Kiedyś ze znajomkiem poszliśmy na bajzel, tak koło 21 było, więc wcześnie w zasadzie, nieco wypici dla kurażu i pod samą chatką happy endów doszła do nas ekipa, z 10 typa, nieco bardziej wykurowani od nas. I gramolimy się wszyscy na piętro. Dzwonek, drzwi się otwierają, kumpel do laski rzuca krótkie "siema".
A ta p*zda oczy jak pulsary, ręką gest żebyśmy zaczekali, drzwi się zamknęły. Po chwili zza drzwi dobiega tylko "Ilu?!!!!", drzwi się otwierają a ta suka do nas "dzisiaj już zamknięte"