18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Planowana przerwa techniczna - sobota 23:00 (ok. 2h) info

Jak wykąpać kota

Shock • 2015-07-13, 14:23
765


Przyspieszony kurs plywania
ulifont • 2015-07-13, 14:25  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (290 piw)
Komuś się w głowie popie**oliło.

Wózek sklepowy

8broda8 • 2015-07-13, 01:20
96
Na pomysły kolegów zawsze można liczyć...dobra zabawa zawsze murowana :lol:

:wodka:

Tresowany słoń

CrazyEdek • 2015-07-13, 06:39
175
No i wyszło.

józekdeluxe • 2015-07-13, 09:39  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (148 piw)
k***a jak ja nienawidzę cyrku

Kobiety

8broda8 • 2015-07-13, 01:35
91
Takie tam przed kamerą i po angielsku :mrgreen:

Tłumaczenie w spojlerze, ale nie wiem jak to zrobić także spojler brzmi:
Ups - Blać - itd, itp

Zbita szyba

jakkajk11 • 2015-07-13, 11:21
578
Dzisiał wybiłem szybę w aucie stojącym na słońcu.
Co prawda nie było w środku dziecka, ale ostrożności nigdy zawiele :amused:
RagicMabbit • 2015-07-13, 12:25  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (33 piw)
Ja to widziałem, wybił i odszedł, a radio zostało nie pilnowane - więc zabezpieczyłem, razem z kołpakami i torebką leżąca pod siedzeniem.

Nie ma za co.

Kilka anegdot ze sklepu monopolowego

maudite • 2015-07-13, 13:00
946
Kiedyś pisałem o swojej pracy w sklepie wolnocłowym, teraz o miejscu nieco mnie prestiżowym ;)
Huragany historii wieją różnie, i zdarzyło mi się wylądować w sklepie, nazwijmy to typu "alkohole świata". Od razu zastrzegam, że nie był to sklep specjalistyczny, raczej typowy monopol z większą ilością ciekawych butelek. Nic ciekawego, praca w kiepskich godzinach, ale rachunki płacić trzeba i jeść coś też, więc wiecie, rozumiecie.

1. Klienci "szkoda, że pan tego nie ma"
Jedna z moich ulubionych grup. Wybór alkoholu był niezły (99,5% klientów znajdowało u nas wszystko, czego szukało), no ale wiadomo, wszystkiego mieć nie można.
Wchodzi więc taki klient, daję mu chwilę, pytam, czy w czymś pomóc (zwyczajowa odpowiedź "nie, dziękuję, tak się rozglądam"), potem zostawiam go samego, bo osobiście też nie lubię, jak obsługa łazi za mną krok w krok.
No i po mniej więcej 5 minutach (zdarzało się to z wieloma klientami, schemat zawsze bardzo zbliżony) - "a wie pan, byliśmy gdzieś na końcu świata, i tam piliśmy takie coś, nie pamiętam dokładnie nazwy, ale smakowało tak i tak...". No i zaczynają się wspomnienia z wakacji połączone ze wspomnieniem smaku. Często nawet udawało mi się zgadnąć, o jakie alko chodzi, pokazywałem coś tego rodzaju, ale nie - "tu musi być to, tamten smak był najlepszy!". Czy muszę dodawać, że często pytali o średniej jakości lokalne alkohole?

2. Klienci "ja bym to kupował, niech pan to sprowadza!"
Kolejna grupa, nieco zbliżona do poprzedniej. Stałym klientom sprowadzaliśmy różne rzeczy na zamówienie, choć też nie zawsze po nie wracali - wiadomo, ryzyko.
Ale najlepsi byli klienci, którzy pojawiali się u nas pierwszy raz, i gdy usłyszeli, że czegoś nie ma, z oburzeniem stwierdzali "jak pan może tego nie mieć, to jest wspaniałe, niech pan to szybko zamawia, ja będę po to przychodził, kupię nawet cały karton!". Ok, zamówię panu co pan chce, ale poproszę 10% zaliczki, ok? "a to nie, bo ja mogę zapomnieć i mi przepadnie". Metoda szybka, skuteczna, że więcej już w 80% przypadków nie zaglądali - chyba nie muszę wspominać?

3. Klienci bez poczucia humoru
Ja generalne mam dość dobre wyczucie, jeśli chodzi o ludzi, zazwyczaj wiedziałem, z kim można zażartować, z kogo obsłużyć, i zostawić potem w spokoju. Zazwyczaj...
Pewnego dnia przychodzi klient z tekstem
[K]przyjechała rodzina, potrzebuję dwóch butelek półwytrawnego wina do 15 zł
[J] A to już pan nie chce, żeby jeszcze raz przyjeżdżali?
Klient najpierw lekka konsternacja, potem oburzenie, a potem wykład, jakie to on świetne wina kupuje w marketach po 10 zł. Ale coś tam kupił ;)

Inna sytuacja - klient po whisky:
[K] potrzebuję jakiejś naprawdę zajebistej łychy ("łychy", "łyskacze" - moje ulubione zwroty...), najlepiej malta, ale tak do 70-80 zł
[J] a to wie pan, mam kilka fajnych miniaturek...
[K] jaja se pan ze mnie robisz?
[J] no nie ja zacząłem

Kolejna sytuacja, znów klient po whisky:
[J] jakąś mało znaną, taką, żeby nie było w marketach na promocji żeby nie zobaczyli ci co dostaną, żeby nie wiedzieli, ile kosztuje, no i cena do 50 zł
No to wyciągam jakiegoś paskudnego blenda (wyjaśnienie - do 50, 60 zł kupicie albo tanie wszechobecne marki, albo maksymalną szmirę, sprowadzaną przez mniejszych importerów, na zasadzie "nieważne jak smakuje, ma kosztować max 3 euro), stawiam mu na ladzie
[K] panie, przecież to wygląda jak gówno...
[J] ale niestety spełnia wymagania!

O sytuacjach z myleniem nazw, ich dziwnym wymawianiem, myleniem typów alkoholi nawet nie wspominam - było tego mnóstwo, ale rozumiem, że nie każdy musi się na wszystkim znać.

4. Klienci typu "panowie życia"
To chyba moja ulubiona grupa.
Na wstępie zaznaczę, że mam naprawdę dużą wiedzę o alkoholu, to moje hobby, i sporadycznie zdarzali mi się klienci zadający pytania, na które nie potrafiłem odpowiedzieć (najczęściej odnośnie win, ale to szeroki temat).

W weekendowe wieczory tych klientów było najwięcej, szczególne nasilenie w okolicach wypłat i popularnych imienin 8-)

Wchodzi klient, najczęściej w towarzystwie szwagra/kumpla/teścia
[K] panie, potrzebujemy zajebistego łyskacza (...) na wieczór, w zasadzie cena nie gra roli, co pan masz najlepszego
No to ja cierpliwie do półki z dobrymi maltami, choć wiem, że nic z tego nie będzie. Ale profesjonalnie, niczym stewadessa w klasie biznes, opowiadam o kolejnych butelkach (czasem naprawdę niezłych!), ceny rosną, dochodzę do tych po 5-6 stów. U klienta na twarzy widać przerażenie pomieszane z dezorientacją, w końcu pada magiczne
[K] nie, to wie pan co, da pan JD/chivasa
[J] no ale chciał pan coś dobrego, i takie rzeczy pan kupuje?
[K] A bo wie pan, szwagier/teść przyjechał, ja bym sobie wziął, ale on takich dziwactw nie będzie pił!
Takie teatrzyki odstawiane były przy weekendach czasem 4-5 razy, ja zazwyczaj wiedziałem, co kupią, ale lubiłem podpuszczać klientów, którzy przychodzili z dwoma stówkami i myślą "wykupię cały sklep łącznie z tym bucem za kasą". Choć nie powiem - sporadycznie zdarzali się tacy, co kupowali polecaną przeze mnie butlę, i często przychodzili na drugi dzień, żeby podpytać, co jeszcze bym im polecił.

Kolejny szlachcic na włościach, tym razem w towarzystwie blondie w stylu "dyskoteka pod Grójcem", wpada mi do sklepu jak przeciąg, panoszy się w stylu detektywa Rutkowskiego, laska posłusznie za nim jak pies.
[K] Masz pan moeta?
[J] Mam, ale którego pan sobie życzy?
no i u Seby konsternacja, miał być szpan francuskim szampanem za dwie stówy, a teraz nie wiadomo, co odpowiedzieć (wyjaśnienie - moet występuje w kilku odnianach, najpopularniejszy Brut i kilka innych, mniej/bardziej znanych, ja wtedy w sklepie miałem 3 rodzaje). Laska zaczyna nieco wątpić w swojego buchającego testosteronem ogiera, u gościa kropelka potu na czole, no więc żeby nie popsuć im weekendowej wycieczki do Warszawy, w końcu podpowiadam
[J] Pewnie chodzi o bruta, tego ze złotą etykietą?
[K] tak tak, brut, no wiadomo, ten najlepszy :amused:

Teraz na szczęście pracuję już w innym miejscu, ponad rok z pijaczkami, szmulami i "warszafką" w zupełności mi wystarczył.
Ale wciąż sprzedaję wódę, z tym że teraz już taką naprawdę dobrą ;)

Jak się nie podoba, to wiecie, gdzie to mam ;)
RagicMabbit • 2015-07-13, 13:22  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (171 piw)
Fajnie się czyta więc piwko. ale jedna uwaga kolego a propos ostatniego zdania w którym chwalisz się ze sprzedajesz naprawdę dobre wódki.


"Wódka jak wódka, smakuje jednakowo - czyli wspaniale." ~ Wiesław Wszywka

Kolega klakson

8broda8 • 2015-07-13, 01:39
312
Jak prawidłowo używać klaksonu

:idzwch*j:

Oszukać przeznaczenie na motocyklu.

Leworeczny • 2015-07-13, 03:02
385
Czyli jak stać się cięższym o pół kilograma ;)
Prometheus_Coprophagus • 2015-07-13, 03:08  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (82 piw)
A niby dlaczego stał się cięższy o pół kilograma? Jeśli zesrał się ze strachu, to stał się lżejszy. Chyba że liczysz jego masę wg wzoru masa motocyklisty = kombinezon + zawartość kombinezonu, ale wtedy i tak zostaje ta sama masa, bo to, co z dupy wypadło, kombinezonu nie opuściło. Co najwyżej kombinezon (liczony z wzoru masa kombinezonu = masa ubranego motocyklisty - masa gołego motocyklisty) stał się o pół kilograma cięższy. ;-)

A motocyklista faktycznie miał kupę (och, cóż za przypadek w doborze słownictwa) szczęścia. Zapewniam, że na jego miejscu obficie zesrałbym się ze strachu.

Pozdrawiam z całego serduszka.

Akrobaci

maksymilian45 • 2015-07-13, 05:24
701
Poziom całkiem możliwy. Mozna oglądać bez obawień.
CrazyEdek • 2015-07-13, 06:13  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (36 piw)
Za "bez obawień" zawsze piwko :amused:

Mordobicie

bit123 • 2015-07-12, 23:37
270
Nabijanie rozumu do łba :piwo:
spoiler


natking • 2015-07-12, 23:47  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (49 piw)
Mógłby ją tak lać dwa dni, a i tak by to nic nie dało. Za gruba - niezniszczalna.
X