18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Terrorysta w samolocie

Centurion • 2008-01-13, 14:04
10
Samolot pasażerski.
Leci nad oceanem.
Nagle do kabiny pilotów wpada zamaskowany, uzbrojony koleś. Przystawia pistolet do głowy pilota i mówi: "masz lecieć do Bagdadu albo rozp**lę ci łeb"
Na to pilot: "słuchaj jeżeli mnie zabijesz samolot spadnie do oceanu i zginiesz razem z nami wszystkimi"
Porywacz przystawia pistolet do głowy drugiegi pilota "masz lecieć do Bagdadu albo rozp**lę mu łeb"
Na to drugi pilot: "słuchaj pilot ma bardzo słabe serce jeżeli mnie zabijesz może dostać zawału i zginiesz razem z nami wszystkimi"
Porywacz przystawia pistolet do głowy nawigatora "masz lecieć do Bagdadu albo rozp**lę mu łeb"
Na to nawigator "słuchaj ci kolesie w ogóle nie znają się na mapie jeżeli mnie zabijesz zgubią się wpadną do oceanu i zginiesz razem z nami wszystkimi"
Porywacz przystawia pistolet do głowy stewardesy "masz lecieć do Bagdadu albo rozp**jej łeb"
Stewardesa szepcze coś do porywacza ten blednie rzuca pistolet bierze jakiś spadochron i wyskakuje z samolotu.
"Co mu powiedziałaś?" pyta ją pilot
"Że jeśli mnie zabije będzie ci musiał robić loda"

Bogaty drużba

Centurion • 2008-01-13, 14:01
26
Bardzo biedny Icek ze wsi pod Lubartowem miał się żenic za pół roku i z narzeczoną uradzili, że dobrze byłoby mieć bogatego drużbę (bo to i prezenty drogie i jakie poważanie wsród sąsiadów).
Icek przypomniał sobie,że ma dalekiego krewnego, Mosze w Warszawie, który ma własny zakład krawiecki i spełnia wszystkie powyższe kryteria.
Pojechał więc do stolicy, odnalazł krewniaka, z drżącymi nogami wchodzi do jego mieszkania i oniemiał...
Piękne meble na wysoki połysk, parkiety, dywany na podłogach i scianach, pod oknem salonu olbrzymia 2,5 metrowa palma - słowem coś cudownego.
Przedstawia swoją prośbę Moszemu a ten odpowiada:
- Widzisz Icek, wprawdzie jesteśmy rodzina, ale ty jesteś taki golodupiec, że mi wstyd byloby być u ciebie za drużbe, a już moja Salcia w żadnym razie nie pojechalaby na ta twoja zapchlona wiocha bo ona jest teraz wielka pani i z byle kim sie nie zadaje. Przykro mi ale ty sie napij u mnie herbaty i zjeżdzaj zanim Salcia wróci z zakupów.
Tak powiedzial i poszedl do kuchni robic te herbate. Icek, ze zdenerwowania dostał takiej sraczki, że ledwo może ją utrzymać, rozgląda się wkoło, wpada do przedpokoju, otwiera jakieś drzwi patrzy, a tam glazury, terakoty, jakieś białe siedzenia, olbrzymia biała miska z kranem...
- k***a - myśli Icek - tu nie mozna.
Wpada znowu do salonu, popłoch w oczach... jest palma - zerżnął się do donicy, zasypał ziemią i
nie czekając już na herbatę wybiegł od krewniaka i wrócil do domu.
Po miesiącu otrzymuje telegram od Moszego:
- Icek ch*j ci w dupe, zostane twoim druzba, tylko powiedz gdzieś ty nasral, bo my już trzecie mieszkanie zmieniamy.

Marne szanse

Centurion • 2008-01-13, 13:41
9
Koledzy przyszli do szpitala odwiedzić znajomego po wypadku samochodowym,
pytają siostry przełożonej:
- Czy on ma jakieś szanse?
- Żadnych, nie jest w moim typie.

Wiechu i kumple - 3 barwne opowieści

Centurion • 2008-01-13, 13:33
20
To bylo z 5 lat temu, kumpla starzy wyjechali gdzies na przyjecie, a on postanowil zorganizowac impreze. Kazdy bral ze soba kogos i wkrecal innych na impre - ja wkrecilem dopiero kumpla z liceum, a ze znalismy sie od nie dawna bo byla to 1 klasa LO, to nie wiedzialem jakie sa jego mozliwosci. Mowie do wlasciciela - wiesz to greczny chlopaczyna, mama i tata nauczyciele - bedzie spoko - zgodzil sie - kolezka pierwszy sie zrzygal na pol pokoju. Wszyscy jestesmy juz na imprezie, przyjezdza Czopek i Prawy - znalem ich z podstawowki, Czopek sie spoznil bo pojechal do Empiku sie popsikac perfumami, przywiozl wode utleniona by dolewac dziewczyna do drinkow bo slyszal, ze sa latwe po takim wynalzku, a ze dziewczyny byly wszystkie moje znajome i z klasy to zanim Czopek wyjal wode, wszystkie juz go unikaly i wiedzialy by pilnowac drinkow - ostrzeglem je. W miedzy czasie, wszyscy chlamy jakby mial byc jutro Armagedon - Jeden pacjent tak sie nachlal, ze co chwila siadal do fortepianu i zaczynal grac, a kto koloniego przechodzil, zamykal mu klape od fortepianu na paluchy, tak ze gosc mial po 20 minutach grania, palce jak klody. Ja obudzilem sie na parapecie z lornetka na szyji - wstaje wychodze, patrze woda po kostki w przedpokoju, podazam za strumieniem, otwieram lazienke, a tam lezy typ w samych bokserkach walac mlotkiem w umywalke, kolanko zdjete a woda sie leje i leje sie mu prosto na morde - mowie co ty robisz, a on ze naprawia. Wlasciciel wpada i sie drze skad ta woda - ja mu spokojnie, nie martw sie to spec hydraulik naprawia lazienke. Po chwili slychac jakies straszne bluzgi - okazalo sie, ze imprezowicze klna sie bedac rozsypani - jedna grupa na parterze, a druga na 6 pietrze - ale to byl dopiero poczatek. Czopek mial takich kolegow, ze sami mu wody utlenionej nalali do drina, Czopek gdzies zniknal, wszyscy sie bawimy i nagle czuc straszny smrod - wszyscy wochaja z minami nie zaciekawymi i sie rozgladaja - nagle wpada Prawy i drze sie, ze Czopek zesral sie do pralki (pralka frania) kto ile sil w nogach leci do ubikacji ale dobiega mala garstka osob - reszta ewakuje sie na balkon - naszym oczom ukazuje sie - Pralka Frania, Czopek lezacy bez gaci na podlodze i typ od fortepianu lezacy w wannie i rzygajacy na siebie - masakra! Nagle dzwonek do drzwi, wlasciciel otwiera drzwi, a tam jego rodzice i mowia my na chwileczke bo zapomnielismy papierow - jak impreza - walsciciel Leszek zaczal cos belgotac i wyszlo tylko z niego eeeegggggeeee - na co rodzice pytaja sie czy sie juz tak nachlal, ze gadac nie moze - ojciec wchodzi do mieszkania, a Prawy polecial zamknal drzwi od kibla i stanal przy nich - ojciec Leszka idzie i nagle zaczyna wachac kolo Prawego - na co prawy do niego - ja sie nie zesralem do pralki! - to byl koniec imprezy.

****************

Ładnych pare lat temu, we wspomnianym w Opowieści Walentynkowej wynajmowanym mieszkaniu w Warszawie ,Wiechu postanowił zrobic impreze.Wiechu był z kumplem(chyba Odjazdem,niestety dobrze nie pamietam) i miało przyjechać do nich w odwiedziny trzech kumpli(tych tez nie znam).
Impreza jak to impreza,ta była "balem samców",chłopaki pili strasznie dużo wódy , wznosili bojowe okrzyki,oraz spełniali wiele toastów...duże tempo picia spowodowało szybkie wykruszanie sie "bibowiczów".Padali jeden po drugim,jeszcze jeden zerwał sie w desperackim odruchu zrzygania sie do kibla...niestety znacząc droge z pokoju do ubikacji charakterystyczną papką...jak sie miało okazać,było to preludium do pózniejszego zdarzenia.
Jak juz napisałmem wcześniej, wszyscy imprezowicze zgodnie popadali w róznych miejscach mieszkania zmroczeni trunkami....zapadli w mocny pijacki sen...jak sie okazało ,nie wszyscy cały czas spali.
Wiecha obudziła rano susza w gardzieli,miał strasznego kaca i pragnoł sie czegos napić.Powstał z wersalki,siadając na niej i tepo rozgladając sie wokół...od niechcenia luknoł na zegarek,dochodziła 7.00....nagle coś przykuło jego wzrok.Na dywanie dostrzegł złowrogo wygladajacy kształt,złowrogo-poniewaz kształt przypominał ni mniej ni więcej ,tylko BALASA !!!
Wiechu przetarł oczy, myśląc ze to senna mara,lecz kształt na dywanie trwał.Podszedł do znaleziska i poczół smród-balas smierdział jak prawdziwy!!!Pierwsza myśl-przeciez nikt nie mógł nasrać na dywan!Dlatego poszedł do kuchni,wzioł przykrywke od margaryny i powrócił do leżącego sobie w najlepsze balasa.Jego niepewnośc i zabranie ww.pokrywki była spowodowana tym,że swego czasu na stadionie X-lecia mozna było kupic Sztuczne Balasy wyglądające identycznie jak prawdziwe(pisze serio).Podejżewając kawał, dźgnoł balasa przykrywką...balas przylepił sie i jednoczesnie jeszce bardziej zaśmierdzał....Wiechu z przerazeniem stwierdził że balas jest prawdziwy!!!!!!Odskoczył momentalnie od znaleziska,zostawiając w nim przykrywkę...oblał go zimny pot...TO DZIAŁO SIE NAPRAWDE...ktoś nasrał na perski dywan!
W tym momencie Wiechu przeszedł przemiane...stał sie detektywem,zaczoł szybko kojazyc fakty.Sam nie nasrał,tego był pewien-pozostały 4 osoby....
-Kto nasrał na dywan???!!!-zaryczał Wiech budząc współbiesiadników z pijackiego snu.
Jak łatwo było przypuszczać,chętnych do przyznania sie do balasa zabrakło.
-Przeciez duch tu nie nasrał-przytomnie stwierdził Wiechu.
...wszyscy przyznali mu racje,z przerazeniem przypatrując sie leżącemu balasowi,lecz dalej każdy sie wypierał.
A gówno trzeba było sprzatnąc...Wiecha frapowało to,że wokół balasa nie było papieru toaletowego... nagle aż podskoczył.Metodą dedukcji jakiej nie powstydziłby sie nawet Sherlock Holmes doszedł do wniosku iz ten który nasrał,musi mieć drache na gaciach od niepodtartej dupy.To było to!!!
Jeden po drugim każdy sciągał gacie, które były komisyjnie oglądane...padł wyrok...jako jedyny drache miał jeden z trzech kolesi którzy odwiedzili Wiecha i jego kumpla...
Rad nie rad,typ musiał posprzatać balasa,który budził powszechne przerazenie,poniewaz był słusznych rozmiarów.Gośc cały czas mamrotał ze nie pamieta tego niecnego czynu...lunatyzm?

Tak oto Wiechu stał sie detektywem.
Morał opowieści jest taki,ze budząc sie gdzieś na melanżu,zanim wstaniecie czujnie rozglądnijcie sie wokół...i uwazajcie na lunatyków.

****************

Walentynki,dzien romantyzmu i uniesien...pozwólcie ze opowiem wam pewną historie...dodam że historia jest "romantyczna inaczej".

Historię tę opowiedział mi mój kumpel Wiechu,postac niezwykle kolorowa i niebanalna,u Wiecha odbyło sie wiele kultowych imprez ,ale do zeczy....opowiem wam historie Wiecha a w zasadzie historie jego romantycznego Wieczoru...

Wiechu razem z niejakim Stevenem i Chilonem wynajmowali mieszkanie w Warszawie,wszyscy studiowali na polibudzie.Pewnego wieczoru Wiechu postanowił spędzić romantyczny wieczór ze swoją kobietą,kumple poszli do pubu więc nadarzała sie okazja...
Przyszła kobieta,Wiech przygotował kolacje,pełen romantyzm ,całuski ...postanowili wziąc kąpiel w wannie...siedzą razem w wannie,Wiechu myje plecki kobiecie,czule całuje w szyjke i szepcze czułe słówka...
Nagle,z błogostanu wyrwał go odgłos kluczy w zamku,ktos wchodzi do mieszkania...mało tego,zaczyna łomotac w drzwi od łazienki i nadziera sie strasznie:
-Wiechu wyłaź !!Strasznie chce mie sie srać!(to wrócił Steven-postać bezkompromisowa)
-Bujaj sie,biore kąpiel z kobietą-odpowiada Wiechu zgodnie z prawdą.
-SRAAAAAAĆ!!!-ryczy Steven.
-Spadaj ,nigdzie nie wyłaze-odpowiedział Wiechu i dalej mył plecki kobiecie,nie podejrzewając najgorszego.
Złowroga postać Stevena oddaliła sie ...lecz to nie był koniec,zanim Wiechu zdązył coś zrobic,usłyszał chrobotanie w zamku(srubokretem jak sie okazało) i do łazienki wpadł Steven.Ściagnoł spodnie ,usiadł na kiblu i zaczoł w najlepsze kabanić(Wiechu twierdził ze tego wieczoru Steven ryczał dupskiem ) Dodam ,że po wczesniejszej imprezie część kibla była odłupana i oczom kąpiących ukazała sie smętnie wisząca torba Stevena oraz wypadające.... ...wiecie co heheh.Steven nasrał i sobie zaraz poszedł a Wiechu został ze zdruzgotaną kobietą...romantyzm gdzies prysł,wieczór stracił blask...za dwa tygodnie przestali sie spotykac...Wiechu zawsze powtarza,ze to przez gówno Stevena...

...tak,tak kochani...zwyczajne sranie moze zniszczyc miłośc...pomyslcie o tym w dzisiejszy walentynkowy wieczór...a kiedy pomyslicie o romantycznej kąpieli przypomnijcie sobie czym to grozi.

Prezent na urodziny

Centurion • 2008-01-12, 22:39
23
Od takiej niespodzianki to potem dupa boli :D

Piosenka na wykładzie

Centurion • 2008-01-12, 21:58
22
To się nazywa mieć utalentowanych studentów ;)

Pechowy rowerzysta

Centurion • 2008-01-12, 20:55
12
Nie ma to jak uderzyć w głowę kołem od swoejgo własnego rowery :mrgreen:

Zazdrość

Centurion • 2008-01-12, 20:48
10
Zazdrość wypisana na twarzy :]

Szwedzki stół

Centurion • 2008-01-12, 20:44
6
Mniam, mniam, aż ślinka cieknie...

X