18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

NAPISY PL! Richard Kuklinski - Wyznania mordercy

Oskarek • 2009-10-27, 10:36
Wiem ze bylo ale po angielsku :)

Richard Kuklinski (ur. 11 kwietnia 1935 w Jersey City, zm. 5 marca 2006 w Trenton) amerykański mafiozo polskiego pochodzenia, płatny morderca dla rodziny Gambino, nosił pseudonim The Iceman (ang. człowiek z lodu). Szacuje się, że w przeciągu 30 lat zamordował ponad 200 osób, a pierwszego morderstwa dokonał mając 13 lat.






konwogniu

2010-12-24, 17:19
GAngster pochodzenia POLSKIEGO!!! i co mu sie dziwic ;p

Åmmol

2011-06-26, 15:28
Z tym panem był już wywiad ale artykułu raczej nie. Miłej lektury :ok:

Richard Leonard Kuklinski urodził się 11 kwietnia 1935 roku w Jersey City w New Jersey, był drugim z trójki dzieci Stanleya i Anny Kuklinskich. Pochodził z patologicznej rodziny.

Anna pochodziła z Dublina. Mimo że miała czas przede wszystkim dla dzieci nigdy nie nauczyła się, jak powinna je kochać. Sama wychowywała się w sierocińcu prowadzonym przez sadystyczne zakonnice. W wieku 10 lat została zgwałcona przez księdza. Stała się przez to oschła i nieczuła, przez co ani Richard, ani jego rodzeństwo nie doświadczyli nigdy, co to ciepło i matczyna opieka.

Stanisław pochodził z Warszawy. Był alkoholikiem. Nie było jednak różnicy, czy był zamroczony wódką, czy trzeźwy. Bił tak samo często i tak samo mocno. Mężczyzna był tak brutalny dla maluchów, że zabił starszego brata Richarda - 7-letniego Floriana. Zrzucił go ze schodów. Matka, jak zwykle, głucha na krzyki oraz ślepa na cierpienie swoich dzieci i tym razem, zamiast pomóc, wolała udawać, że się modli. Biegała do pokoju, odpalała świece i klepała pacierze. Tylko tego nauczyły ją zakonnice z sierocińca. Gdy po dramatycznych wydarzeniach przyjechała policja, potwierdziła wersję męża o nieszczęśliwym wypadku ich syna.

Mimo tego, że był inteligentny, miał ciągle problemy w szkole. Nikt jednak nie interesował się tym, co Richard robi po lekcjach. W chłopaku stale rósł gniew wobec świata, w którym przyszło mu żyć. Zaczął pielęgnować swoje sadystyczne skłonności. Najbardziej lubił katować zwierzęta. Szedł w opuszczone miejsca, zwabiał je, a później torturował. Potrafił przywiązać dwa koty do siebie za ogony, przewiesić przez linkę do suszenia prania i patrzeć, jak zwierzęta się rozszarpują. Słuchał ich przeraźliwych wrzasków. Nigdy nie czekał do końca, by nie przyglądać się, jak wzajemnie się zagryzają.

Inną formą zadawania śmierci było palenie zwierząt w piecu na śmieci, który znajdował się na osiedlu. Rozpalał ogień tak, by płomienie nie pozwalały kotom na jakąkolwiek ucieczkę. To był jednak dopiero początek wypaczonych zachowań Kuklinskiego...

Pierwszy raz zabił, mając 14 lat. Rzucił się wtedy na przywódcę ulicznego gangu, który wyśmiewał się z "głupiego Polaczka". Jego gniew był tak ogromny, że zmasakrował młodemu mężczyźnie twarz kijem bejsbolowym, poodcinał wszystkie palce, a ciało wrzucił do jeziora. Richard po raz pierwszy poczuł wtedy, że zabijanie to coś, czego potrzebuje i co sprawia mu satysfakcję. Po latach nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mordował i dlaczego nie wzbudzało to w nim żadnych większych uczuć. Wiedział jednak, że pobicie, czy skakanie po człowieku, zadawanie mu przeraźliwego cierpienia nie było dla niego trudniejsze niż splunięcie.
Jeszcze jako młody, dwudziestokilkuletni chłopak zgładził 50 kolejnych osób. Zazwyczaj byli to bezdomni, pijacy, narkomani, albo przypadkowi ludzie, którzy mu się nie spodobali. Miał niepohamowany temperament, a wszystkie problemy rozwiązywał w jedyny znany mu sposób. - Wystarczało, że ktoś na mnie krzywo spojrzał i mogłem go za zastrzelić albo zadźgać - mówił w więzieniu. Między innymi z tego powodu zamordował przypadkowego mężczyznę, który ze znajomymi szedł do baru. Kuklinski śledził grupę całą drogę do pubu. Nagle obserwowany przez psychopatę mężczyzna poczuł potrzebę fizjologiczną. Znajomi weszli do środka, a on stanął przy murze, z tyłu baru. Wtedy Kuklinski zaczął działać. Zerwał sznur do suszenia bielizny i podbiegł cicho od tyłu. Zawiesił mu pętlę na szyi i trzymając mocno odwrócił się i przewiesił przez ramię. - Byłem dla niego jak drzewo, na którym został powieszony. W końcu przestał się szamotać - opowiadał po latach "Iceman".

Gdy mordował, zawsze był blisko swoich ofiar. Chciał patrzeć jak umierają. Dlaczego? - Lubiłem, żeby przed śmiercią widzieli moją ładną buzię - powiedział w jednym z wywiadów w więzieniu. Radością napawał go widok umierających oczu, w których odbijała się jego twarz.

Kuklinski przez 30 lat prowadził podwójne życie. Na co dzień był mężem Barbary, Włoszki, którą poznał, gdy dziewczyna miała zaledwie 18 lat. Zakochał się w niej od razu. Przeżyli razem 25 lat. Mimo uczucia, nie uniknęła ona ataków agresji ze strony męża. Kilkanaście razy poważnie ją poturbował. Z Barbarą założył rodzinę. Miał dwie córki, dla których był gotowy zrobić wszystko. Kochał je i starał się być opiekuńczym ojcem. Były to jedyne istoty na ziemi, które nie musiały obawiać się agresji Kuklinskiego. - Nie było rzeczy, której nie mógłbym zrobić dla moich dzieci. Mógłbym dla nich nawet zabić - wyznawał podczas rozmowy z psychologiem. Barbara żyła w przekonaniu, że mąż jest biznesmenem. Nikt z rodziny nie domyślał się nawet, że mieszkają pod jednym dachem z potworem.

Kuklinski był mistrzem zacierania śladów. Ciała ofiar skrupulatnie ćwiartował i ukrywał. Karmił nimi szczury lub kraby na plaży. Niektóre zwłoki ukrywał przez dłuższy czas w studni, wypełnionej lodowatą wodą. Gdy policja przestawała szukać zaginionego, wydobywał ciało i wywoził do innego stanu. Pakował do plastikowego worka i wyrzucał w rzadko odwiedzanym lesie. Czasami zdarzało się jednak, że zwłoki były odnajdywane zbyt szybko. Doskonale zakonserwowane przez zimno, często miały jeszcze resztki lodu w środku. Stąd wziął się jego przydomek - "Icemen".

W latach 60. Richard Kuklinski zaczął dostawać zlecenia od mafii. Pracował dla gangsterskich rodzin z New Jersey i Nowego Jorku konkretnie rodziny Gambino. Nikt nie domyślał się, że Polak współpracuje z mafią. Pochodzenie sprawiało, że był poza podejrzeniami. Błędnie, bo morderca rozkręcał się na dobre...

Duszenie, zastrzelenie czy zadźganie nożem w repertuarze jego metod nie należały do tych najokrutniejszych. Na najbardziej makabryczny sposób zabijania psychopata wpadł całkiem przypadkiem, podczas polowania. Zastrzelił wtedy szczura. Idąc śladami zwierzęcia, dotarł do jaskini, w której było całe mnóstwo gryzoni. Od tego momentu wnęka w skałach stała się jego ulubionym miejscem mordów.

Szczury wykorzystywał jak swoich sprzymierzeńców. Ofiarę, na którą dostał zlecenie, przywoził do kryjówki. Zazwyczaj były to osoby, które - wedle zamówienia - miały umierać w męczarniach. Trafiali więc tam mężczyźni, którzy zgwałcili córkę mafiosa lub skrzywdzili ich kobiety. "Iceman" przywiązywał dłonie ofiary do stóp i krępował tak, by nie mogła się wydostać. Nastawiał kamerę i zostawiał na pastwę szczurów. One powoli wyczuwały obecność człowieka. - To była bardzo bolesna śmierć, ponieważ szczury w końcu go zauważały i do niego podchodziły, a potem zaczynały go jeść. Było przy tym wiele krzyku, hałasu, prób wydostania się - opowiadał morderca. Oglądał potem taśmy, zastanawiając się, dlaczego jest inny niż wszyscy. Dlaczego tak potworne obrazy nie robiły na nim wrażenia? Jak sam wspominał w więzieniu, ciężko było go obrzydzić, poruszyć jego sumienie. Do widoku śmierci i ludzkiego "mięsa" był tak przyzwyczajony, że potrafił nawet podczas ćwiartowania zwłok jeść spokojnie pizzę. Nie lubił używania piły mechanicznej. - Z piłą jest tylko bałagan. Miałem na sobie mnóstwo kawałków mięsa. I po co miałbym sobie brudzić koszulę dla piły łańcuchowej? - zastanawiał się. Jego ulubionym narzędziem zbrodni stał się więc nóż. Nie rozstawał się również z dwoma Derringerami kaliber 38. Ale zabijał również przy pomocy sznurka na pranie, cyjanku, kuszy, kijów, pałek i plastikowych worków. Gdy nie miał nic pod ręką, kopał i okładał pięściami, aż do ostatniego tchnienia. Wielu zrzucił z dużych wysokości i utopił.

Został schwytany przez policję w 1986 roku. Udział w schwytaniu mordercy miał detektyw z New Jersey Pat Kane, który został umieszczony w strukturach mafii i przyjaźnił się z Kuklinskim. Dwa lata później sąd skazał Kuklinskiego na dwa dożywocia, co oznaczało możliwość wyjścia na wolność za dobre sprawowanie w 2046 roku. W więzieniu zabił jeszcze dwie osoby, skazane za przestępstwa seksualne na nieletnich. Zmarł nagle 5 marca 2006 roku, prawdopodobnie z przyczyn naturalnych, lecz istnieje również podejrzenie, że śmierć była wynikiem zatrucia kadmem. Jedno jest jednak pewne - wraz z jego śmiercią zniknął jeden z najokrutniejszych zwyrodnialców w historii.

I jeszcze fotki.



Jak dla mnie jeden z największych sk***ysynów na świecie. Tym bardziej, że był całkowicie zdrowy psychicznie, ba tortury dawały mu przyjemność.

I jeszcze podziękowania należą się panu Janiolowi za "natchnienie" mnie.

Źródło

Ikson88

2011-06-26, 15:39
dzięki takim ludziom jestem dumny ze swojego pochodzenia ;)

Kaśka

2011-06-26, 15:44
Ammol napisał/a:


Gdy mordował, zawsze był blisko swoich ofiar. Chciał patrzeć jak umierają. Dlaczego? - Lubiłem, żeby przed śmiercią widzieli moją ładną buzię





k***a ładną buzię :facepalm:

Ha...........wa

2011-06-26, 15:45
Nie wiem, czy o ludziach wychowanych w takich okolicznościach można mówić jako o zdrowych psychicznie. To nieprzyjazne człowiekowi środowisko rodzi socjopatów, a nie odwrotnie.

Robster

2011-06-26, 15:52
I pomyśleć, że przynajmniej raz w życiu otarliśmy się na ulicy o kogoś podobnego.

Hunter562

2011-06-26, 16:28
Torturował gwałcicieli i "damskich bokserów", zabił dwóch pedofili. Gdyby nie inne morderstwa byłby całkiem sympatyczny.

twojamatkajestgruba

2011-06-26, 17:06
Miał człowiek zasady....nie zabijał kobiet ani dzieci. A jak widział kogoś na ulicy krzywdzącego kobietę, miał ten gościu przej***ne :D ale swoją żonę bił...

Michtusek

2011-06-26, 18:17
Na yt są dwa wywiady z nim, lepiej zobaczyć jak o tym sam opowiada.

kidnaper

2011-06-26, 19:20
Z tym panem nakręcony jest bardzo dobry film dokumentalny. polecam

_R...........s_

2011-06-26, 20:17
k***a sadol portal oczytanych ludzi, ciekawe ile osób dzięki sadolowi na nowo odkryło umiejętność czytania

kurwamac1

2011-06-26, 20:46
Najbardziej mnie wk***ił ten epizod o zabójstwie faceta, który poszedł sobie zwyczajnie na piwo z kumplami. Postawcie się na miejscu tego gościa- idziecie sobie szczęśliwi na piwo, pogadać ze znajomymi a tu jakiś sk***iel bez żadnych większych powodów z premedytacją was zabija. Przepraszam oddanych fanów tego popaprańca, ale ja bym tego sk***iela skazał na bolesną karę śmierci a nie na jakieś dwa durne dożywocia :szczerbaty:

asd12033

2011-06-26, 21:48
@up
nie zabił go za darmo tamten sie na niego spojrzał

Lumpy1

2011-06-26, 22:30
Kaśka napisał/a:

Gdy mordował, zawsze był blisko swoich ofiar. Chciał patrzeć jak umierają. Dlaczego? - Lubiłem, żeby przed śmiercią widzieli moją ładną buzię



chodziło raczej o to że ostatni widok ofiar ma być jego twarz.
gdyż po śmierci będą mieli tylko ten widok.
btw. pojeb jakich mało

MichaelJ

2011-06-26, 23:01
Na kolorowym zdjęciu widać wyraźnie ten spokój. Ten gość był prawdziwym mordercą, w oczach widać taki cień drapieżnika. Gość jest zajebisty :D