k***a.... i jakoś wszyscy jadą, a nie stoją. Paradoksalnie takie zachowanie cech*je te miejsca, którymi jeżdżą o określonej porze ci sami ludzie. Oni wiedzą jak to działa. Ja jadąc przez Wrocław w godzinach szczytu spotykam się z podobnym zachowaniem głównie na kończących się pasach. Wystarczy jednak wjechać na trasę.. i bajka się kończy. O jeździe na suwak, dojeżdżaniu do końca pasa pamiętają tylko CI, którzy na co dzień tego doświadczają.
Po serii kraks na lewoskrętach, dachowań, zaliczonych rowów i mijania się na lusterka, aż miło spojrzeć na coś takiego.
O ile fajniej by się jeździło, jakby nie ci pie**oleni szeryfowie blokujący lewe pasy. Wielkie, murzyńskie ch*je im w gardło, j***nym wszom społecznym.
Na dojazdach z podporządkowanych jest to jak najbardziej normalne i zrozumiałe. Zwłaszcza jeśli dotyczy tych zakorkowanych miejsc. Sam tak zawsze robię i z tego co widzę naprawdę wiele innych osób. Codziennie jeżdżę po kilka razy przez takie skrzyżowanie i niemal za każdym razem wjeżdżam max. po dwóch samochodach. Jak już czekam dłużej to jest to tak niespotykane, że robię analizę kierujących tymi samochodami. Co ciekawe najczęściej miałem do czynienia z trzema kobietami, z trzema lanserskimi samochodami (a niekoniecznie drogimi), oraz staruszków. A najciekawsze jest to, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby nie wpuściła mnie kobieta w BMW. Gdzie oddzielnie obie grupy są najbardziej zapatrzone na swój pas i swoje ambicje
Ale poważnie - w takich sytuacjach to jest normalka. Gorzej kiedy jeździsz codziennie tą samą trasą i widzisz, że jak ludzie zjeżdżają się na suwak choćby 100 metrów przed końcem pasa to wszystko idzie płynnie, ale jak już ktoś zauważy, że można zapie**alać jeszcze te 100 metrów i wyprzedzić jedno czy dwa auto, to nagle się okazuje, że ten przed którego wjechał, musiał zwolnić, kolejny jeszcze bardziej a czwarty się zatrzymał. I widzisz, że przez takiego delikwenta będziesz jechał pół godziny do pracy zamiast 15 minut jak zawsze.
Naprawdę suwak jest w porządku w dwóch sytuacjach - kiedy oba pasy 'stoją' i zjeżdżają się w jeden oraz kiedy kierowcy obu pasów jadą szybko i regulują jedynie prędkość względem pozostałych pojazdów, mając do dyspozycji pewien odcinek. Najgorzej jest jednak dojechać bezradnie do końca, zatrzymać się i wtedy rozglądać czy ktoś puszcza. Przy czym i tak się komuś wjebie przed maskę powodując mocne (c)hamowanie.
Pomyślenie przed niektórych chyba boli. Tak samo jak wkurzający są ci, którzy ciśnięcie do końca w imię suwaka praktykują nawet jeśli na wjazd na dany pas czeka tylko jeden samochód. Bo gdyby nie debil za nim, a raczej gdyby zjechał na przepustowy pas chociaż chwilę wcześniej, to już korek samoistnie by się rozładował. A tu ch*j. Czekasz dalej, a w lusterku już widzisz kolejnego, który zaraz dojedzie do końca pasa i stoi. Bo nie widzi, że na 4 auta przed końcem pasa zostawiam mu miejsce. Nie - wyprzedzi jeszcze jednego. Będzie szybciej, o ile go ten jeden wpuści.