18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#hałaśliwy duch

Poltergeisty

Anonymous • 2013-05-14, 19:47 IGNORUJ TEMATY Z DZIAŁU "INNE CZARNOŚCI"  
125
W dzisiejszym odcinku "Kącika z dziwadłami Vinterlandeta" przedstawię byt jakim jest poltergeist, bo choć pewnie każdy słyszał o tym terminie, nie każdy może kojarzyć pewne fakty. Informacje(prócz mojego wstępu) wziąłem z serwisu paranormalne.pl, bo nie ma sensu abym na nowo redagował cały tekst. Ja tylko go doszlifowałem i poprawiłem literówki i rażące błędy itp. Na początek, zachęcam do zapuszczenia poniższego utworu i jednoczesnej lektury.


(utwór pochodzi z płyty Graven, projektu Nortt)


Poltergeist


Wyraz pochodzący z niemieckiego, oznaczający nic innego jak hałaśliwego ducha. Tym mianem określa się zespół zjawisk, które objawiają się różnego rodzaju dźwiękami oraz efektami typu przesuwanie mebli, lewitacja przedmiotów itp. Tutaj pojawia się pierwsza wątpliwość(zapewne teraz w Waszej głowie też ;) ), że jest to nic innego niż po prostu wiadomy fakt, że "domy żyją"- trzaski rozgrzanej blachy, korniki, uszkodzenia rur, wiatr itp. Innym wyjaśnieniem zjawiska poltergeista jest hipoteza o nadzwyczajnej aktywności mózgu niektórych osób, które wykazują skłonności do telekinezy(która de facto również nie ma swoich naukowych potwierdzeń).

Nawiedzona plebania w Borley w Essex

(tekst skopiowany z paranormalne.pl


(Jeśli ktoś w dzieciństwie podobnie jak ja, z maniakalną pieczołowitością kolekcjonował w niebieskich segregatorach tygodnik Świat Wiedzy, powinien pamiętać opisywane zdarzenie. :) )

Cytat:

Plebania Borley to wiktoriańska rezydencja która znajdowała się w miejscowości Borley, hrabstwo Essex, w Anglii. Została zbudowana w 1863 roku w miejscu poprzedniej plebanii i zniszczona przez pożar w 1939 roku.

Dom zyskał reputację nawiedzonego po serii incydentów i niepokojących zjawisk zgłaszanych przez jego mieszkańców. W 1929 roku, historia Borley została bardzo dokładnie przedstawiona przez popularny dziennik angielski Daily Mirror. Był on też zbadany przez badacza zjawisk paranormalnych Harryego Pricea w 1937 roku, który opisał go jako „Najbardziej nawiedzony dom w Anglii”, zwrot który pobudził wyobraźnię prasy.





Cytat:

Plebania z Borley została zbudowana w pobliżu kościoła w Borley przez wielebnego Henryego Dawsona Ellisa Bulla w 1862 roku, który wprowadził się do niej w rok po zostaniu proboszczem parafii. Duży, ceglany budynek został zbudowany w stylu będącym pod wpływem Augustusa Welby Northmore Pugina, zastępując wcześniejszą gregoriańską plebanię poprzedniego proboszcza, księdza Herringhama, którą Henry Bull rozebrał. Plebania ostatecznie została powiększona do rozmiarów odpowiadających rodzinie z czternastoma dziećmi.

Istnieją dowody na to, że w miejscu w którym przez Herringhama została wybudowana poprzednia plebania, znajdował się uprzednio inny dom. Zlokalizowany w pobliżu kościół pochodzący z XII wieku służył rozproszonej społeczności wiejskiej z trzech pobliskich osad składających się na parafię.
W okolicy istnieje kilka znacznych gospodarstw rolnych oraz pozostałości Borley Hall, dawnej siedziby rodziny Waldegrave. Łowcy duchów lubią cytować legendy o klasztorze benedyktynów prawdopodobnie zbudowany w tej okolicy w około 1362, zgodnie z którymi, mnich z klasztoru utrzymywał kontakty seksualne z mniszką z pobliskiego klasztoru. Po odkryciu ich romansu, mnich został stracony, a zakonnicę zamurowano żywcem w ścianie klasztoru. W 1938 roku stwierdzono, że legenda nie ma podstaw historycznych i wydaje się, że została ona sfabrykowana przez dzieci proboszcza, aby uromantycznić gotycką w stylu, surową plebanię. Historia zamurowanej zakonnicy została prawdopodobnie wzięta z powieści Ridera Haggarda.
Do czasu historii o duchach opisanych w gazetach, nie było o tym żadnej wzmianki w lokalnej prasie lub innym źródle, informującym że coś niezwykłego dzieje się na plebanii. Plebania i parafia miały wygląd typowej wiejskiej parafii w rejonie East Anglia.



Nawiedzenia


Cytat:

Pierwsze odnotowane niewyjaśnione zjawiska paranormalne miały miejsce około 1863 roku, kiedy to kilku miejscowych zapamiętało niewyjaśnione ślady stóp wewnątrz domu. W dniu 28 lipca 1900 roku, cztery córki proboszcza mówiły, że widziały coś, co wydawało im się być duchem zakonnicy widzianym z odległości około 40 metrów w pobliżu domu. W panującym półmroku próbowały rozmawiać z nią, lecz duch zniknął, gdy podeszły bliżej.
Miejscowy organista opowiadał, że w tym czasie rodzina na plebanii była „bardzo przekonana, że widziała ducha kilka razy”. Wielu innych ludzi twierdziło, że było świadkami wielu zagadkowych zdarzeń, takich jak widmo karocy, której woźnicami byli dwaj jeźdźcy bez głowy.





Podobnie jak (zapewne)Wam, ciężko mi uwierzyć w autentyczność tego zdjęcia. ;) Techniki fotomanipulacji były już wtedy znane i podobne fotografie wyrastały jak grzyby po deszczu, ale jedźmy dalej.

Cytat:

Henry Dawson Ellis zmarł w 1892 roku Bull i jego syn, ks Harry Bull, przejął obowiązki proboszcza. W 1911 r. ożenił się z młodą rozwódką, Ivy, a następnie para wraz z córką przeprowadziła się do pobliskiego Borley w 1920 roku, podczas gdy jego niezamężne siostry przeniosły się do Chilton Lodge oddalonego o kilka kilometrów.

W dniu 9 czerwca 1928 roku, proboszcz Harry Bull umarł i plebania ponownie opustoszała. W następnym roku, w dniu 2 października, do domu wprowadzili się ks. Guy Eric Smith i jego żona. Pewnego dnia, wkrótce po przeprowadzce, pani Smith czyszcząc szafy, natknęła się na paczkę opakowaną brązowym papierem, wewnątrz której znajdowała się czaszka młodej kobiety.

Wkrótce rodzina zaczęła doświadczać różnych zdarzeń, w tym dźwięków dzwonka dla służby (którego sznur został odcięty), światła pojawiające się w oknach oraz inne niewyjaśnione ślady oraz zjawiska.

Ponadto Pani Smith uważała, że widziała w nocy powoź w pobliżu plebanii. Rodzina Smith skontaktowała się z The Daily Mirror z prośbą o skontaktowanie ich z Towarzystwem Badań Psychicznych. W dniu 10 czerwca 1929 r. gazeta wysłała reportera, który natychmiast napisał pierwszy z serii artykułów szczegółowo opisujących tajemnice Borley. W prace zaangażował się również Harry Price, badacz zjawisk paranormalnych.
Przybył na miejsce na 12 czerwca. Zaobserwował on „zjawiska” nowego typu, takie jak rzucanie kamieniami, wazami i innymi przedmiotami. „Komunikaty od ducha” były wystukiwane w ramę lustra. Gdy tylko Harry Price opuścił Borley, zjawiska ustały. Pani Smith później utrzymywała, że podejrzewała wtedy Harry Pricea, iż to on był przyczyną zjawiska.

Smithowie opuścili Borley w dniu 14 lipca 1929 r., a następnie po pewnych trudnościach w znalezieniu mieszkania zastępczego, Wielebny Lionel Foyster, kuzyn rodziny Bulls i jego żona Marianne wprowadzili się do plebanii z ich adoptowaną córką Adelaide, w dniu 16 października 1930 roku. Lionel Foyster spisał wszystkie różne dziwne incydenty które wydarzyły się na plebanii od momentu ich wprowadzenia, które następnie przesłał do Harryego Pricea.

Price opisał wiele przypadków które miały tam miejsce w czasie od kiedy wprowadziła się tam rodzina Foysterow a październikiem 1935 r., w tym dzwoniący dzwonek dla służby, trzaskające okna, latające kamienie, butelki oraz napisy na ścianach, zaś ich córka została uwięziona w pomieszczeniu bez klucza. Marianne Foyster zgłaszała mężowi cały szereg zjawisk typu poltergeist których było min. wypchnięcie jej z łóżka. Adelaide została zaatakowana fizycznie przez „coś strasznego”.

Foyster dwukrotnie próbował przeprowadzenia egzorcyzmów, ale jego wysiłki okazały się bezowocne. W połowie pierwszego egzorcyzmu, Foyster został uderzony w ramię przez kamień wielkości pięści. Ze względu na rozgłos poprzez publikacje w The Daily Mirror, incydenty te przyciągnęły uwagę wielu naukowców oraz badaczy zjawisk nadprzyrodzonych, którzy zgodnie podejrzewali, że zostały one spowodowane świadomie lub nieświadomie, przez Marianne Foyster.

Pani Foyster stwierdziła później, iż czuła, że niektóre przypadki były spowodowane przez jej męża, we współpracy z jednym z badaczy zjawisk nadprzyrodzonych, ale inne wydarzenia uznała za prawdziwe zjawiska paranormalne. Marianne przyznała później, że odbywała stosunki seksualne z lokatorem, Frankiem Peerlessem, i że używała „paranormalnych” wyjaśnień, aby ukryć jej romans. Rodzina Foysters opuściła Borley w wyniku złego stanu zdrowia Lionela.

Zjawiska prześladowań i nawiedzeń zazwyczaj rozpoczynały się w Borley Rectory każdej nocy wkrótce po tym kiedy państwo Smith kładli się do łóżka. Leżąc w łóżku, słyszeli dźwięk ciężkich kroków przechodzących obok ich drzwi. Wielebny Smith wkrótce rozpoczął obserwacje zjawiska, przyczajony w mroku obok ich pokoju, z kijem hokejowym dzierżonym mocno w rękach.

Przez kilka nocy próbował uderzyć „to coś”, co przeszło ich drzwi, zawsze bez rezultatu. Dzwonki zaczęły dzwonić o każdej porze dnia i stały się nie do zniesienia w swej uciążliwości. Chrapliwe, niewyraźne szepty brzmiały ponad ich głowami. Małe ostre kamyczki pojawiały się znikąd, tnąc ich ciała. Kobiecy głos zaczął jęczeć z centralnego łuku sklepienia prowadzącego do kaplicy. Klucze wpadały z zamków oraz stwierdzono kilka śladów kopnięć w drzwi.

Rodzina Smith znalazła się w centrum tego, co dr Harry Price wkrótce miał nazwać „najbardziej nawiedzonym domem w Anglii”. Latem 1929 roku, Price odpowiadając na prośby proboszcza i jego żony opuścił London, i wraz asystentem pojechał do małej miejscowości Borley, dokonując przeglądu tego, co już wiedzieli o niesamowitej plebanii. Budynek, choć wykonany współcześnie, stanął w miejscu średniowiecznego klasztoru, którego ponure, stare fundamenty oraz fragmenty murów otaczały plebanię.

Niedaleko znajdował się kobiecy klasztor, którego ruiny stanowiły niezaprzeczalny dowód. Około ćwierć mili od plebanii znajdował się zamek, będący świadkiem wielu tragicznych wydarzeń, min. końca oblężenia przez Olivera Cromwella. Wciąż trwała legenda o zakonnicy, która została zamurowana żywcem w klasztorze za ucieczkę ze świeckim bratem, który był zatrudniony w klasztorze. Brat świecki otrzymał typową karę wymierzaną za takie grzechy - został powieszony.

Mieszkańcy plebanii i kilku wieśniaków donosiło, że widzieli zakonnicę spacerującą po terenie otaczającym plebanię. Szlachcic bez głowy oraz czarny powóz otoczony przez uzbrojonych mężczyzn byli również wymieniani jako częste zjawisko.

Price i jego asystent spożywali właśnie wspólny lunch z Panem i panią Smith, kiedy to świecznik ze szkła uderzył w żelazny piecyk w pobliżu głowy badacza i obsypał go kawałkami szkła. Kulki naftaliny zaczęły toczyć się po klatce schodowej, poprzedzane przez kilka kamyków. Price zajął się przez następne kilka dni przeprowadzaniem wywiadów z żyjącymi córkami Henry Bulla, budowniczego plebanii, jak i z byłą służbą jak pozostała we wsi.

Kilka byłych pokojówek oraz stajennych zeznało, że pozostawali w pracy u Bullsow tylko jeden lub dwa dni, a następnie porzucali służbę, przepędzani przez dziwne wydarzenia, które zdarzały się na miejscu. Pani Smith niechętnie przyznała się, że ona też widziała mroczną postać zakonnicy, lecz ta zawsze znikała na dźwięk jej kroków. Rodzina Smith opuściła plebanię wkrótce po wizycie Pricea. Oboje zaczęli cierpieć ze względu na ciągły braku snu i ogromne obciążenie psychiczne. Plebania Borley stanowi ciekawe połączenie nawiedzeń i fenomenu działalności poltergeista.
Harry Price utrzymywał, że około połowa wszystkich nawiedzeń przez duchy zawiera rożnego rodzaju formy aktywności poltergeista. Henry Bull miał 14 dzieci, które mieszkały na plebanii. Zjawiska zaczęły występować około 10 lat po wprowadzeniu się rodziny do plebanii. Interesujący jest również zapis, że zjawiska osiągnęły nowy poziom aktywności, gdy ks. Lionel Algernon Foyster, kuzyn rodziny Bull, osiedlił się na plebani w dniu 16 października 1930 roku.
Wielebny przywiózł sobą żonę Marianne, i jego czteroletnią córkę Adelajdę. Foysterowie mieszkali tam tylko kilka dni, kiedy to pani Foyster usłyszała głos, delikatnie wołający „Marianne, kochanie”. Słowa powtarzane były wiele razy, a ta myśląc że jej mąż ją wzywa, pobiegła na górę. Foyster nie wymówił ani słowa, lecz powiedział jej że też usłyszał głos nawołujący imię Marianne.



Pewnego dnia pani Foyster położyła zegarek obok niej, przygotowując się do mycia się w łazience, Kiedy ukończyła toaletę, odkryła że zegarek zniknął. Nigdy się nie odnalazł. Wielebny Foyster szybko uświadomił sobie, że dziwne opowieści, które słyszał o Borley Rectory były prawdą.
Nie przestraszył się jednak, jako że myślał iż jest chroniony przez swą wiarę chrześcijańską. Używał świętej relikwii w celu uspokojenia zjawisk, kiedy te stały się szczególnie brutalne i pozostawał spokojny na tyle, aby prowadzić szczegółowy dziennik zjawisk, które on i jego rodzina byli świadkami.
Marianne Foyster od początku była głównym celem ataków ducha. Pewnej nocy, w czasie kiedy niosła świecę do sypialni, otrzymała tak gwałtowne uderzenie w oko, że jego efektem była rana cięta i czarny siniak, który był widoczny przez kilka dni.
Pewnej nocy, kiedy przygotowała się do łóżka ktoś rzucił w nią młotkiem. Otrzymała również cios kawałkiem metalu, który został zrzucony ze schodów. Innym razem, że mało nie została uderzona żelazkiem, które rozbiło świecznik który nosiła. Oprócz prześladowania pani Foyster, istota wydawała się być zdeterminowana w celu nawiązania z nią kontaktu



Domniemane napisy ducha




Tu macie zdjęcie ściany w znacznym powiększeniu:

Cytat:

Na ścianach znaleziono napisane wiadomości: „Marianne...proszę...o pomoc”.
Price uzyskał pozwolenie na pobyt w plebanii wraz z dwoma przyjaciółmi, a po przyjeździe naukowiec i jego towarzysze po raz kolejny zbadali dom od strychu po piwnicę. Duch nie marnował czasu witając wracającego badacza. Kiedy Price badał pokój na piętrze, puste butelki po winie przeleciały przez pokój prawie trafiając go w głowę. Badacz i jego towarzysz pobiegł na parter z powodu krzyków ich kierowcy, który w tym czasie delektował się papierosem. Przerażony mężczyzna twierdził, że widział duże czarne stworzenie pełzające poprzez podłogę w kuchni. Podczas rozmowy, pani Foyster ujawniła, że widziała „potwora” który był przyczyną wszystkich dziwnych zdarzeń. Wielebny Foyster pokazał Priceowi wpis, którego dokonał w swoim dzienniku w dniu 28 marca, kiedy jego żona zobaczyła potwora kiedy pełzał w górę po schodach. Opisał go jako czarne monstrum - czarne, brzydkie, podobne do małpy. Miał on wyciągnąć do niej rękę i dotknął jej ramienia. Price później dowiedział się, że inni również widzieli stwora przy różnych okazjach.

Foysters powiedział również Priceowi i jego zespołowi, że fenomen zaczął wytwarzać przedmioty, których nigdy przedtem nie widział. Mały pojemnik z cyny nagle pojawił się w kuchni, gdy rodzina jadła kolację. Pudełko na puder i obrączki zmaterializowały się w łazience, a po ich umieszczeniu w szufladzie, pierścień zniknął z niej następnego dnia. Rzucanie kamienia przybrało formę codziennej rutyny, a ks Foyster narzekał na znajdowanie kamieni w ich własnym łóżku i pod poduszkami. Mimo, że ks Foyster był odważnym człowiekiem, nigdy nie cieszył się dobrym zdrowiem, ani swego rodzaju witalnością niezbędną aby przetrwać straszenie 24/7.



Foysters przetrwał zjawiska na plebanii przez pięć lat i wyjechał z niej w październiku 1935 roku. Po wyjeździe Foystersow , biskup postanowił wystawić plebanię na sprzedaż. W maju 1937 roku, Harry dowiedział się, że plebania jest pusta i zaoferował jej wynajęcie na cztery lata jako swego rodzaju laboratorium do badan zjawisk związanych z duchami. Jego propozycja została przyjęta, a badacz zatrudnił 40 asystentów, głównie mężczyzn, którzy zdecydowali się na mieszkanie na plebani przez okres jednego roku.
Price wyposażył miejsce i wydał broszurę w której opisał swym pomocnikom jak prawidłowo obserwować i rejestrować wszelkie zjawiska, które mogły się ujawnić. Wkrótce po tym przybyciu, śledczy zaczęli odkrywać dziwne ołówko-podobne napisy pojawiające się na ścianach. Każdego nowe odkryte napisy były dokładnie oznaczane kółkiem i opatrzone datą. Dwóch naukowców doniosło, że widziało nowy pojawiający się napis, podczas gdy byli zajęci oznakowywaniem innego. Okazało się, że istota tęskniła za Panią Foyster „Marianne ... Marianne ...” pisała w kółko. „Marianne ... modlitwy ... proszę o pomoc”.
Zorganizowani śledczy szybko odkryli fenomen, którego nie zauważył żaden mieszkających tu uprzednio proboszczów w Borley. Było to miejsce zwane „zimnym punktem”, w jednym z górnych korytarzy. Niektóre osoby drżały i czuły się słabo, gdy tylko przez nie przechodzili. Kolejny „zimne punkty” zostały odkryte w otoczeniu Niebieskiego Pokoju. Termometry wskazywały stałą temperaturę w tych obszarach wynoszącą 9 stopni, niezależnie od temperatury w reszcie domu. Zjawa zakonnicy była spostrzeżona trzy razy w ciągu jednego wieczoru przez jednego obserwatora, ale nie była w ogóle dostrzegana przez innych badaczy. Dziwny stary płaszcz przechowywany przez badaczy miał tendencję do stałego pojawiania się i znikania. Kilku członków załogi Pricea zgłaszało, że są dotykani przez niewidzialne ręce.

W ostatnim dniu najmu domu przez Harryego Pricea, w dniu 19 maja 1938 r., zaginiona obrączka ślubna Marianne Foyster nagle się zmaterializowała. Badacz szybko porwał ją, aby ta nie zniknęła, i przyniósł ją ze sobą do swego domu w Londynie. Pod koniec 1938 roku plebania Borley została zakupiona przez kapitana WH Gregsona, który przemianował ją na „The Priory”. Jego spokój nie był zakłócany przez żadne wydarzenia, ale bardzo się zdenerwował, kiedy jego wierny pies oszalał ze strachu budynku w dniu kiedy się wprowadzili, następnie uciekł i nigdy więcej go nie widziano. Zauważył również dziwne niezidentyfikowane ślady, które zostały odciśnięte wokół domu w świeżym śniegu.

Ślady nie zostały pozostawione przez żadne ze znanych zwierząt, kapitan przysięgał, że nie zostały wykonane przez ludzi. Poszedł tropem pozostawionych tropów, dopóki te tajemniczo nie rozpłynęły się w powietrzu. Kapitan Gregson nie miał zbyt dużo czasu aby rozwikłać zagadkę Borley. O północy 27 lutego 1939 r., „najbardziej nawiedzony dom w Anglii” został całkowicie zniszczony przez ogień. Gregson zeznał później, że wiele książek zostało bez jego udziału zrzuconych ze swojego miejsca na półkach i przewracając lampę naftową, która natychmiast wybuchła wielkim płomieniem.



Tyle jak chodzi o wydarzenia na plebanii w Borley. Możecie się dzielić własnymi spostrzeżeniami i wrażeniami. Chciałem jeszcze wrzucić materiały o poltergeiście-doboszu, który się pojawiał w domu pewnego urzędnika, ale nie mogę nic znaleźć. Może kiedyś to nadrobię. ;)

Inne tematy:

Dybuk
Twarze z Belmez
Loaloa • 2013-05-14, 20:24  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (23 piw)
U mnie też coś notorycznie stukało. Na szczęście okazało się, że to byli jechowi. Poszczułem ich psem i od tego czasu jest spokój.