echhh, lata 90-te
Gry były miodniejsze, muzyka miała melodię, amfetamina mocniej kopała mózgownicę a moja siorka przespała "park jurajski" w dobrze nagłośnionym kinie, którego już dawno nie ma.
Ciapate siedzieli między wydmami i jedli piasek z piaskiem a dan aykroyd z przekonaniem wprowadzał nas w kolejny epizod "psi factor". Pierwsza panna szeptała mi po seksie, że już na zawsze i że kocha a z głośników leciały "wilki".
Nostalgia...
...ale tych pojebańców kręcących się na dupie czy głowie to nigdy nie szanowałem