18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#brown

Purple & Brown

Bazyliszek • 2014-03-17, 11:27
147
Bajeczka na dobry dzień
Tego odcinka tu nie było


.

Mr. John Brown

borisklinga • 2013-05-29, 13:32
10
Historia jednego z pilotów dywizjonu 303 ;) opowiedziana przez vloggera Chmiela.

Więcej informacji w filmie

Raper dostaje lodzika na scenie

Silnoręki • 2013-05-01, 12:38
111



Niejaki Danny Brown, czarny, amerykański raper (więcej info o nim znajdziecie sobie sami) zagrał koncert w piątkową noc w Triple Rock Social Club w mieście Minneapolis ( Kraj Hamburgerów ).


Podczas koncertu, kazał swoim fankom zbliżyć się do sceny. Jednak jedna z jego fanek wzięła tę prośbę zbyt dosłownie i przy całej widowni uraczyła naszego delikwenta lodzikiem. I tu ciekawostka: w trakcie tego "aktu miłosnego" Danyy Brown nie przestał rapować 8-) Obrzydzenia dodaje fakt,że fanka była..biała :oops:

Na twitterze rozgorzała istna wojna, wielu fanów było zdegustowanych. Inni popularni raperzy odnieśli się do tych wydarzeń prześmiewczo, a sam Danny o samej sytuacji żartował (jak to murzyn, biała laska oj***ła mu gałe to nic tylko się cieszyć)


Fotka z twittera od jednego z fanów




Co o tym myślicie sadole? Czy takie białe kobiety zasługują na szacunek?


Tekst pochodzi z angielskiej strony, przetłumaczone przeze mnie, nie żadne kopiuj-wklej 8-)
pumba • 2013-05-01, 12:41  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (132 piw)
Szacunek do kobiety powinien odnosić się do tego jak się prowadzi i jaka jest w stosunku do innych, a nie do samego faktu, że jest kobietą.

Bipoland- dwa oblicza Polski

uzi_mas • 2013-04-18, 10:48
10
Film ukazujący dwa oblicza Polski



Wymagany angielski na poziomie członka MENSy

Nos miliardera zapadł się od kokainy!

lidek • 2013-03-23, 15:43
129
Witam! Przeglądając ostatnio internet natknąłem się na ciekawy artykuł, pomyślałem, że wielu z was mógł by on zaciekawić.
Nos miliardera zapadł się od kokainy
Zdjęcia z policyjnych kartotek, pokazujące zdeformowane twarze przestępców uzależnionych od metamfetaminy, to jedna z najlepszych przestróg przed zażywaniem twardych narkotyków. Podobne skutki może wywołać inny popularny narkotyk czyli kokaina. Doświadczył tego pewien szkocki miliarder.

James Brown swoją fortunę zdobył dzięki sukcesom w branży deweloperskiej. Fortuna jaką zdobył sprawiła, że w pewnym momencie więcej niż w nieruchomości zaczął inwestować w przyjemności. Jedną z jego ulubionych rozrywek stała się kokaina, od której uzależnił się w wieku 36 lat. Od tego czasu zupełnie stracił kontrolę nad nałogiem. Po 9 latach codziennego zażywania Browna opuściło szczęście i wszedł on w bardzo poważny konflikt z prawem.

Należący do miliardera Bentley Continental naszpikowany był kokainą ukrytą pod składanym dachem i w nawiewach. Jednak to nie jedyny problem. Nałóg spowodował u niego fobię na punkcie bezpieczeństwa o własne życie, dlatego też posiadał on sporą kolekcję nielegalnej broni. Poza problemami z prawem i zdrowiem psychicznym nałóg spowodował u niego trwałą i wyraźną deformację ciała. Przez codzienne zażywanie kokainy nos Browna po prostu się zapadł. Dzięki swoim dokonaniom miliarder został skazany na pięć lat więzienia.


Źródło:http://www.geekweek.pl/aktualnosci/10552/nos-miliardera-zapadl-sie-od-kokainy/3
BongMan • 2013-03-23, 18:49  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (74 piw)
Mieć tyle hajsu, móc pozwolić sobie na wszystko, a uzależnić się od wciągania jakiegoś wyniszczającego gówna. Ludzie, k***a, nie rozumiem was :facepalm: Kokainisto j***ny, wyślij mi 1% swojego hajsu to spożytkuję go lepiej niż ty pozostałe 99%.
193
Kolejna świetna historia Pana Biszopa klik

Niemcy, okolice Bremy, 20 grudnia 1943 roku.
Powiew zimnego powietrza i jego świst we wnętrzu postrzelanego bombowca sprawiły, że ranny pilot odzyskał przytomność. W samą porę – Latająca Forteca nieubłaganie traciła wysokość i właśnie znajdowała się na pułapie 300 metrów. Jeszcze minuta, a roztrzaskałaby się o ziemię.
Pilot sięgnął ku wolantowi, ale natychmiast syknął z bólu i opuścił ramię. Miał przestrzelony prawy bark. Chwycił więc wolant lewą ręką i przyciągnął do siebie. Maszyna wyrównała lot.
Podporucznik Charles Brown z trudem rozejrzał się, by ocenić sytuację. Oba silniki na lewym skrzydle przestały działać. Tablica instrumentów wyglądała, jakby ktoś potraktował ją młotem kowalskim i opryskana była krwią. Nie działał także kompas. Z tyłu bombowca dochodziły jęki rannych. Dziób maszyny był rozbity, a w kadłubie ziały ogromne dziury. Drugi pilot porucznik Luke Spencer siedział bezwładnie na fotelu z głową przechyloną na bok. Był nieprzytomny, ale raczej z powodu braku tlenu, niż ran.
Przez kabinę przeleciał złowrogi cień. Podporucznik Brown spojrzał w górę i znieruchomiał z przerażenia. Dostrzegł sylwetkę niemieckiego myśliwca.
Messerschmitt wykonał koło nad zmasakrowanym bombowcem i zrównał się z nim. Podporucznik Brown spojrzał ze zdziwieniem na jego pilota. Machał do niego ręką, jakby chciał mu coś przekazać.

Podczas I Wojny Światowej piloci wojskowi byli absolutną elitą sił zbrojnych każdego państwa. Tworzyli osobną kastę ludzi, którzy dokonali tego, o czym człowiek marzył od tysiącleci. Wznosili się ku niebiosom na swoich niezwykłych maszynach powodując niekłamaną zazdrość u żołnierzy z innych rodzajów broni.
Istniał wśród nich silny etos i etyka walki, którym większość z nich była wierna. Często zdarzało się, że po walce powietrznej zwycięzca lądował koło zestrzelonej maszyny przeciwnika, wyciągał go z wraku i wzywał pomoc. Atakowanie bezbronnego, czy strzelanie do ludności cywilnej było nie do pomyślenia.
Wystarczyło nieco ponad dwadzieścia lat, by ów etos trafił do lamusa. Podczas II Wojny Światowej lotnicy Luftwaffe masakrowali cywilów z karabinów maszynowych i strzelali do alianckich pilotów ratujących się na spadochronach.
Ci zresztą nie pozostawali im dłużni. Polscy i brytyjscy piloci zazwyczaj nie oszczędzali niemieckich lotników wyskakujących z płonących Dornierów, czy Heinkli.
Nie musieli nawet do nich strzelać. Wystarczyło trącić skrzydłem opadającego na spadochronie pilota, albo przelecieć koło niego na pełnym gazie. Podmuch powietrza plątał spadochron i nieszczęsny lotnik spadał na ziemię jak kamień.
Nieliczni piloci pozostali wierni staremu kodeksowi etycznemu. Jednym z nich był Oberleutnant Franz Stigler – myśliwski as Luftwaffe.
Rankiem 20 grudnia 1943 roku kilkadziesiąt bombowców B-17 „Latająca Forteca” 379 Grupy Bombowej US Army Air Force wystartowało z bazy lotniczej RAF Kimbolton w hrabstwie Cambridgeshire. Ich celem była Brema, a konkretnie – zakłady zbrojeniowe produkujące myśliwce FW-190. Misja była niezwykle trudna – zakłady w Bremie były częstym celem alianckich rajdów bombowych i wskutek tego Niemcy obstawili je gęsto stanowiskami artylerii przeciwlotniczej. W pobliżu stacjonowało także kilka dywizjonów myśliwskich.
Jeden z bombowców o nazwie „Ye Olde Pub” był pilotowany przez 21-letniego podporucznika Charlesa Browna. Był to jego debiut jako dowódcy Latającej Fortecy.
Powietrzna armada skierowała się na północny wschód i po kilku godzinach lotu nad Morzem Północnym skręciła na południe wlatując nad terytorium Niemiec. Bombowce wspięły się na wysokość 8 kilometrów i rozpoczęły zbliżanie do celu.
Niemieccy artylerzyści szybko dali o sobie znać. Obok Latających Fortec zaczęły wykwitać małe, brudne obłoczki pękających pocisków przeciwlotniczych. „Ye Olde Pub” porządnie oberwał w tym ostrzale. Jeden z silników na lewym skrzydle przestał działać, inny zaczął dymić, a pleksiglasowa osłona na dziobie samolotu była podziurawiona jak sito odłamkami pocisku. Mimo uszkodzeń samolot utrzymał się w formacji i razem z pozostałymi rozpoczął bombardowanie.
Kiedy bomby poszły w cel podporucznik Brown zorientował się, że zniszczenia dokonane przez artylerię przeciwlotniczą są większe, niż początkowo przypuszczał. Jeden silnik stracił bezpowrotnie, w innym musiał zmniejszyć ciąg do minimum, system elektryczny był uszkodzony, a instalacja tlenowa zaczynała szwankować. „Ye Olde Pub” musiał opuścić formację i na własną rękę wracać do Anglii.
Samotny bombowiec z dymiącymi silnikami został natychmiast spostrzeżony przez pilotów niemieckich myśliwców. Opadła go chmara kilkunastu Messerschmittów i Focke-Wulfów. Z jedenastu karabinów maszynowych Fortecy działały trzy – dwa w górnej wieżyczce oraz jeden z trzech umieszczonych w strzaskanym dziobie. Reszta po prostu zamarzła.
Na wysokości 8 kilometrów, na którą wspiął się bombowiec panowała temperatura minus 60 stopni Celsjusza.

Podporucznik USAAF Charles Brown


Mimo tego ledwo trzymający się w powietrzu bombowiec podjął walkę. Podporucznik Brown tak manewrował Fortecą, by rozbić szyk nieprzyjacielskich maszyn, a trzy karabiny maszynowe nieustannie pluły ogniem. Strzelcom pokładowym udało się zestrzelić dwie wrogie maszyny.
Atak trwał około 10 minut, a bombowiec odniósł podczas niego nowe rany. Obydwa silniki na lewym skrzydle przestały działać, a jeden z tych na prawym skrzydle dymił niemiłosiernie. Instalacja tlenowa była w strzępach, podobnie jak elektryczna. Tablica instrumentów była kompletnie strzaskana i zachlapana krwią – jeden z pocisków trafił podporucznika Browna w bark, przebił go i utkwił w niej. Tylny strzelec sierżant Hugh Eckenrode nie żył, a trzej inni członkowie załogi byli ciężko ranni. Właściwie – cała załoga odniosła rany, u trzech z nich były one jednak wyjątkowo ciężkie.
Pociski z Messerschmittów i Focke-Wulfów wyrwały potężne dziury w kadłubie i w bombowcu powstał ogromny, mroźny przeciąg.
Najgorsze skutki miało uszkodzenie instalacji tlenowej. Członkowie załogi zaczęli po kolei tracić przytomność. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał Charles Brown był ostry przechył samolotu na prawe skrzydło. Potem zapanowała ciemność.
Odzyskał przytomność, kiedy bombowiec był na wysokości około 300 metrów. W ostatniej chwili zdrową ręką chwycił ster i wyrównał lot. Wobec zniszczenia instrumentów nawigacyjnych załoga Fortecy była jak zagubiony wędrowiec – nie mieli pojęcia, gdzie lecieli. Czy na północ, ku zbawczemu morzu, czy też wgłąb Niemiec.
Niestety – lecieli wgłąb Niemiec. Na domiar złego przelecieli nisko nad jednym z lotnisk wojskowych.
Porucznik Luftwaffe Franz Stigler z Jagdgeschwander 27 (27 Dywizjonu Myśliwskiego) uzupełniał właśnie paliwo w swoim Messerschmitcie Bf-109, kiedy zobaczył samotny bombowiec lecący na wysokości kilkuset metrów i wlokący za sobą warkocz dymu. Przerwał tankowanie, machnął ręką do kolegów biegnących w stronę swoich maszyn i krzyknął:
- Ja go wezmę!
Tamci przystanęli. Istotnie, na tak uszkodzony bombowiec w zupełności wystarczy jeden Messerschmitt.
Franz Stigler wspiął się do kabiny, zapuścił silnik i pokołował na początek pasa. Tego dnia uczestniczył już w walce – zestrzelił dwie Fortece z tej samej formacji, w której leciał „Ye Olde Pub”. Teraz wietrzył kolejne, trzecie zwycięstwo tego dnia, które oznaczało pewne odznaczenie Krzyżem Rycerskim.
Był asem Luftwaffe. Walczył wcześniej w północnej Afryce i miał na koncie 28 zestrzelonych maszyn.

Oberleutnant Luftwaffe Franz Stigler


Messerschmitt szybko nabrał wysokości i dogonił dymiącą Fortecę. Ustawił się za nią i położył palec na przycisku ur*chamiającym karabiny maszynowe.
Nagle przed oczami stanęła mu postać jego dowódcy z Afryki. Ten weteran I Wojny Światowej zawsze powtarzał swoim pilotom „Pamiętajcie, że jesteście rycerzami przestworzy. Jeśli dowiem się, że któryś z was otworzył ogień do człowieka na spadochronie, wówczas osobiście go zastrzelę”.
Franz cofnął kciuk ze spustu. Ten postrzelany, bezbronny bombowiec był właśnie takim lotnikiem na spadochronie. Podleciał nieco bliżej. Przez dziury w kadłubie mógł zajrzeć do wnętrza maszyny. Zobaczył jak kilku rannych członków załogi opatruje trzech nieprzytomnych kolegów. Zbliżywszy się nieco bardziej zobaczył ochlapaną krwią kabinę pilota i Charlesa Browna walczącego z uszkodzonymi sterami. Przez ułamek sekundy patrzyli sobie w oczy.
Franz szybko domyślił się dlaczego bombowiec leci w złym kierunku. Zaczął machać do pilota, a kiedy zwrócił jego uwagę dał mu znak, by leciał za nim. Po czym wykonał skręt o 180 stopni, na północ.
Charles zrozumiał intencje niemieckiego pilota, chociaż nadal nie mógł uwierzyć własnym oczom…

Artystyczna wizja niezwykłego spotkania Latającej Fortecy Charlesa Browna z Messerschmittem Franza Stiglera gdzieś nad Niemcami. Autor Ernie Boyett.


Kiedy znaleźli się nad Morzem Północnym Franz jeszcze raz zbliżył się do kabiny Fortecy, zasalutował i wrócił do Niemiec. Lecący na jednym silniku bombowiec cudem osiągnął brzeg Wielkiej Brytanii i wylądował na lotnisku w Seething w hrabstwie Norfolk. Lotnisko było bazą 448 Grupy Bombowej i członkowie załogi „Ye Olde Pub” natychmiast złożyli wyczerpujące zeznania przed amerykańskimi dowódcami. Nie pominęli oczywiście niezwykłego spotkania z Messerschmittem, który zamiast ich zestrzelić wskazał im drogę do domu.
Ku ich zdziwieniu ten fragment zeznań został utajniony, a im zabroniono o tym mówić pod groźbą kar.
Widocznie amerykańskim dowódcom nie mieściło się w głowie, że za sterami niemieckiego myśliwca mógł siedzieć rycerz, a nie bandyta.
Franz Stigler po powrocie do bazy nie pisnął ani słowem o tym, co się wydarzyło. Zameldował swoim dowódcom, że zestrzelił Fortecę nad morzem, a oni nie zadawali żadnych pytań.
Gdyby im powiedział, co zrobił zapewne stanąłby przed sądem wojennym i otrzymał karę śmierci.
Po wojnie podporucznik Charles Brown pozostał w Siłach Powietrznych USA i powoli piął się po szczeblach kariery. Przeszedł na emeryturę w 1972 roku w stopniu podpułkownika, zamieszkał na Florydzie i objął kierownictwo firmy zajmującej się opracowywaniem nowych modeli silników.
Widok Messerschmitta lecącego tuż obok jego postrzelanej Fortecy i wskazującego drogę do domu nie dawał mu spokoju. Postanowił za wszelką cenę odnaleźć pilota, który siedział za jego sterami.
Rozpoczął poszukiwania w 1986 roku. Pisał listy do niemieckich ministerstw obrony (RFN i NRD) i kontaktował się ze stowarzyszeniami skupiającymi byłych pilotów Luftwaffe. W 1990 roku jedno z nich umieściło jego list w wydawanym przez siebie periodyku. Wkrótce w odpowiedzi nań przyszła wiadomość z Kanady.
Okazało się, że Franz Stigler krótko po wojnie wyemigrował do Vancouver. Charles Brown natychmiast do niego napisał. Franz odpisał zawierając w swoim liście tyle szczegółów, że wszelkie wątpliwości się rozwiały. To on był tym rycerskim pilotem Messerschmitta. Dwaj byli piloci nawiązali ze sobą stały kontakt i jak nietrudno się domyśleć – zostali serdecznymi przyjaciółmi.
Franz został zaproszony na coroczne spotkanie weteranów 379 Grupy Bombowej, gdzie spotkał pięciu żyjących członków załogi Fortecy – żyjących tylko dlatego, że 47 lat wcześniej cofnął kciuk z przycisku ur*chamiającego karabiny maszynowe myśliwca.
Za swój czyn odebrał wiele nagród od amerykańskich stowarzyszeń weteranów.

Spotkanie po latach.


Co ciekawe – Charles Brown nie otrzymał za swój heroizm żadnego odznaczenia. Dowództwo 448 Grupy Bombowej, które zebrało zeznania załogi Fortecy utajniło je do tego stopnia, że nie powiadomiło nawet bezpośrednich dowódców Charlesa i jego kolegów.
Charles Brown i Franz Stigler do końca życia pozostali serdecznymi przyjaciółmi, często odwiedzając się nawzajem.
Franz Stigler zmarł 22 marca 2008 roku. Charles Brown odszedł osiem miesięcy później – 24 listopada tego samego roku.[/b]

Derren Brown - portfel z kasą

DiStefano • 2012-06-04, 17:03
62
Hehe , W naszym kraju to by nie przeszło :)


Polecam także tego bloga
CarolOtyła • 2012-06-04, 17:46  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (28 piw)
U nas to cyganie by zaj***li razem z tą płytą chodnikową

Purple and Brown

Lupido • 2012-05-16, 17:21
95
Śmiech jest dobry na wszystko, ale nie chciałbym, żeby moje dzieci miały się wychowywać na takich bajkach :D

Derren Brown - Napad

vajron • 2012-04-07, 17:47
154
Program Derrena Browna ukazujący siłę sugestii.


Kolejne części w komentarzach...






darecki328 • 2012-04-07, 18:05  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (16 piw)
człowiek to potężna istota która jest tak bardzo wystawiona na manipulację że w pewnym momencie sama nie wie czego chce...

Psychologia persfazji Derrena Browna

Anonymous • 2012-01-14, 00:29
95
Na pewno większość z was uzna, że to fejk, ludzie tam są podstawieni bla bla bla bla bla... W większości filmów koleś pokazuje na czym polegają jego tricki. Polecam obczaić je na YT.

Niechaj sczeznę jeśliż ci owy materiał wystąpił już wcześniej :samoboj: