Przezyłem cos takiego gdy miałem Malucha. Byłem na holowaniu gdy mi tylnie prawe koło odjechało w stronę rowu, nie miałem nawet jak zatrąbić bo klakson nie działał ale kolega się zorientował jak zacząłem latać po całej drodze
Dwa razy wystrzeliła mi opona z przodu w załadowanym busie. Nic przyjemnego. Za pierwszym razem po wystrzale prawej od razu mnie rzuciło ze środkowego pasa na prawy, zeszlifowałem felgą 300 metrów koleiny. Za drugim razem wystrzeliła mi lewa podczas wyprzedzania przy 110 km/h. Na szczęście najpierw zaczął odpadać bieżnik z opony i tak szarpało kierownicą, że myślałem, że koło odpada. Jak zdjąłem nogę z gazu i się chowałem to nastąpił wystrzał właściwy, że aż kierunek z błotnika wyrwało.
Ja miałem kiedyś przyjemność być w autokarze, w którym wystrzeliła tylna, wewnętrzna opona. Huk, smród, krzyk, kwik, dymu od cholery. Generalnie pozytywne wspomnienie, zaliczam je do tych z kategorii "O-ja-pie**ole!"