Własciwie to miało sens tylko przy nozycach do metalu. Zaden złodziej nie przyjdzie z brzeszczotem czy diaxem. Własnie dlatego byli skłonni uwierzyc ze to faktycznie jego rower. Nie zmienia to faktu, że i tak nikt nie zachował sie tak jak nalezy, ale naprawde zaden złodziej nie pyszedłby ze sprzetem z którym zwraca na siebie zbytnia uwage, musiałby prosic o pomoc osobe trzecia czy byłaby to metoda zbyt czasochłonna.
Na rynku w Krakowie jest posterunek policji. Taki mały, centrum miasta, przed kilka radiowozów zawsze wokół kamery, ochrona, straż, full wypas. Przed posterunkiem są stojaki, z których najczęściej giną rowery.