Facet gada jak to dekoncentruje i masakruje wykonanie utworu, a potem na filmie gra jakby nigdy nic (przynajmniej ja nie widzę różnicy)...
Jak możesz nie widzieć różnicy? Słuchasz w ogóle muzyki, czy tylko "eee, to co w radio puszczą"? On nie mówi stricte o samej muzyce, tylko o tym co narasta w około niej, czyli atmosfera, klimat, magia. Koleś buduje napięcie, potrzebuje do tego wczutki orkiestry, każdy ma się zanurzyć w tym co grają, a tu k***a dzwonek.
Żeby się nie zesrał czasem od tej swojej muzyki....
Jak mają ch*jowe nagłośnienie i zwykła stara nokia jest ich w stanie zagłuszyć to co to k***a za koncert ?