Mieszkaniec Chicago Mosze Rosenfeld często chodził na wyścigi i obstawiał ze zmiennym szczęściem. Pewnego dnia zauważył interesującą rzecz. Przed kolejnym wyścigiem do jednego z koni podszedł rabin i pobłogosławił go. Ku zdziwieniu Rosenfelda koń, nie uważana za faworyta wychudzona chabeta, wygrał wyścig. Podobnie w następnym wyścigu - wygrał koń błogosławiony przez rabina. Przed kolejnym wyścigiem Rosenfeld postawił 50 baksów na kolejnego konia błogosławionego przez rabina i wygrał 250 dolarów. Po tym, konsekwentnie przez kolejne wyścigi obstawiał błogosławione konie. Wygrał 150 tys baksów.
Przed kolejnym wyścigiem, w trakcie dłuższej przerwy, pobiegł do banku i wycofał wszystkie oszczędności. Zdążył podpatrzyć, który koń zainteresował rabina i postawił to, co wygrał plus oszczędności - razem 300 tysięcy baksów. Ku jego rozpaczy koń biegł wolno, a potem potknął się, przewrócił i zdechł na torze.
Zrozpaczony Mosze zaczął biegać po terenie i szukać rabina. Znalazł go i zapytał: - Rabi, jak to może być, że pobłogosławiony przez ciebie koń, po tym paśmie sukcesów, nawet do mety nie dobiegł, tylko zdechł?! - Aj, Mosze - westchnął rabin - jak ty byś częściej bywał w synagodze, to byś odróżniał błogosławieństwo od modlitwy za konających.
Leszek mieszka w USA a Zbyszek w PRL-u. Zbyszek przyjeżdża do Leszka. Na miejscu widzi bogactwo i przepych w jakim żyje Leszek. W pewnym momencie pyta się go: - Słuchaj, jak Ty zarobiłeś na tą willę i samochód? - Poszedłem pod Biały Dom ze snopem siana i zacząłem je jeść. Po dwóch dniach wyszedł Kennedy i dał mi milion dolców, abym dał mu spokój. - O fajnie. Po powrocie do PRL-u Zbyszek poszedł pod pałac prezydencki ze snopem siana. Po dwóch dniach wychodzi Gomułka i mówi:
- Ty głupi człowieku! Siano sobie zostaw na zimę, a teraz jedz trawę!
Kvistfritt_kvastskaft • 2015-11-09, 22:06 Najlepszy komentarz (43 piw)
Siedzi romka(znaczy cyganka) przed wyjściem z terminalu na Okęciu i smaruje chleb gównem. Przechodzi koło niej Amerykanin i pyta:
- I co? Bieda?
- No bieda.
Daje jej 100 dolarów i odchodzi.
Przechodzi koło niej Niemiec i pyta:
- I co? Bieda?
- No bieda.
Daje jej 100 euro i odchodzi.
Przechodzi koło niej Polak i pyta:
- I co? Bieda?
- No bieda.
- To na ch*j tak grubo smarujesz?