaczątkiem człowieka. A jednak do małp strzelamy i futra z nich noszą najinteligentniejsze kobiety. Kochamy psy. Ja również miałem ulubionego wilczura alzackiego, ale gdy się rzucił na mnie i rozdarł spodnie, to go zastrzeliłem, właśnie jak psa, a nie jak człowieka.”
frag. Książki K. Moczarskiego „Rozmowy z Katem”


na zdj. Jürgen Stroop


Powyższy fragment daje nam obraz myślenia, niemieckich bohaterów wojennych, nazywanych przez resztę świata zbrodniarzami wojennymi. Ponadto cytowany tekst to wypowiedź niejakiego Jürgena (Josefa) Stroopa, SS-Gruppenführera – Kata z getta warszawskiego, który od 19 kwietnia do 16 maja 1943 przeprowadził likwidację getta warszawskiego, podczas której stłumiono w nim powstanie. Efektem było całkowite zburzenie i zlikwidowanie getta oraz śmierć zdecydowanej większości z dziesiątek tysięcy jego mieszkańców. W trakcie akcji hitlerowcy dopuszczali się szczególnie wielkich okrucieństw i zbrodni na mieszkańcach getta, oraz przeprowadzili mnóstwo masowych egzekucji – Stroop rozkazał zwalczać bojowników żydowskich ogniem, nakazując podpalanie wszystkich schronów, bunkrów i kryjówek. Osobiście wysadził w powietrze Wielką Synagogę i sporządził nawet sprawozdanie o całej operacji w formie albumu, będącego zresztą doskonałym dowodem popełnionych przez niego zbrodni (album ten był po wojnie dowodem w procesie norymberskim). Za skutecznie przeprowadzoną likwidację getta, Stroop został odznaczony Żelaznym Krzyżem I klasy

„- Więc ilu pan, Herr Generał, ujął łącznie Żydów do 16 maja 1943, (…)?
- Ogólna liczba Żydów zgładzonych i ujętych w czasie Wielkiej Akcji wyniosła 56065.
(…)
- 56 065 Żydów to trzysta tysięcy litrów ludzkiej krwi.
(…)
Stroop zamyślił się. Usiadł przy żelaznym stoliku wmurowanym pod oknem. Oparty na łokciach, twarz w dłoniach. Duma, duma... W końcu rzekł:
- Do 56 000 trzeba dodać plus minus dziesięć tysięcy samobójców, spalonych, zaczadziałych w dziurach, przygniecionych itp. oraz dwa do trzech tysięcy ujętych czy zabitych po 16 maja 1943, a ponadto dołożyć około dwu tysięcy Żydów złapanych przez nasze jednostki policyjne poza murami getta, w "aryjskiej" części Warszawy i osiedlach podmiejskich. Wreszcie, należy wziąć pod uwagę, jeśli rozmawiamy szczerze i poufnie, pewną liczbę Żydów zastrzelonych przez moich niektórych podwładnych - bez wiedzy dowódców. Część żołnierzy była rozjuszona, nie przestrzegała regulaminów walki zbrojnej, "załatwiała" ludzi na własną rękę w labiryntach murów, piwnic, kryjówek. Tak zginęło chyba około tysiąca osób.
- Czyli łącznie ponad 71 000 - sumuje Schieike.
- No! Chyba tak trzeba obliczać! - zgadza się Stroop.”

frag. Książki K. Moczarskiego „Rozmowy z Katem”

Ostatecznie jednak Stroop nie mógł chwalić się swoimi osiągnięciami w zwycięskiej Rzeszy, bo ta wojnę przegrała (choć patrząc na obecną sytuację polityczną i ogólny układ sił w Europie, to chyba oni najbardziej na tej wojnie skorzystali), a sam Jürgen, przesiedział w więzieniu na Mokotowie trochę czasu w jednej celi z Kazimierzem Moczarskim, który słuchał opowieści niemieckiego generała i po opuszczeniu więzienia spisał je w postaci książki „Rozmowy z Katem”, której fragmenty tu cytuję.

Stroop sporządził również szczegółowy raport likwidacji getta warszawskiego, (który dostępny jest online na stronach IPN, polecam lekturę w wolnej chwili) pozwolę sobie zacytować sam kawałek wstępu, który jednoznacznie uzasadnia, że Żydzi niepotrzebnie pchali się na siłę do Europy:

„Tworzenie żydowskich dzielnic mieszkaniowych i nakładanie na Żydów ograniczeń co do miejsca pobytu, jak również w dziedzinie gospodarczej nie są w historii Wschodu rzeczą nową. Początki tych ograniczeń sięgają wstecz aż do średniowiecza i stale występowały również w ciągu ostatnich stuleci. Ograniczenia te wynikały z poglądu o konieczności ochrony ludności aryjskiej przed Żydami.”

Stroop został ujęty przez Aliantów 8 maja 1945 roku, w Alpach gdzie miał organizować obronną twierdzę SS. Amerykanie wydali na niego w 1947 roku wyrok śmierci, za rozkaz rozstrzeliwania pojmanych do niewoli alianckich lotników, jednak z braku dowodów nie mogli wyroku wykonać, w tym samym roku przekazali Jurka stronie Polskiej, w Polsce dowodów na zbrodnie popełnione przeciwko ludzkości na terenach Polskich było tyle, że Stroopa można by skazywać na karę śmierci co najmniej kilkukrotnie. SS-Gruppenführer Jürgen Stroop, zginął 6 marca 1952r. w Warszawie w więzieniu mokotowskim, wykonano na nim prawomocnie wydany wyrok kary śmierci, oczywiście przez powieszenie.

źródła: wikipedia, "Rozmowy z Katem", IPN, google grafika, tekst i opracowanie własne. squ87

Stulecie chirurgów - Jürgen Thorwald

Whiltierna • 2012-09-28, 12:42
1
"[...] Książka brutalnie pokazuje, jakim macaniem w ciemności była chirurgia jeszcze w XIX wieku. Narzędzia, z którymi ma do czynienia narrator, ów żądny wiedzy chirurg z nowego świata, to nóż rzeźnicki, piła, żelazo. Opowiada, jak prowincjonalny lekarz z Kentucky, który ulega błaganiom umierającej pacjentki, wycina jej na żywo ogromną torbiel. Dzielna kobieta wyje psalmy, pod oknem gromadzi się tłum, który grozi "mordercy" pętlą. Pacjentka przeżywa zabieg, co pozwala także przeżyć chirurgowi. Lekarz ten jednak wkrótce umiera, bo nie znalazł się podobny do niego ryzykant, który wyciąłby mu wyrostek. [...] Autor opisuje eksperymenty z narkozą. Jeden z jej pionierów, który wykorzystuje do znieczulania gaz rozweselający, nie wytrzymuje kpin środowiska, popełnia samobójstwo. Opowieść kończy się spotkaniem z Louisem Rehnem, chirurgiem z Frankfurtu. W 1896 r. zszywa on serce zranionego chłopca, chociaż znakomitości wiedeńskie oświadczyły niedawno, że chirurg, który by kiedyś tego próbował, "na zawsze straci szacunek kolegów". Rehn z lękiem odsłania ów święty organ i widzi, że nie reaguje on gniewem".

Małgorzata Szejnert, "Gazeta Wyborcza"