18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Prawdziwa definicja "Friend Zone"

GTNofficial • 2013-12-11, 17:13
Chyba nikt nie chciałby znaleźć się w takiej sytuacji.


piogo27

2013-12-11, 21:04
A weźcie k***a. Mam taką koleżankę z którą właśnie coś niby miało być a jednak zawsze mnie zwodziła, parę miesięcy temu olałem ją i udało mi się z inną to pomimo że ona też znalazła chłopaka to co chwilę sie wpie**ala to czy bym na piwko nie wpadł, a to czy na papieroska nie pójdziemy sobie gdzieś, a jak się z nią spotkam to takie podteksty mi rzuca że niejeden by sobie pomyślał że chce żeby ją zapakować. No ja pie**olę głupie k***y myślą że jak raz złapią rybkę na haczyk to juz się żyłka nigdy nie zerwie, pomimo że one dupsko będą przed innymi na prawo i lewo otwierać. Oczywiście żeby nie urazić sadolek nie wszystkie a nawet chyba mniejszość kobiet takich jest więc określenie głupie k***y proszę czytać z dystansem ;)

Rastaman69

2013-12-11, 21:08
Myślałem że mu zacznie robic loda i jej stary wyskoczy

Kreeggan

2013-12-11, 21:10
Hehe wyprowadziła go jak kundla na spacer, trochę honoru gościu.

Siwer

2013-12-11, 21:11
Panowie jak dla mnie nie ma czegoś takiego jak koleżanka tym bardziej przyjaciółka jest znajoma. Wiekszość z nas jak się spotyka już z laską to chce coś wiecej (moge się mylić) po za tym jak można wyjść na piwko z "koleżanką" i co niby robić ? ani poflirtować bo "koleżanka" ale rachunek to zapłacić to już lepiej się wyjdzie na jednym telefonie do kumpla i hasło "pijemy"

vakos

2013-12-11, 21:18
Var napisał/a:

do domu i rozmowa z "renią grabowską"



Kasia Rączkowska również mile widziana ;P

Chita

2013-12-11, 21:25
Ja tam nie widzę nic dziwnego w kumplowaniu się z chłopakami. Żaden mnie na poważnie i tak nie bierze (co jest jasne od początku) swoją część rachunku płacę sama. Chyba, że ktoś nalega, że stawia (jak na wypadzie z koleżanką bo ona ma wielką ochotę na coś na co ja niekoniecznie, ale nie chce iść do kina/cukierni sama). Jednak mam wrażenie, że tutejsi panowie nie gadają jak z kobietami jak z drugim przedstawicielem tego samego gatunku, ale jak z questem w porno grze (czytaj: zagadaj tak żeby rozłożyła nogi).

Ne...........es

2013-12-11, 21:27
nie rozumiem co to jest te 'friend-zone'

to jest jak jakis typek stara sie chodzic z jakas dziewczyna, ale ona woli innych/ lub jest dz**ka i niechce mu o tym powiedziec ?????

MrYeni

2013-12-11, 21:41
Nexures, friendzone to sytuacja w której dziewczyna nie widzi w tobie materiału na faceta. To znaczy jesteś jej psiapsiółą której może powiedzieć wszystko, zwierzyć się, wypłakać i szufladkuje Cie jako przyjaciela. Zarzekają się że nie mogłyby się związać z facetem który traktuje je jak dz**ki i chce tylko jednego, a prawda znana od zawsze to taka, że mimo wszystko kobiety najbardziej ciągną do facetów którzy mają na nie wyj***ne. Jednym zdaniem: nie można być p*zdą, trzeba przy kobiecie się zachowywać jak facet, ale nie uchodzić też za tępego macho. ;)

polibuman90

2013-12-11, 21:48
Siwer napisał/a:

Panowie jak dla mnie nie ma czegoś takiego jak koleżanka tym bardziej przyjaciółka jest znajoma. Wiekszość z nas jak się spotyka już z laską to chce coś wiecej (moge się mylić) po za tym jak można wyjść na piwko z "koleżanką" i co niby robić ? ani poflirtować bo "koleżanka" ale rachunek to zapłacić to już lepiej się wyjdzie na jednym telefonie do kumpla i hasło "pijemy"


A ja Ci powiem, że możliwe to jest. Zależy w jakich okolicznościach poznajesz kobietę. Jeśli zagadujesz to ja miałem tylko 1 przypadek że skończyło się na koleżeństwie. Zawsze się kończylo systemem zerojedynkowym czyli sukces-porażka. Ale jak poznajesz koleżankę dziewczyny i np. ona lubi ten sam sport co ty, lubi sie napic piwa z Tobą to czemu nie można się kumplować. Jak zagadujesz do obcej laski to jest jasne że robisz to bo Ci się podoba, więc zmienia od razu rodzaj pożądanej relacji.
Ale czy prawdziwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa to ciężko powiedzieć :)

Igorekpl

2013-12-11, 21:58
Może jestem jakiś dziwny ale u mnie w życiu nigdy nie było kogoś takiego jak przyjaciółka. Były dziewczyny które mi się podobały i je podrywałem, czasem się udawało a czasem nie.Teraz jest taka którą kocham ale zawsze k***a intencje były te same i kierował mną popęd. Ni ch*ja nie ogarniam ludzi którzy się przyjaźnią z kobietami i nic między nimi nie zachodzi.

Abgda

2013-12-11, 22:01
Kumpel/Przyjaciel - rzeczownik, rodzaj męskoosobowy.
Chyba każdy wie, co mam na myśli.

Siwer

2013-12-11, 22:06
polibuman90 napisał/a:


A ja Ci powiem, że możliwe to jest. Zależy w jakich okolicznościach poznajesz kobietę. Jeśli zagadujesz to ja miałem tylko 1 przypadek że skończyło się na koleżeństwie. Zawsze się kończylo systemem zerojedynkowym czyli sukces-porażka. Ale jak poznajesz koleżankę dziewczyny i np. ona lubi ten sam sport co ty, lubi sie napic piwa z Tobą to czemu nie można się kumplować. Jak zagadujesz do obcej laski to jest jasne że robisz to bo Ci się podoba, więc zmienia od razu rodzaj pożądanej relacji.
Ale czy prawdziwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa to ciężko powiedzieć :)



Z jednym przyznam Ci racje że są dziewczyny z którymi można się napić i to nawet fajnie ale akurat z tym sportem to może ja tak mam ale nigdy się nie spotkałem żeby dziewczyna akurat interesowała się na tyle jakąś dyscypliną żebym mógł z nią przegadać chociaż dłuższą chwile.
A do filmu koleś po tym mógł zrobić tylko jedno

adamk800

2013-12-11, 22:38
Z dziewczyną, każdy szanujący się facet akceptuje tylko te relacje:
-dziewczyna (ta jedyna)
-znajoma (cześć, jak tam, co tam)

Te dwie poniżej są dla p*zdusiów, a mianowicie:
-przyjaciółka (szczyt przegraństwa każdego faceta i ch*j mnie tu obchodzą wasze komentarze "Sam mam pełno przyjaciółek, ale" i tym podobne bzdety)
-koleżanka (tak koleżanka, od kumplowania się są faceci)

Ja tak to widzę.
BTW: Do tej pierwszej grupy "podpiąłbym" jeszcze kochankę.

Abi.M.Sahim

2013-12-11, 22:42
piogo27 napisał/a:

A weźcie k***a. Mam taką koleżankę z którą właśnie coś niby miało być a jednak zawsze mnie zwodziła, parę miesięcy temu olałem ją i udało mi się z inną to pomimo że ona też znalazła chłopaka to co chwilę sie wpie**ala to czy bym na piwko nie wpadł, a to czy na papieroska nie pójdziemy sobie gdzieś, a jak się z nią spotkam to takie podteksty mi rzuca że niejeden by sobie pomyślał że chce żeby ją zapakować. No ja pie**olę głupie k***y myślą że jak raz złapią rybkę na haczyk to juz się żyłka nigdy nie zerwie, pomimo że one dupsko będą przed innymi na prawo i lewo otwierać. Oczywiście żeby nie urazić sadolek nie wszystkie a nawet chyba mniejszość kobiet takich jest więc określenie głupie k***y proszę czytać z dystansem ;)



Mniejszość? Może określenie którego użyłeś i z którego się na koniec migasz, jest za mocne, ale wierz mi, że większość kobiet tak ma. Dopóki mężczyzna jest taką zainteresowany, to ona zrobi sobie z niego przyjaciela. Ale gdy on dojdzie do (słusznego zresztą) wniosku, że taki układ nie ma sensu i zacznie sobie układać życie inaczej, z pominięciem jej, i ona zacznie odczuwać, że nie jest już dla niego nikim wyjątkowym, tylko "zwykłą koleżanką"... To zabawne - ale im bardziej "boleśnie" Ty odczułeś wcześniejsze wrzucenie przez nią do "friend-zone", tym mocniej ona teraz będzie odczuwała to jako popełniony przez nią błąd i będzie starała się to odkręcić. Oczywiście nie powie Ci tego wprost, ale jej zachowanie zmieni się diametralnie. (zresztą gdybyś zapytał jej teraz wprost o to co jest z nią nie tak i czy teraz nagle chce się z Tobą przespać gdy sobie życie na nowo ułożyłeś, to na 95% by wyparła się tego... ale gdybyś zamiast tego "dał się jej uwieść", to na bank wylądowalibyście w łóżku)

I nie żeby była k***ą, ale one - czasami mniej, a czasami bardziej podświadomie, ale po prostu uwielbiają nami manipulować - a im bardziej tracą nad nami kontrolę, tym bardziej się starają ją posiąść, i tym bardziej ciekawe są tego co im się wymyka z rąk.

Zresztą, to jest dosyć skuteczna metoda na podryw. Okazać dziewczynie odrobinę zainteresowania (niech myśli, że ma kolejny pionek do kolekcji), a potem ją olać. (ale nie po chamsku w rodzaju "spadaj mała", tylko taktownie - tak jakbyś po prostu stracił zainteresowanie)
Jeżeli zainteresowałeś ją chociaż na tyle, żeby zapamiętała Cię (np. wymieniliście się numerami), to Twój brak dalszych starań o jej względy, będzie ją intrygował dużo bardziej niż gdybyś 24/7 latał za nią z wywalonym jęzorem. Potem najtrudniejsza sztuka, czyli nie stracić tej kontroli nad sytuacją - żeby przypadkiem początkowy sukces nie obrócił się przeciw Tobie. Trzeba naprawdę umiejętnie dawkować "zainteresowanie", żeby ani ona nie pomyślała, ani żebyś Ty faktycznie nie zaczął robić wszystkiego pod jej dyktando - bo stąd droga do friend-zone bardzo krótka.
Oczywiście - nie zadziała to na każdą, a nawet jak zadziała to z różną intensywnością. Ale metoda jest dosyć skuteczna - szczególnie na dziewczyny w okolicy 20-tki, którym rozum podpowiada, że powinny jeszcze poczekać ze związkiem, a hormony buzują (to zresztą też często sprawia, że po "rozsądnej decyzji" o pozostaniu przyjaciółmi, dosłownie chwilę później wiąże się z kimś innym).


I nie - nie uważam się za omnibusa w tej dziedzinie... Mało tego - jestem cholernie nieśmiały w stosunku do kobiet (w innych dziedzinach to pojęcie zupełnie mi nieznane) i przez to często nie mogę nawet się do tego zastosować (bo jak zastosować to w stosunku do dziewczyny, która nawet nie wie o Twoim istnieniu?), ale gdy już tą nieśmiałość pokonuję, to wszystko co napisałem powyżej działa.