Motocykliści ze stanów i znów połowa w szortach i koszulkach. No k***a co oni tam mają w głowie?
Zrozumiem zapie**alanie, bo to adrenalina działa i człowiek na moto pewnie da się ponieść, ale brak stroju? Przecież ubierasz się w domu, bez adrenaliny i innych bodźców, więc teoretycznie powinna Ci się oświecić lampka: a co jak ktoś mnie potrąci i przeszlifuję dupą po drodze?
Sam jeżdżę w krótkich spodenkach i japonkach, ale oczy mam dookoła głowy i to tylko jakieś krótkie przejażdżki do sklepy czy kumpla. Bo najnormalniej w świecie nie chce mi się ubierać w cały ten rynsztunek przy upale 30 plus po to tylko, żeby po browar wyskoczyć. Na dalsze trasy to rozumie, ale nie popadajmy w paranoje. Jak cię ma ch*j strzelić to i na prostej drodze ktoś w ciebie pie**olnie.