18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#einstein

Co jadł Albert Einstein?

dawnotemu • 2021-07-14, 18:34
7


Czy Albert Einstein był żydem?

Albert Einstein urodził się 14 marca 1879 r. w niemieckim Ulm. Był synem świeckiego żydowskiego inżyniera Hermanna Einsteina, który nie uznawał tradycyjnych obrzędów żydowskich. Dlatego też Albert Einstein, mimo tego, że jest uważany za żyda jadł wieprzowinę.

Co jadł Einstein?


Einstein nigdy nie przywiązywał uwagi do tego, co jadł. W liście do amerykańskiego radiologa Gustava Buckiego, wyznał, że nad dobry posiłek bardziej ceni sobie dobry sen. Natomiast jego gospodyni, Herta Winslow była innego zdania. Stwierdziła, że nade wszystko uwielbiał truskawki, grzyby, spaghetti oraz fetuccini. Herta każdego ranka przygotowywała mu jajecznicę z dwóch jajek i grzybów.
Oprócz tego, jego ulubionym deserem było ciasto pomarańczowe.

Czy Albert Einstein był wegetarianinem?

Albert Einstein wyznał: „Zawsze jadłem mięso zwierzęce z nieco wyrzutami sumienia”.
Niestety, nie mógł odstawić mięsa z powodu wrzodów żołądka i żółtaczki. Przez które lekarz nakazał mu stosować zbilansowaną dietę. Składającą się z chudego mięsa i prostych węglowodanów. Einstein ubolewał wtedy, że nie ma pełnej kontroli nad swoim życiem.
Po pewnym czasie choroby zaczęły się na tyle poważnie u niego rozwijać, że lekarze ostatecznie całkowicie zakazali mu spożywania mięsa.

Znani ludzie i ich poglądy.

Anonymous • 2015-06-21, 22:25
1
Popatrzmy kto wspiera Socjalizm:

Albert Einstein To człowiek który odniósł wielki sukces i człowiek bardzo znany. Popierał Socjalizm, i więcej nic mówić o tym nie muszę.


Lew Tołstoj - "Bogaci filantropi nie widzą że to, czym rzekomo uszczęśliwiają biednego, wydarli z rąk jeszcze biedniejszego." Tak mówi o Socjalizmie.

Mohandas Karamchand Gandhi - Człowiek Socjalizmu i Sukcesu.

Karol Marks - Jeden z największych Socjalistów, nie muszę go przedstawiać bo pewno go już znacie.

Pablo Picasso - Na pewno nikt z was o tym nie wiedział, że popierał Socjalizm.

George Orwell - Może ktoś z was wie albo nie wie ale ten człowiek wie który ustrój jest dobry.

I jeszcze wielu innych.


Przenieśmy się teraz na Konserwatyzm i Liberalizm:



John Voight - Nie jest Naukowcem a zwykłym aktorem.


James Watson - Opracował model budowy DNA. Tacy działacze Prawicy w nauce to rzadkość a co dopiero jak są tak wysoko, wtedy to jest dopiero bardzo wielka rzadkość.

Ronald Reagan - Nic dobrego nie zrobił dla Stanów Zjednoczonych.

I jeszcze są tacy jak Arnold Schwarzenegger,Chuck Norris i inni, ludzie którzy nie są związani z nauką, czyli mało inteligencji u prawicy.

Eksperyment Filadelfia - Prawda czy mit?

poznajemynieznane • 2015-04-22, 07:02
72
W roku 1943 Amerykanie mieli przeprowadzić drastyczny w skutkach eksperyment. Celem badań było... zniknięcie okrętu USS Eldridge wraz z całą załogą. Według jednej z teorii projekt zakończył się śmiercią wielu ludzi w dramatycznych okolicznościach. Czym tak naprawdę był Eksperyment Filadelfia?

nowynick • 2015-04-22, 08:24  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (33 piw)
jakby Tesla jeszcze wtedy żył, polecieli by w przyszłość, wstąpili do baru, poszli na dz**ki, kupilii broń mega zagłady, wrócili na kacu i zrobili wokół Berlina krater 100 kilometrowej średnicy popijając 2KC na Manhatanie...

Geniusze

dogip • 2014-02-14, 10:22 IGNORUJ TEMATY Z DZIAŁU "INNE CZARNOŚCI"  
280
Ludzkość traci swoich geniuszy.

Arystoteles umarł, Newton odszedł, Einstein umarł

i ja dzisiaj nie czuję się za dobrze...
santaxl • 2014-02-14, 18:01  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (24 piw)
Na szczęście jest jeszcze ona:

nic dodać, nic ująć

Anonymous • 2014-01-01, 09:52
348
ma racje chłop
[img
Tilg_die_Schmach • 2014-01-01, 09:58  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (30 piw)
Oho, zaraz sie zacznie i znowu czarek00 będzie gadał o socjalistycznej sprawiedliwości trollując tym reszte :krejzi:
173


Most Einsteina-Rosena (ang. Einstein-Rosen-bridge) zwany również Tunelem Schwarzschilda to odmiana tunelu czasoprzestrzennego odkryta teoretycznie w 1935 roku przez Alberta Einsteina i Nathana Rosena w ramach badań teorii względności. Nazwą tą określano początkowo wszystkie modele tuneli czasoprzestrzennych, aż w miarę teoretycznego odkrywania tuneli o innych cechach w literaturze angielskojęzycznej przyjęła się nazwa wormhole. Dziś określenie mostu Einsteina-Rosena stosuje się tylko do pierwotnego modelu odkrytego w 1935 roku. Choć teoria względności dopuszcza tunele czasoprzestrzenne jak most Einsteina-Rosena, to nie ma pewności co do tego, czy rzeczywiście mogłyby one istnieć w realnych warunkach fizycznych.
Teoria względności opisuje czas i przestrzeń jako elastyczne i połączone w jedność. Most Einsteina-Rosena powstaje przy połączeniu modelu obliczeniowego czarnej dziury – obszaru czasoprzestrzeni z granicą, za którą nie ma możliwości powrotnego wyjścia – z modelem jej czasoprzestrzennego przeciwieństwa – białej dziury, z granicą, za którą nic nie może się przedostać. Przez połączenie modeli powstaje rodzaj skrótu w czasoprzestrzeni – tunelu mogącego łączyć odległe regiony kosmosu. W latach 30. podejrzewano, iż odległe mocno świecące obiekty o nazwie kwazary to w rzeczywistości białe dziury. Hipoteza zakładała, iż czarne dziury wsysają do siebie wszystko ze swojego otoczenia, a białe dziury wyrzucają całą tę materię w odległym miejscu w kosmosie. Jednak w 1962 roku fizycy John Wheeler i Robert Fuller udowodnili, iż mosty są bardzo niestabilne i nic, nawet światło, nie mogłoby się przez nie przedostać, gdyż zamknęłyby się one, zanim by do tego doszło.
Incognito1984 • 2013-11-09, 09:01  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (54 piw)
bloodwar, co do teorii względności to wystarczy jeden dowód by ją obalić, natomiast jest ona wykorzystywana choćby w nawigacji gps, więc nie mów, że to jakieś pseudo mądrości, bo ta teoria ma zastosowanie w praktyce.

E=mc^2

maderfakermen • 2013-09-17, 09:33
128
Jajcarek Albert

Mózg Einsteina

quatero • 2013-08-23, 03:51
39
Witam.

Ogładałem jakiś czas temu dokument na Discovery o histori mózgu Einstaina. Otóż, ów narzad zostal podpie**olony przez
patologa Thomasa Harveya , po czym przez ponad 50 lat próbował go zbadać i odkryć tajemnicę geniuszu Albercika . Historia bardzo ciekawa i interesujaca. Na moje oko wiekszość ludzi nie ma pojecia, że część mózgu geniusza przekisialo w słoiku w lodówce pomiędzy kaszanką a szynką, az do 2007 r. Zapraszam do lektury zainteresowanych. :sloik:



Tekst ponizej pozyczony z innych stron - az taki elokwentny nie jestem, nioch nioch



Dr Thomas Harvey, który w 1955 roku, kiedy Einstein zmarł, pracował jako patolog w szpitalu Princeton Hospital. Powierzono
mu wówczas przeprowdzanie sekcji zmarłego geniusza. Wszystko miało się odbyć szybko i standardowo, ponieważ naukowiec
zmarł z przyczyn naturalnych, czyli nic nie zapowiadało nietypowego zakończenia.Kiedy jednak patolog wyjął mózg zmarłego, by go zważyć (waga pokazała 1230 gramów) opętała go myśl, że nie może pozwolić, by przepadł mózg twórcy teorii względności i musi uratować najważniejszy organ Einsteina. "To w nim musi tkwić tajemnica ludzkiego geniuszu" - myślał. Dlatego zamiast umieścić go z powrotem w ciele, które wkrótce po tym miało zostać poddane kremacji, zdecydował, że zabierze mózg do... domu.


Jak zdecydował, tak też zrobił.

Włożył mózg do słoika i zalał formaldehydem. Miał plan. Chciał dokonać wielkiego naukowego odkrycia, które ujawniłoby
źródła niezwykłej inteligencji zmarłego. Dlatego mózg sfotografował, a następnie pokroił na 240 kawałków, z których
przygotował preparaty. Całość włożył do słoików i zajął się badaniami. Jednak ówczesna wiedza kazała szukać odpowiedzi w strukturze neuronów, a ta okazała się być raczej przeciętna. Nie znaleźli zatem nic. Rozmiar mózgu nie był wyjątkowy. Liczba neuronów także nie odbiegała od normy. Nie było zatem co publikować. A jednocześnie u Harveya zaczęła się rozwijać obsesja na tym punkcie. W całym domu porozstawiał słoiki z fragmentami... mózgu Einsteina, co niezbyt podobało się żonie mężczyzny. Tym bardziej, że wkrótce po kradzieży stracił pracę.
Związek wkrótce się rozpadł, a Harvey wyruszył w podróż po Ameryce, która nadałaby się na doskonałą powieść drogi. Byli
zresztą i tacy, którzy właśnie tak – w formie paradokumentu – ją opisywali. W niewielu miejscach udawało mu się zagrzać
miejsce na dłużej. Z pewnością nie pomagało mu przywiązanie do mózgu, z którym miał bliską, emocjonalną wieź. Słoiki z
formaldehydem woził w skrzynce po cydrze. A że były dla niego ważne, to w samochodzie zajmowały miejsce pasażera.

Gdy po pewnym czasie okazało się, że z badań raczej nic nie będzie, o Harveyu zapomniano. Do 1976 roku, gdy zlecenie na odnalezienie mózgu Einsteina dostał Steven Levy, który był wówczas reporterem New Jersey
Monthly (dziś pracuje w doskonałym Wired). Dziennikarz dowiedział się, że mózg najprawdopodobniej jest wciąż w posiadaniu Harveya. Nie było jednak całkowitej pewności, ponieważ zainteresowanie tą sprawą dawno już przycichło. Mimo to Levy postanowił odnaleźć patologa. – Ale nie było to łatwe. Nie dało się przecież znaleźć go na... facebooku – mówi dziś.

Reporter wiedział, że poszukiwany jest lekarzem. Założył, że znajdzie go przez izbę lekarską i to był dobry trop. Okazało się, że mężczyzna pracował w Wichita w Kansas. Początkowo nie chciał rozmawiać, ale w końcu dał się przekonać. Dziennikarze zaczęli koczować na trawniku Harveya, a wszystkie media trąbiły o odnalezieniu mózgu geniusza. To zwróciło uwagę naukowców, wśród których była Marian Diamond z Berkeley. Neurobiolożka miała świadomość, że przez 22 lata, które upłynęły od śmierci Einsteina, jej dziedzina wiedzy zrobiła ogromny postęp. Dlatego postanowiła poprosić Harveya o próbkę mózgu i sprawdzić, czy nie uda się odkryć czegoś nowego.Z trudem namierzyła patologa i zdobyła od niego próbki tkanek do badań. Wkrótce ogłosiła, że w najważniejszym organie genialnego fizyka rzeczywiście było coś nietypowego. O ile bowiem neuronów nie miał ponadprzeciętnie wiele, to miał mieć ponadprzeciętnie dużo komórek glejowych.

Wyniki badań zostały ogłoszone i spotkały się z ogromnym zainteresowaniem, ale też poważną krytyką. Diamond zarzucano m. in. fatalną metodologię. Nie brakło też takich, którzy uznali, że nie jest to żadna odpowiedź. Nikt nie był bowiem w stanie
odpowiedzieć na pytanie, czy Einstein był inteligentniejszy, bo miał więcej komórek, czy raczej miał więcej komórek, bo więcej
myślał i je po prostu... wytrenował. W końcu mózg działa trochę tak jak mięśnie – twierdzili zwolennicy tej teorii.

Niezależnie od tego, czy Diamond miała rację – a zdania do tej pory są podzielone – kolejni badacze zaczęli interesować się
tematem. Od tamtego czasu różne zespoły ogłaszały odnalezienie anomalii w mózgu geniusza. Okazało się na przykład – co
zauważono na zdjęciach - że praktycznie nie było tam tzw. szczeliny Sylwiusza i płat ciemieniowy był znacznie większy niż u
przeciętnego człowieka.

Pod koniec życia Harvey, który zmarł w wieku 94 lat w 2007 roku, oddał pozostałe części mózgu do miejsca, z którego je
zabrał, czyli laboratorium patologii w Princeton. Od tamtej pory regularnie pojawiają się badania, które obiecują odkrycie
tajemnicy ludzkiego geniuszu (przynajmniej w jego matematyczno-fizycznej formie). Na przykład jakiś czas temu w prestiżowym "Brain" ogłoszono, że Einstein dysponował nietypowo rozwiniętą korą mózgu, a anomalie zaobserwowano także w kilku innych jego rejonach.




Jednak czy to właśnie te elementy mózgu zdecydowały o powstaniu nieprzeciętnego geniuszu? Wciąż nie wiadomo. Za każdym razem wraca bowiem przywołane wcześniej pytanie. Czy to nietypowa budowa mózgu stworzyła geniusza? Czy raczej mózg zareagował na pracę i myśli Einsteina, rozwijając się w taki sposób, by jak najlepiej dostosować się do jego potrzeb?


Po tagach nie znalazlem

Moj pierwszy temat , Bol dupy i spiny mile widziane :amused:
386
Ostatnio pojawiały się tematy związane z fizyką, a w mediach już w ogóle jest zalew tego i szastanie określeniem "mechanika kwantowa" na lewo i prawo. Jednak większość ludzi nie ma bladego pojęcia o jakichkolwiek konkretach z tym związanych. Ba, założę się, że większość nie zna nawet znaczenia słowa "kwantowy". Postanowiłem poedukować was trochę, mam nadzieję, że ktoś doceni ;-) W przeciwieństwie do większości takich tematów, nie jest to na sucho wklejone z wiki, tylko napisane przeze mnie aby opisać wszystko zrozumiale.


Wielkim problemem fizyki końca 19 wieku było promieniowanie ciała czarnego. Każdy obiekt emituje promieniowanie elektromagnetyczne, zależne od jego temperatury. Dlatego też rozgrzane do czerwoności żelazo jest ... czerwone.
Problem polegał na tym, że według wszystkich obliczeń, moc tego promieniowania była nieskończona. Oczywiście jest to nieprawda, ponieważ nie smaży nas nieskończona moc przydrożnego kamyka. Jednak nikt nie mógł znaleźć błędu.
Dopiero w 1900 Max Planck użył pewnego triku aby rozwiązać problem - "zgadł", że jeśli powie, że energia może istnieć tylko w pakietach o wielkości proporcjonalnej do częstotliwości promieniowania, to wynik będzie mu się zgadzał z eksperymentem. Nie przywiązywał do tego jednak wielkiego znaczenia, był to dla niego tylko trik. Jednak był to początek mechaniki kwantowej.
Max powiedział, że
E(energia)=n h(stała Plancka) f(częstotliwość)
n jest tutaj dowolną liczbą naturalną. Oznacza to, że energia przyjmuje tylko określone wartości. To właśnie znaczy słowo "kwantowy". Analogia: jabłka są skwantowane, bo możesz mieć tylko 1 jabłko, 2, 3 itd. Woda jest ciągła, możesz mieć 1 litr, 1.001, 1.000001 litra itd.
Mechanika kwantowa zajmuje się właśnie wielkościami skwantowanymi.
Dopiero Einstein przyjrzał się bliżej równaniu Plancka. W tym czasie zauważono efekt fotoelektryczny - światło wybijało elektrony z metalu.

Jednak efekt następował dopiero powyżej pewnej częstotliwości światła, niezależnie od natężenia. Nie miało to sensu w klasycznej fizyce.
Einstein powiedział, że światło nie jest falą jak dotychczas sądzono, ale że składa się z cząstek -fotonów- o energii hf zgodnie z równaniem Plancka. Przy określonej częstotliwości foton ma wystarczająco energii, aby wybić elektron z metalu i efekt następuje. Większe natężenie oznaczało więcej fotonów, ale każdy z nich miał zbyt małą energię, dlatego poniżej tej krytycznej częstotliwości nic się nie działo.
Kolejnym ważnym dowodem na hipotezę Plancka była tajemnica wodoru - emitował on światło tylko w określonych kolorach, i nie było to zrozumiane. Spektrum wodoru:



Co więcej, wiedziano już wtedy, że atom składa się z jądra okrążanego przez elektrony, jednak zgodnie z klasyczną fizyką, przyspieszający ładunek wydziela promieniowanie i traci energię.(Pamiętajcie, że poruszając się po okręgu, mam przyspieszenie dośrodkowe).Dlaczego elektrony nie pozapadały się do środka?

Niels Bohr założył, że elektrony mogą przyjąć tylko określone orbity.
Okazało się, że jeśli elektron przy zmianie orbity wyemituje foton o energii równej różnicy energii tych orbit, to kolor tego fotonu będzie odpowiadał kolorom z obrazka.

Tak więc potwierdzono, że światło składa się z cząstek. Jednakże, światło ulegało także interferencji, dyfrakcji, ugięciu- efektom mającym sens tylko dla fal. Nie podlegało dyskusji, że światło raz zachowuje się jak fala, a raz jak cząstka.
Wykorzystał to De Broglie, mówiąc, że tak samo jest dla materii.
Powiedział, że cząstka o pędzie p ma także aspekt falowy o długości fali h/p.
Początkowo nikt mu nie wierzył, ale okazało się, że elektrony wodoru na orbitach Bohra mają dokładnie takie długości fal, że powstawała fala stojąca - tak samo, jak przy instrumentach strunowych - wydają one dźwięki o takiej częstotliwości, że na strunach tworzy się fala stojąca.
Dodatkowo, zaobserwowano potem, że odbijając elektrony - cząstki o znanej masie- od listka metalu, obserwujemy dyfrakcję, efekt falowy.
Wg mnie zjawisko najlepiej ilustruje taki eksperyment:


Jest to znana z liceum interferencja fal światła. Teraz zmniejszmy natężenie źródła tak, że wydziela tylko 1 foton na raz. Na chłopski rozum spodziewalibyśmy się, że foton przejdzie albo przez jedną, albo przez drugą szczelinę, i na ekranie będą 2 kropki zamiast prążków interferencji. Jednak foton, będąc także falą, interferuje sam z sobą, przechodzi przez obie szczeliny naraz, i tworzy takie same prążki jak wcześniej!
Mając te wskazówki, Schrödinger stworzy swoje słynne równanie, próbując skopiować zasadę zachowania energii dla fal.

Założył on, że każdy obiekt opisuje funkcja falowa Psi, mówiąca nam o prawdopodobieństwie znalezienia obiektu w danym miejscu. Funkcja ta zachowuje się zgodnie z jego równaniem. Oznaczało to, że nic nie ma dokładnie określonego miejsca, mamy tylko większe prawdopodobieństwo znaleźć to coś w jednym miejscu niż w innym. Ba, funkcja falowa mogła nawet mówić nam, że obiekt znajduje się z jednakowym prawdopodobieństwem w 2 odległych miejscach, a dopiero gdy spróbujemy to wykryć, zapada się w jedną z możliwości - superpozycja stanów kwantowych.
Tutaj muszę odnieść się do słynnego kota Schrödingera, o którym ostatnio był temat i dyskusja. Kot zamknięty jest w pudełku, a jego życie zależy od stanu pewnego atomu promieniotwórczego. To ten atom jest tu kluczem, ponieważ może być w superpozycji 2 stanów, rozpadnięty i nierozpadnięty, a od tego stanu zależy życie kota. Należy ten eksperyment traktować z przymróżeniem oka, jego esencja to ten atom, który jest w superpozycji stanów, niejako w obu naraz, dopóki go nie zmierzymy. Dla osób, które w to nie wierzą, i twierdzą, że albo jest jeden stan albo drugi: spójrzcie na ten eksperyment:

Składa się on z serii magnesów, które mierzą właściwość atomu zwaną spinem - może on być skierowany wzdłuż lub przeciwnie dowolnej osi. Pierwszy magnes dzieli atomy na te ze spinem wzdłuż osi z (z+) i przeciw osi z (z-), a następnie usuwa wszystkie z-. Potem drugi magnes robi to samo dla osi x. A trzeci magnet znów dla osi z, i niespodzianka, mimo wcześniejszego usunięcia atomów z-, znów mamy podział pół na pół. Jeśli po prostu połowa atomów byłaby z+ a połowa z-, to usunęlibyśmy wszystkie z- i nie zobaczyliśmy ich na końcu. Jednak jeśli atomy są w superpozycji stanów kwantowych z+ i z-, to wszystko działa jak należy. Najpierw jeden magnes dokonuje pomiaru niszcząc superpozycję. Drugi dokonuje pomiaru spinu wzdłuż innej osi, co wg mechaniki kwantowej niszczy całą informację o osi z, ponieważ te wielkości są niekompatybilne (nie komutują). Także dla 3go magnesu atomy znów są w superpozycji z+ i z-, i wszystko działa tak jak to obserwujemy.
Tak więc superpozycja to realna rzecz, jedyna która tłumaczy zachowanie natury.
Na koniec powiem o zasadzie nieoznaczoności Heisenberga. Powiedział on, że są pewne wielkości, jak pęd i położenie, których nie możemy zmierzyć naraz z dowolną dokładnością. Im dokładniej zmierzymy jedno, tym mniej dokładniej znamy drugie.

Aby to zilustrować, mówił, że pomiaru dokonujemy zderzając jakąś cząstkę z naszym celem. Położenie celu znamy tylko co do długości fali De Broglie'a. Aby ją zmniejszyć, zwiększamy pęd cząstki, ale wtedy w trakcie zderzenia da ona większego kopa celowi, zwiększając niepewność jego pędu.
Wiele osób trywializuje tą zależność i próbuje znaleźć metodę, aby to obejść. Pokażę wam, że to niemożliwe używając funkcji falowych Schrödingera. Prostym rozwiązaniem jego równania jest fala płaska, opisująca cząstkę o dokładnie znanym pędzie. Wygląda to tak:
i rozciąga się w nieskończoność. Tak więc znamy pęd nieskończenie dokładnie, ale nie mamy żadnego pojęcia o położeniu, zgodnie z zasadą Heisenberga. Większość osób nie wie, że istnieje też funkcja falowa w przestrzeni pędu, opisująca analogicznie prawdopodobieństwo zmierzenia danej wartości pędu. Przestrzeń rzeczywista i pędu są bardzo intymnie powiązane, i zależą jedna od drugiej. W naszym przypadku funkcja dla pędu jest bardzo wąską linią, jest niezerowa tylko dla jednaj wartości.

Jeśli chcemy znać pozycję nieskończenie dokładnie, to jej funkcja będzie właśnie taką pionową linią, natomiast funkcja pędu będzie sinusoidą, a więc zamienią się one miejscami. Widać tu pewnego typu odwrotną zależność.
Teraz, pewnie powiecie że to ch*ja warte, bo nie można niczego zmierzyć nieskończenie dokładnie, i nie ma obiektu, który byłby wszędzie.
Otóż matematyka (Fourier) mówi nam, że możemy dodać w odpowiedni sposób takie sinusoidy, aby otrzymać bardziej realistyczną funkcję. Wygląda to jakoś tak:

I ma podobny kształt i dla pędu, i dla położenia. Jeśli zmierzymy np. położenie dokładnie,otrzymamy węższą funkcję (czerwona), ale MATEMATYKA mówi nam, że wtedy funkcja pędu musi stać się szersza (czarna), dając większą nieznajomość pędu:


Tak więc zasada Heisenberga nie ma nic wspólnego z przyrządem użytym do pomiaru, a raczej z samą naturą rzeczy.
Może się wydawać, że nie ma to wpływu na nasze życie, ale sam ostatnio policzyłem jedną rzecz i byłem trochę zaskoczony. Otóż jeśli postawimy np. ołówek na czubku, idealnie prosto, to z samej zasady Heisenberga przewróci się on po maks kilku sekundach (ponieważ górna część będzie miała niezerowe odchylenie i prędkość)! To większy wpływ, niż ktoś by się mógł spodziewać.

Także to są podstawy mechaniki kwantowej. Dla marudzących że to nie przydatne, dały nam one np. laser, komputer, jakikolwiek sprzęt obrazujący w szpitalach. Jednak mam nadzieję, że dla wielu osób jest to ciekawe samo w sobie.

Do ekspertów: nie plujcie się do mnie o szczegóły,znacznie wszystko uprościłem aby było w miarę zrozumiałe.
Vinterlandet • 2013-08-14, 09:50  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (130 piw)
@up

Możesz się w końcu zamknąć? W KAŻDYM temacie, o czym by nie był, musisz pie**olić kocopały, zaczynać 3/4 wypowiedzi od "Ja pierdziu...", narzekać, narzekać i jeszcze raz narzekać. Materiał jest świetny, ciekawy, zmusza do wytężenia szarych komórek, ale nie, bo przyjdzie jakiś Smutas i zacznie siać naokoło ferment. Jeśli jesteś taki sam w prawdziwym życiu, to nie wiem czy Ci współczuć czy życzyć jeszcze gorzej, w innym wypadku mogę życzyć nieco innego, pozytywniejszego spojrzenia na świat. Chyba, że jesteś trollem jak straatveger, Loaloa, radeghost i reszta brygady- wtedy mogę tylko pogratulować. Już nawet wolałem od Ciebie Bongusia, ale teraz ma przerwę za ch*jowe suchary. Ale się wk***iłem, no! Od dzisiaj pie**olę i nawet nie zwracam uwagi na Twoje komentarze, mogę tylko przestrzec innych użytkowników, aby się nie produkowali. Amen!

PS: Już sobie zaaplikowałem wiadomą maść.