Trzask tłuczonego szkła. Jakub wzdrygnął się, odwrócił. Czterech mężczyzn zamknęło sobą wylot ciasnego zaułka, odcinając jedyną drogę wyjścia. Był w potrzasku. - Mamy cię, głupku! Prowokacyjna uwaga potwierdziła przypuszczenia Jakuba - mężczyźni nie mieli dobrych zamiarów. Jako wytrawny pięściarz stanął w stabilnym rozkroku i wyciagnał w ich stronę pięści - Chodźcie, a dam wam popalić, wy wstrętne łobuzy - odszczeknął ostro. Poczuł się nieswojo - nieczęsto używał tak mocnych słów. Mężczyźni spoglądnęli po sobie wyraźnie wzburzeni. Żylasty jegomość w ciasnym podkoszulku wysunàł się na czoło grupy. - Już my ci zadamy bobu! - warknął. Jakubem wstrząsnął brutalny odzew, zdawało się, herszta bandy. - Stawiam, że to ja wam pokażę gdzie raki zimują! Zapadła pełna konsternacji cisza. Przesadziłem - pomyślał, z niepokojem przesuwając wzrok po czwórce potencjalnych przeciwników. - Hamuj się - żylasty herszt wytknął go brzydko palcem. - Hamuj się, bo inaczej stłuczemy cię na kwaśne jabłko! Oddawaj pieniądze i telefon komórkowy! Ordynarna riposta herszta bandy ścisnęła go za grdykę. - Zaraz się przekonamy kto komu naleje gorącego sadła za skórę! Atakujcie, nicponie, a rozłożę was kolejno na łopatki! Atmosfera zgęstniała. Jeden z bandytów wyrwał z nagła do przodu. Herszt zastopował go ramieniem. - Idziemy - zarządził. - To jakiś grubszy kozak. Bandyci nie protestowali. W oczach niektórych zakwitły łzy. Byli złamani.
mygyry • 2015-07-19, 16:05 Najlepszy komentarz (104 piw)