2050 rok pierwsza załogowa misja NASA na marsa. Udało się wylądować z kłopotami. Wszyscy podekscytowani, zaraz pierwszy człowiek ma postawić swoją stopę na obcej planecie. Przedstawiciel naszej rasy ma już wysiadać z kabiny gdy nagle słyszy pukanie do włazu wejściowego. Wystraszona załoga zastanawia się otwierać czy nie, po jakimś czasie zdecydowali się otworzyć statek.Ich oczom ukazało się dwóch przedstawicieli znanego już gatunku...
-Czy macie może Państwo chwilę aby porozmawiać o Bogu?
Misjonarz Świadków Jehowy puka do drzwi. Otwiera mu koleś (na oko 30 lat, bryle na nosie i wielkie, czarne pekaesy): - Słucham? - Czy wie Pan, co zrobić, aby trafić do królestwa niebieskiego? - pyta Świadek. - Nie, ale zapraszam do środka. Świadek wchodzi, zatrzymuje się w pokoju i... nic. - Co chciał mi pan powiedzieć? - indaguje gospodarz. - Eeeeee.... aaaa... no ten tego... - stęka Świadek. - Co jest? Co się stało, że pan zaniemówił? - Jeszcze nigdy tak daleko nie wchodziłem...