W moim Krakowie Cyganie (Romy? Rumuni? Jak się to ciemnoskóre ch*jstwo nazywa?) też tak robili: wchodzi baba do szpitala, jęczy że syn chory, że trzeba go ratować, karetka wsiada, bierze ją na pokład i jadą, dojeżdzają do slumsów, babka wysiada, dziękuje za podwiezienie i idzie do swojej nory, jak się zaloga coś bucha to wylatuje stado cyganisków i ich przepędza. Ale po paru razach nauczyli się, ze żadnych kursów do slumsów się nie wykonnuje
-Radio taxi, słucham?
-Dzień dobry, chciałbym spytać, czy zawieziecie mnie do stolicy Włoch?
-Panie, wie Pan jak Rzym jest daleko?! Nie da rady.
-R...Z...Y...M... Cztery litery. Pasuje, dzięki.
Czytałem 4 razy ale dalej za ch*j nie rozumiem ...
Powiem Ci szczerze że nie ma się czym chwalić. Nie chce Cie obrażać ani wyzywać od gimbusów no ale aż się ciśnie na usta.