Nie wiem, może komuś się spodoba. W pojemniczku znaleziony na drodze młody martwy, rozjechany i wyschnięty w słońcu zaskroniec, spreparowany w zalewie alkoholowo solnej. Widać nawet na drugim zdjęciu charakterystyczny, spłaszczony kawałek ciała. W karafeczce tabaczka Königsprise Królewska, w jebitnym słoju czaszka jelonka ("ekspert" internetowy twierdzi, że to parostki kozła sarny) z targów zwierząt pod Opolem, nożyk z ostrza morki i customową rękojeścią, a całkiem w tle majaczy mój ulubiony McChrystals Aztec.
Tu zaś mały bonus, z trzy dni temu trafiłem z moją na spacerze żywy, dorosły okaz. Niestety ewidentnie też był trzaśnięty przez samochód, więc przeniosłem go z pobocza ulicy na trawnik. W drodze powrotnej już widzieliśmy, że zdechł. Trochę szkoda, z drugiej strony wiem, gdzie gnije, może wpadną jakieś foty za jakiś czas.
Ten duży, dorosły tak został znaleziony:
A to zdjęcie z powrotu, już widać że łeb przekręcił i nie oddychał:
Sprawdźmy historię kryształowych czaszek oraz ich niejasnego pochodzenia. Czy obiekty te pochodzą ze starożytnych czasów czy też są to współczesne fałszywki?
Kilka lat temu dużą popularnością w mediach cieszyły się doniesienia o odkryciu wydłużonych czaszek na terenie Antarktydy. Sprawdźmy zatem, czy to niezwykłe odkrycie jest prawdą, czy też może kompletną fikcją.
Nie wiem, czy istnieje "życie po życiu", ale istnieje pewien dowód na to, że coś jednak jest. Mało tego - to musi być coś bardzo zajebistego. Rozwiązanie zagadki nurtującej wiele pokoleń jest banalnie proste: Wszystkie dotychczas znalezione ludzkie czaszki były uśmiechnięte