Przed ważnym egzaminem, wykładowca zagaduje do grupy:
- Możecie mieć ściągi, podręczniki, możecie ściągać od siebie, ale jeśli któryś się obróci od razu kończy egzamin.
Mija 5 minut.... 10 minut... wykładowca chodzi po sali z rękami skrzyżowanymi za sobą, poszedł na koniec sali, zajeb*ł kopa w śmietnik po czym mówi do studentów:
- Oddajemy karteczki !
Miałem w liceum taką pannę, typowa blondi dyskotekowa z mózgiem wielkości fistaszka, która reprezentowała Algidę we wszystkich sosnowieckich klubach. Same tłuki z matematyki w klasie, więc nauczycielka pozwoliła nam ściągać. Algida, chcąc chyba zabłysnąć, powiedziała że nie będzie ściągać, bo się nauczyła i rozumie temat. Wszyscy ściągali i dostali różne oceny, głównie 4. Algida dostała pałę
Rozk***ia mnie zawsze debilizm debili powtarzających jakieś urban legend, kawały itp - że to historia prawdziwa. Ale to jeszcze nic. Zawsze pod takim tematem znajdzie się jakiś ułom, który tez musi się dołączyć , że niby u niego też to się zdarzyło.
I potem się człowiek dziwi, że tylu na świecie wierzy w Jezuska Chytruska i jego bandę.
Generalnie różne dziwne rzeczy się na studiach dzieją. Np. osoba z licencjatem z chemii ma warunek z półrocznego kursu chemii. Generalnie jestem w stanie w to uwierzyć.
k***a u mnie żeby przystąpić do "egzaminu" z WF trzeba mieć 80% obecności i oddać referat na k***a milion stron + na własny koszt przepuścić go przez plagiator hahaha. pie**ole te studia, będę łowił kraby jak mój idol.