Wk***ienie Chucka sięgneło zenitu i już niedługo pewnie pozamiata to ścierwo z obrotówy.
„Niezależnie od tego, jakimi sposobami dokonują się przerzuty tego raka, jakim jest islamski ekstremizm i jak często jego poplecznicy zaatakują zachodnią cywilizację, w Gabinecie Owalnym wciąż pomniejsza się winę islamu poprzez nazywanie światowej wojny z terrorem mianem Międzynarodowej Operacji Prewencyjnej (Overseas Contingency Operation), a samych przeciwników brutalnymi ekstremistami, a nie muzułmańskimi ekstremistami.”
„Państwo Islamskie, Al-Ka’ida, Boko Haram i tuzin innych radykalnych ugrupowań islamskich zyskał zbyt wiele pola do działania z powodu słabej i jałowej polityki obecnych zarządców Białego Domu. Jestem zmęczony ignorancją Waszyngtonu, jego unikami i biernością wobec wrogów, tym bardziej, że taką postawą ryzykuje on życie milionów Amerykanów. Jeśli będziemy nadal chować głowę w piasek przed Państwem Islamskim, nasze metropolie staną się kolejnym Paryżem.”
Kiedy w końcu ludzie zrozumieją, że pewnych rzeczy nie opłaca się nazywać po imieniu. Jak k***a małpa z owalnego ma nazwać isis "muzułmańskimi ekstremistami" skoro z innymi kozojebcami musi współpracować, handlować czy lizać im dupę, a oni za taki użyty publicznie zwrot dostali by takiego bólu ww. części ciała, że ich hemoroidy wybiłyby Hussainowi Obamie zęby w czasie "negocjacji". To tak samo jak z zwrotem "niemieckie nazistowskie obozy koncentracyjne", Merkel zabiłaby wzrokiem np. Tuska czy Kopacz. Sikorski jak by występował powiedzmy w Bundestagu z przemówieniem i by któryś asystentów mu ten zwrot umieścił na kartce to by się chyba zesrał ze strachu jak by to zobaczył. Co innego "polskie obozy zagłady", wtedy by jeszcze przeprosił.