Coś w tym jest. W szkole średniej miałem taką koleżankę, którą znałem z widzenia. Chyba nigdy nie zamieniłem z nią więcej niż 2-3 słów. Na pozór normalna laska, żadnej patoli, ogarnięta rodzina itp. Z braku laku zaprosiłem ją na studniówkę, podkreślam, że właściwie kompletnie jej nie znałem. Na studniówce oj***ła pento dwóm przypadkowym typom, jeszcze ją potem zapięli w aucie. O całej akcji dowiedziałem się kilka dni po imprezie bo w trakcie byłem zajęty zabawą i wódeczką. Fama rozniosła się po całym środowisku, małe miasto wiadomo. Dla niej wstyd i kompromitacja ogromna. Przepraszała mnie kilka razy, nie wiem po co bo ch*j mnie obchodziło wtedy co i z kim robiła, jej sprawa.