Z cyklu Sadistic uczy i bawi. Tym razem o wyjaśnieniu jak działa mechanizm doszukiwania się w naciekach/grzybach na ścianie/dupie psa Jezusa i innych postaci. Przed państwem zjawisko zwane:
Pareidolia
definicja(zerżnięta z Wikipedia): Zjawisko dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach. Przykładem jest tu obserwacja chmury, które dla patrzącego 'formują się' w postacie ludzi, zwierząt, czy inne. Podobnie można doznać pareidolii patrząc na popękany tynk i 'widzieć' tam np. twarz człowieka. Zjawiskiem pareidolii można tłumaczyć niektóre tzw. objawienia, gdy przypadkowy układ plam, czy cieni na szybie, drzewie, czy innym tle może dla części osób wydać się obrazem Matki Boskiej, Jezusa czy innych postaci religijnych.
Tyle teorii. Teraz nieco przykładów.
Bardzo ciekawy zbieg okoliczności powstały na wskutek charakterystycznego ubioru małego dziecka. Szczerze powiedziawszy, miałem większe trudności ze znalezieniem dziecka niż z "wymazaniu" sprzed oczu wizerunku mężczyzny
Doszukiwanie się ludzkich twarzy w pzypadkowej grze cieni czy układzie plam to nabytek ewolucyjny charakterystyczny dla człowieka. Większość zwierząt rozpoznaje członków swojej rodziny (stada) po zapachu lub dżwięku wydawnym przez poszczególnych członków. W ludzkim mózgu istnieje odrębny obszar odpowiedzialny wyłącznie za rozpoznawanie i identyfikowanie kształtów twarzy, osoby z jego uszkodzeniem cierpią na tzw. prozopagnozję, choć doskonale sobie radzą z odróżnianiem innych obiektów o zbliżonych kształtach np. różnych modeli samochodów. Co ciekawe, Polak całe życie mieszkający w Polsce będzie miał bardzo duże problemy z rozróżnianiem twarzy np. Chińczyków. Jednak zdolność do uczenia się jest tak ogromna, że po krótkim czasie przebywania w Chinach będzie rozróżniał Chińczyków tak jakby żył z nimi od urodzenia. Po prostu mózg nie posiada zdolności, której nigdy wcześniej nie musiał używać, po wystąpieniu potrzeby rozróżniania twarzy Azjatów nabywa nowe umiejętności w szybkim tempie.