Moja żona dzisiaj stanowczo powiedziała abym w końcu poszedł do apteki po tabletki na problemy z erekcją.
Więc poszedłem i kupiłem dla niej tabletki na odchudzanie.
Od 1 marca 2017 zaczynają obowiązywać nowe kary za fałszowanie faktura VAT - do 25 lat więzienia. W razie wpadki, doradcy podatkowi sugerują morderstwo kontrolera skarbowego - kara powinna być mniejsza.
Bosewiak • 2017-03-07, 13:13 Najlepszy komentarz (115 piw)
@up Panie Prawnik, rozumiesz o co chodzi w dowc**ach?
Opowieść wigilijna w wersji niemieckiej: duchem przeszłości jest blond nazista, teraźniejszości transgenderowy pedał a przyszłości ciapak mohamet- fanatyczny wyznawca islamu.
Cześć, obecnie mam 26 lat i muszę to w końcu z siebie wyrzucić, bo do dziś mam traumę. Może od początku.
W gimnazjum miałem starszą dziewczynę (ja 14, ona 17). Okazała się nimfomanką, co w tamtym czasie było dla mnie plusem.
Po jej wyjeździe do Niemiec i naszym rozstaniu, byłem strasznie niewyżyty + okres dojrzewania, miałem wtedy 15 lat.
W każda wolną chwilę musiałem sobie ulżyć ręką przy filmach xxx.
Pewnego dnia odcięli mi internet.
Wytrzymałem 3 dni, po czym musiałem poszukać fapfolderu w domu. Po godzinach szukania byłem zmuszony to zrobić pod panią z gazetki z supermarketu.
Mijały kolejne dni, było mi bardzo ciężko.
Pewnego dnia, około 12, leżę sobie spokojnie w łóżku i słyszę dziwne dźwięki z góry. Wytężam słuch. Ktoś mocno zarzyna moją sąsiadkę i to ostro bo aż wali o podłogę i jęczy jak w azjatyckich pornosach analnych.
Generał po takim okresie suszy powstał w moment, twardość skały. Robię co muszę, czuję się spełniony.
Kolejnego dnia jakieś krzyki na klatce, wychodzę i pytam co się stało.
Okazało się, że pani Ola po 70-ce wczoraj miała atak padaczki wraz z zawałem i już jej z nami nie ma.
Tak, po połączeniu faktów, trzepałem kuca do odgłosów umierającej 70-latki próbującej zawołać pomoc...
Trochę trauma do dziś i wstyd przed samym sobą...
krubs1 • 2017-03-03, 16:14 Najlepszy komentarz (34 piw)
@Gizmolka, nie wiem ile ona kiblowała, ale po twojej zdolności czytania ze zrozumieniem jestem w stanie obliczyć ile lat powinnaś kiblować ty.
do autora - nie przejmuj się - nie na darmo dzień epileptyka i walentynki są w ten sam dzień. w imię miłości
Mieszkaniec Chicago Mosze Rosenfeld często chodził na wyścigi i obstawiał ze zmiennym szczęściem. Pewnego dnia zauważył interesującą rzecz. Przed kolejnym wyścigiem do jednego z koni podszedł rabin i pobłogosławił go.
Ku zdziwieniu Rosenfelda koń, nie uważana za faworyta wychudzona chabeta, wygrał wyścig. Podobnie w następnym wyścigu - wygrał koń błogosławiony przez rabina. Przed kolejnym wyścigiem Rosenfeld postawił 50 baksów na kolejnego konia błogosławionego przez rabina i wygrał 250 dolarów. Po tym, konsekwentnie przez kolejne wyścigi obstawiał błogosławione konie. Wygrał 150 tys baksów.
Przed kolejnym wyścigiem, w trakcie dłuższej przerwy, pobiegł do banku i wycofał wszystkie oszczędności. Zdążył podpatrzyć, który koń zainteresował rabina i postawił to, co wygrał plus oszczędności - razem 300 tysięcy baksów. Ku jego rozpaczy koń biegł wolno, a potem potknął się, przewrócił i zdechł na torze.
Zrozpaczony Mosze zaczął biegać po terenie i szukać rabina. Znalazł go i zapytał:
- Rabi, jak to może być, że pobłogosławiony przez ciebie koń, po tym paśmie sukcesów, nawet do mety nie dobiegł, tylko zdechł?!
- Aj, Mosze - westchnął rabin - jak ty byś częściej bywał w synagodze, to byś odróżniał błogosławieństwo od modlitwy za konających.
Rozmawia dwóch myśliwych:
- Stary wyobraź sobie. Idę ostatnio przez las, patrzę a tam w oddali na polanie stado 200 wilków...
- Nie no, nie możliwe. Tylu to w województwie nie ma.
- No może i racja, ale ze 100 było.
- Co ty gadasz? Jakie 100? Wilki taką watahą nie chodzą.
- Nie no stary, no ale 50 było na pewno.
- Jakie 50 niemożliwe. To chyba wszystkie wilki z okolicznych lasów by się zbiegać musiały.
- No dobra, ale było ich ze 20. No i wyobraź sobie, widzę te wilki na tej polanie... podchodzę bliżej... i bliżej... patrzę... a to pieńki były.